KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 lipca, 2024   I   07:59:33 PM EST   I   Anny, Mirosławy, Joachima
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Kurozwęki, miastem Popiela - świętokrzyskie historie

15 marca, 2009

Kurozwęki, to niewielkie miasteczko usytuowane nad rozmokłym brzegiem rzeki Czarnej. W początkach wieków średnich, była to wieś należąca do grodu krakowskiego, a jej dzieje spisane były w kronikarskich źródłach historycznych Krakowa w 1246 roku.

Zapiski historyczne na temat Kurozwęk, znajdują się także w dokumencie księcia sandomierskiego i krakowskiego, Bolesława Wstydliwego o nazwie Comes Mistigneuus filius Martini de Kurozwansch. Posiadłość ta, od czasów wczesnopiastowskich, pozostawała w rękach rodu Poraitów herbu Róża, który wywodził się od rycerza Długosza z Czech związanego z legendą świętego Wojciecha. Z czasem ród Poraitów wymarł bezpotomnie, a posiadłość tę za cztery kwarty złotych dukatów, nabyli Kurozwęscy. Oni to, śmiało popierając poczynania polityczne króla Władysława II Łokietka względem Krzyżaków, osiągnęli szczyty świetności rezydując w swoim majątku w Kurozwękach, do którego sukcesywnie dostawali refundację królewską.

Jednym z ważniejszych gości pałacu w Kurozwękach, był niewątpliwie kasztelan krakowski Dobiesław, który w 1380 roku został także kanclerzem biskupim. Często on przybywał do wspomnianej rezydencji z synem Zawiszą. Dzięki staraniom wspomnianego Zawiszy, powstała w Krakowie kaplica mariacka i kolegium mansjonarskie znajdujące się przy wawelskiej katedrze. Był on także fundatorem wielu salonów i pokoi w rezydencji rodu Kurozwęskich. Niewątpliwie wpływy majątkowe, jakie osiągnęli Kurozwęscy dzięki wiernej służbie dla króla polskiego, pozwoliły im wzmocnić swoją pozycję społeczno-ekonomiczną. Toteż, stosunkowo szybko z niewielkiego pałacyku w 1397 roku, Dobrosław Jan z Chodowa Kurozwęski, pobudował obszerny zamek, znany z dokumentu z 1400 roku, jako castrum Curoswank.

Zamek ten, ulokowano na wyniosłym wzniesieniu nad bagnistym rozlewiskiem rzeki Czarnej, wzmocnionym specjalnymi balami nośnymi. Początkowo wzniesiono też owalny, kamienny mur z szerokim wjazdem, zapewniający dotarcie do zamku konnym jeźdźcom od strony południowej. Wkrótce, w południowej części dziedzińca wybudowano kamienną, czterokondygnacyjną, czworoboczną więżę z nadwieszonym, drewnianym poddaszem o funkcjach mieszkalnych i strażniczych. Dużą część wybrukowanego dziedzińca, wypełniała drewniana zabudowa dla służby. Z czasem, Kurozwęki już jako zamkową rezydencję, otrzymał syn chorążego sandomierskiego Dobrosław Jerzy z Młynów, prawdopodobnie jako posag swojej żony pochodzącej z rodu Bogoriów. Wówczas to Dobrosław Jerzy zapisany został jako dziedzic Kurozwęk w specjalnym dokumencie kościelnym sporządzonym w czasie erygowania kościoła parafialnego św. Bartłomieja w Staszowie, dokonanego przez biskupa Jana Grota.

\"\"

Kilkanaście lat później, podkomorzy krakowski Andrzej z Tęczyna rozgraniczył wieś Staszów należącą do dóbr braci Staszka i Andrzeja Bogoriów, od miejscowości Kurozwęki. Pozwoliło to Dobrosławowi Jerzemu na przekazanie swej posiadłości najstarszemu synowi Krzesławowi i uczynienia z Kurozwęk nowej siedziby wielkomagnackiej. Krzesław, prowadził polityczne działania mające zapewnić zgodę na sukcesję korony polskiej po Ludwiku Węgierskim dla jego córki Jadwigi.

Po śmierci królowej matki Elżbiety Łokietkówny, wyznaczone zostało przez Ludwika Węgierskiego kolegium rządzące Polską w jego imieniu pod przewodnictwem Krzesława z Kurozwęk. Mijają lata, a kurozwęski zamek przybrał na znaczeniu ekonomiczno-politycznym w Polsce. Dzięki małżeństwu praprawnuczki Krzesława Anny z Kurozwęk z Krzysztofem Gnoińskim, dokonuje się z czasem podział dóbr kurozwęckich, na niedostępny zamek i ubogą wieś. Okryty sławą Gnoiński, wkrótce poległ w czasie walk w Inflantach, mających miejsce w 1564 roku. Ze związku z Anną miał on dwóch synów; Hieronima i Krzysztofa, kolejnego pana w Kurozwękach.

W latach 1566-1569, Krzysztof studiował na uniwersytecie w Królewcu. Jako osoba wykształcona wkupił się w łaski dynastii Jagiellonów, bo już jako sekretny powiernik, towarzyszył królowej Bonie w drodze do Włoch w 1576 roku. Jako osoba znająca kilka obcych języków, Krzysztof towarzyszył Janowi Babtyście Tęczyńskiemu jadącemu do Szwecji, aby poślubić Cecylię Wazównę.

W 1577 roku, Krzysztof Kurozwęski uczestniczył w zjeździe szlachty w Stężycy, a dwa lata później uczestniczył w zjeździe stronników elekcyjnej kandydatury króla Stefana Batorego w Jędrzejowie. W 1578 roku, otrzymał on starostwo baldenburskie (Biały Bór) i hammersztyńskie (Czarne) w Prusach Królewskich, zostając jednocześnie deputatem do skarbu kwarcianego w Rawie. Był on gorliwym zwolennikiem kalwinizmu, co spowodowało, że w swoich dobrach kurozwęskich, zlikwidował kościoły katolickie, które wcześniej sprofanował i złupił. Żona Krzysztofa Anna Joanna, gorliwa katoliczka, do końca swego życia opierała się wprowadzeniu nowych obrządków do kościoła w Kurozwękach.

W owym czasie, zamek w tym mieście bardzo podupadł, i za niewielką sumę nabyli go od zdeterminowanej Anny, Sołtykowie. Przez wiele lat, zamek ten należał do rodu Sołtyków, a z biegiem lat odwiedził go nawet ostatni król Polski. Jak podają nam stare zapiski historyczne, w czerwcu 1787 roku, król Stanisław August Poniatowski wracając z Kaniowa ze spotkania z carycą Katarzyną II odwiedził Kurozwęki. Ówczesny ich właściciel Maciej Sołtyk, wojewoda sandomierski we współpracy z kanclerzem Jackiem Małachowskim, nadzorował przygotowania do wspomnianej wizyty.

Dnia 8 VI 1787 roku, przewodził wraz z Małachowskim delegacji szlachty wojewody sandomierskiego, oczekującej konno w Ćmielowie na wjazd Stanisława Augusta w granice województwa. W niedzielę 10 czerwca 1787 roku, król jadąc na gniadym koniu z Ujazdu i Iwanisk, wjechał do Kurozwęk. Królowi towarzyszyli wówczas kasztelanowie Ożarowski, Tomasz Sołtyk kasztelan wiślicki, Józef Sołtyk kasztelan zawichojski, a także Maciej Bystrzanowski, będący komendantem stu ludzi ubranych po strzelecku ze złotymi proporcami. Przy głównych traktach miasta, ustawiono pospólstwo, by wesołymi okrzykami, rzucając gałązki i wianki z kwiatów, witało króla. Strzelano wówczas z armat i grała muzyka. Na wstępie wjazdu króla do pałacu, wojewoda Maciej Sołtyk witał Stanisława Augusta, witał go również kanclerz wielki koronny Jacek Małachowski z małżonką, a także delegacja kapituły sandomierskiej.

W czasie drugiego i trzeciego zaboru Polski, zamek ten stracił na swoim znaczeniu, tym bardziej podczas rozgrywanych na terenie naszego kraju dwóch wojen. Dopiero od niedawna jego właścicielem jest członek rodu Popielów, który odbudował tę okazałą rezydencję świętokrzyską. Sprowadził tu dorodne stado bizonów, strusiów i innych dzikich zwierząt, które są niezwykłą atrakcją tego miejsca.

EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ