KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 7 grudnia, 2024   I   05:56:44 AM EST   I   Agaty, Dalii, Sobiesława
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Antoni Fertner

07 grudnia, 2010

Aktorski fenomen, na drugim planie filmu

Antoni Dezyderiusz Fertner, urodził się dnia 23 maja 1874 roku w Częstochowie. Zmarł on natomiast w 1959 roku w Grodzisku, przeżywszy 85 lat. Zasłynął on w historii kinematografii, jako wybitna postać drugoplanowa, w polskim filmie komediowym.

…nikt go w aktorstwie nigdy nie dogoni

nikt mu nie powie, że może być inaczej

gdy na scenę wyjdzie Fertner Antoni

mistrza polskiej sztuki, ja wtedy zobaczę…


Pochodził on z rodziny artystycznej, w której zachowany był nieskazitelny szacunek do rodzimej poezji i literatury. Mały Antoni Ferner wsłuchując się w recytowane przez rodziców wiersze, potrafił rozkochać się w nich, jak mało kto. Po ukończeniu gimnazjum, rozpoczął on studia w Wyższej Szkole Handlowej imienia L. Kronenberga. Jednak szybko się zorientował, że kierunek na który uczęszczał, nie jest jego ewidentnym powołaniem. Zaraz też, przeniósł się on do Klasy Deklamacji i Dykcji, istniejącej przy Warszawskim Towarzystwie Muzycznym, którą ukończył w 1895 roku. Jako wykwalifikowany aktor, Fertner występował w warszawskim teatrzyku Wodewil, a następnie przeniósł się on do Łodzi, gdzie grał na scenie tamtejszego teatru aż do 1899 roku. Miłość do stolicy, spowodowała jednak, że Antoni Fertner w 1902 roku powrócił do Warszawy. Występował on na deskach tamtejszego teatru, a później również w niemym kinie, zarówno w Polsce jak też i w zaborczej Rosji. Jego niezwykłe i niezrównane wręcz kreacje filmowe, przyniosły mu dużą popularność, a zwłaszcza role Antosia, opowiadające o przygodach dobrodusznego i zabawnego zarazem człowieka o gołębim sercu, który przez ogól społeczeństwa postrzegany był jako niezdara. Po wybuchu I wojny światowej, co miało miejsce w 1914 roku, Antoni Fertner wyjechał wraz z żoną również aktorką Heleną Pawłowską do Rosji, w ramach przymusowej ewakuacji polskich artystów do Moskwy. W tamtym czasie zagrał on w 25 rosyjskich filmach, reżyserowanych przez Edwarda Puchalskiego. Prawdziwy sukces Fertnera, jednak wiąże się z nastaniem ery kina dźwiękowego. To ona zapewniła mu sławę najzabawniejszego i najbardziej eleganckiego staruszka, polskiego ekranu. Kreowane przez niego filmowe postacie, były pełne ciepła, dobroci i kipiącej wręcz serdeczności. Ze swej otyłości i łysiny, potrafił on zrobić mistrzowski atut i swój znak rozpoznawczy. Tamtejsza prasa, pisała o nim jako o jowialnym grubasku, z okrągłą twarzą rozjaśnioną bezradnym, ale szczerym i dobrym uśmiechem.

…grubszy pan, z uśmiechem szczerym

nienaganne ma maniery

kocha ludzi i świat cały

jest w aktorstwie doskonały

jako ojciec i amancik

w każdym calu elegancik

co na twarzy dobroć wielka

i delikatny jak muszelka…


O jego popularności świadczy fakt, że miał on w swoim dorobku około 500 ról filmowych i teatralnych. Dochód jego, nie stanowiły tylko role filmowe, czy też teatralne. Na uwagę zasługuje fakt, że był on współwłaścicielem wytwórni filmowej i kinematografu Oaza. W latach 1926-27 prowadził on wraz z  Mieczysławą Ćwiklińską, Teatr Ćwiklińskiej i Fertnera. Podczas trwającej II wojny światowej, rozpętanej w 1939 roku, Antoni Fertner reżyserował i grał w jawnych teatrach polskich takich jak, Niebieski Motyl, Złoty ul, Wodewil i Nowości. Po wybuchu powstania warszawskiego, Antoni Fertner osiadł w Krakowie, tam też doczekał się zakończenia działań II wojny światowej. Tuż po jej zakończeniu, Fertner występował w zespole objazdowym, a potem w Teatrze Kameralnym TUR, gdzie również cieszył się niczym niezmąconą sławą. W latach 1947 – 1954, był on aktorem Miejskich Teatrów Dramatycznych, co spowodowało, że do filmu już nigdy nie wrócił. Jednak w sercach prawdziwych koneserów przedwojennego kina, pozostanie on jako miły, elegancki pan, taki jakiego widzieliśmy chociażby w „Gehennie”, czy też w „Zapomnianej melodii”. Pochowany jest on w Krakowie na Cmentarzu Rakowickim w Alei Zasłużonych.

…To nic takiego, gdy serce zamiera

to nic takiego, gdy kogoś już nie ma

ważne, by pozostać w umyśle człowieka

w jego dobrych słowach, co słychać z daleka…


EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ
\"\"