KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   06:48:26 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Pułkownik Marian Kozielewski. Brat z brata...

Waldemar Piasecki, Nowy Jork     31 marca, 2020

Cyklicznie odżywa dyskusja na temat formacji zwanej Policją Granatową administracyjną strukturą porządkową podległą niemieckim władzom okupacyjnym. Przez wiele lat, za sprawą propagandy komunistycznej malowany był obraz granatowego policjanta, jako zaprzańca i zbrodniczego degenerata. Zdrajcę narodu polskiego i handlarza życiem żydowskim. Prawda jest bardziej ziuansowana o czym świadczy chociażby postać pułkownika Mariana Kozielewskiego, starszego brata legendarnego emisariusza Jana Karskiego. Prócz ludzi niegodnych i podłych w szeregach tej formacji były także postaci świetlane, patriotyczne i zasłużone dla Państwa Podziemnego. Kto nie waży proporcji zajmując się historią - prawdzie nie służy. [Redakcja]

Nikt nie ma wątpliwości. Bez tego człowieka nie byłoby legendarnego bohatera Jana Karskiego, o którym mówi dziś cały świat. Gdyby nie on, formacja o siedemnaście lat młodszego Jana, któremu zastępował ojca, wyglądałaby zapewne inaczej. Pułkownik Marian Kozielewski, bohater Rzeczypospolitej. Przypomnienie o nim jest obowiązkiem.

Urodził się 6 września 1897 roku w Łodzi jako najstarszy syn Stefana i Walentyny (z domu Burawskiej) Kozielewskich. Rodziny o pięknych tradycjach patriotycznych zarówno po mieczu i kądzieli. Jako szesnastolatek uciekł z domu by przyłączyć się do Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego.

W sierpniu 1915 roku został ranny w boju i trafił do szpitala. Wzięty do niewoli pracował w kopalni węgla w Saksonii do grudnia 1916 roku, kiedy zwolniono go ze względu na stan zdrowia. Powróciwszy do kraju natychmiast stawił się do służby legionowej. Po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 roku został osadzony w obozie dla internowanych w Szczypiornie. Znów zwolniony z powodów zdrowotnych, rozpoczął działalność w POW i był kolejno dowódcą sekcji, plutonu i kompanii oraz komendantem lokalnej organizacji POW w Rogowie pow. Brzeziny. W listopadzie 1918 roku uczestniczył w opanowaniu dworca kolejowego Łódź - Fabryczna nieopodal kamienicy przy ulicy Kilińskiego 71, gdzie mieszkała rodzina Kozielewskich.

Po krótkiej służbie w 28 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich, został skierowany do powstających organów bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. Od lipca 1919 roku służył w Policji Państwowej. W wojnie z bolszewikami 1920 roku dowodził kompanią ochotniczego Policyjnego 213 Pułku Piechoty. Następnie, do wiosny 1923 roku zaangażowany był w organizację służby ochrony granic na Wileńszczyźnie.

Dalej służba wiodła przez kierowanie powiatowymi komendami policyjnymi w Radomsku, Włoszczowej i Szydłowcu oraz nowogródzką komendą wojewódzką i następnie od 1931 roku Komendą Wojewódzką PP we Lwowie. W listopadzie 1932 roku podczas pogromowych zamieszek antyżydowskich nie zawahał się posłać policji konnej do rozpędzenia kilkutysięcznego tłumu atakującego Żydów i niszczącego ich mienie. Doprowadził do schwytania grupy nacjonalistów ukraińskich, morderców jednego z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego, posła Tadeusza Hołówki, odpowiadającego za relacje z mniejszością ukraińską. Sprawcy stanęli przed sądem w 1933 roku.

Po zabójstwie, w czerwcu 1934 roku ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, podinspektor Marian Kozielewski - na żądania marszałka Józefa Piłsudskiego - przeniesiony został na stanowisko komendanta Policji Państwowej Miasta Stołecznego Warszawy. Walnie przyczynił się do ujecia grupy ukraińskich nacjonalistów, organizatorów i wykonawców zamachu na szefa MSW. W 1937 roku doprowadził do aresztowania i skazania słynnego warszawskiego kasiarza Tadeusz Cichockiego „Szipcbródki”.

W stolicy wykazał się wielkimi talentami organizacyjnymi i wprowadzaniem w polskiej policji rozwiązań służb zachodnioeuropejskich. Publikował w fachowych pismach policyjnych. Przewidywany był nawet jego awans na komendanta głównego PP czemu stanęła na przeszkodzie śmierć Józefa Piłsudskiego i nowa konstelacja polityczna, jaka się wyłoniła w Warszawie.

W kampanii wrześniowej 1939 roku bohatersko bronił stolicy. Wypełniając postanowienia aktu kapitulacji, jaki podpisało 27 września 1939 roku dowództwo obrony Warszawy i na kategoryczne „życzenie” prezydenta miasta Stefana Starzyńskiego, komendant Marian Kozielewski wraz ze swym korpusem pozostał na stanowisku przechodząc pod nadzór okupacyjnej administracji niemieckiej w ramach Policji Porządkowej (zwanej potocznie Granatową) z zastrzeżeniem użycia jej tylko do utrzymywania porządku i zwalczania przestępczości. Na ostatniej odprawie z podległymi sobie funkcjonariuszami w sposób jednoznaczny nakreślił powinności formacji w nowych warunkach mówiąc, że będzie ona organizacją sabotującą zarządzenia niemieckie wymierzone przeciwko społeczeństwu polskiemu, uprawiającą dywersję i walczącą z okupantem.

Pułkownik Kozielewski, realizując nakreślony program działania, zgodnie z zapowiedzią, rozpoczął organizowanie konspiracyjnych struktur w ramach policji. Stworzona przezeń organizacja nosiła kryptonim Firma Asekuracyjna POL. Równocześnie tępił przypadki kolaboracji grantowych policjantów z okupantem oraz szantażowania przez nich ukrywających sie Żydów.

W październiku 1939 roku za pośrednictwem znanego mu osobiście byłego ministra spraw wewnętrznych Mariana Borzęckiego podporządkował się Centralnemu Komitetowi Organizacji Niepodległościowych, uznając go za reprezentację Rządu RP na Uchodźstwie. Zaprzysiągł w Podziemiu młodszego brata - podporucznika Jana Kozielewskiego, który dotarł do okupowanej stolicy po ucieczce z niewoli sowieckiej i niemieckiej. Zarekomendował Jana - Marianowi Borzęckiemu.

W grudniu 1939 roku, bracia Kozielewscy przygotowali pierwszy raport o sytuacji w okupowanej Polsce, jaki przekazali paryskiemu rządowi Władysława Sikorskiego przez dyplomatę jugosłowiańskiego. W ślad za tym, Jan Kozielewski wyruszył zimą 1940 roku ze swą pierwszą misją.

7 maja 1940 roku pułkownik Marian Kozielewski wraz z kilkudziesięcioma podległymi sobie oficerami policyjnymi zaangażowanymi w działalność konspiracyjną został aresztowany i osadzony na Pawiaku. W sierpniu, w pierwszym transporcie został wywieziony do obozu w Oświęcimiu.

Zwolniony dzięki zabiegom konspiracyjnym i ogromnemu zaangażowaniu żony Jadwigi w maju 1941 roku powrócił do Warszawy i z marszu przystąpił do służb policyjnych Państwa Podziemnego - Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa (PKB) zostając ich komendantem głównym. Stworzył ich krajową, sprawnie funkcjonującą strukturę. W zasadniczej części tworzyli ją policjanci granatowi. U schyłku 1943 roku PKB liczył około 11 tysięcy policjantów i 500 oficerów. Pion śledczy PKB, którym kierował, zastępca Kozielewskiego major Bolesław Kontrym zajmował się m.in. zbrodniami zdrady narodowej, do których zaliczano przypadki denuncjowania Niemcom członków Podziemia, ale też szukających ratunku Żydów.

Narzędziem walki z elementem zdradzieckim i kryminalnym w szeregach Policji Grantowe były m.in. rozsyłane do wszystkich jej posterunków „czarne listy” przygotowywane przez PKB.

Jesienią 1942 roku Marian Kozielewski współorganizował operację wejścia swego brata, w przebraniu ukraińskiego strażnika pomocniczej formacji SS, do żydowskiego obozu tranzytowego w Izbicy.

W wyniku intryg wewnętrznych w Delegaturze Rządu na Kraj związanych z ambicjami Polskiego Stronnictwa Ludowego i nieustannym mieszaniem się w kompetencje PKB, z końcem listopada 1943 roku, komendant Kozielewski złożył rezygnację. Jego miejsce zajął wskazany przez PSL Stanisław Tabisz.

Marian Kozielewski pozostawał bez przydziału. Po wybuchu powstania warszawskiego zgłosił się na ochotnika. W szturmie PAST-y został dwukrotnie trafiony przez niemieckiego snajpera wynosząc z ognia rannego kilkunastoletniego powstańca. Pułkownik ocalał przeżywając m.in. ostrzał artyleryjski szpitala powstańczego, gdzie trafił ranny. Odnalazła go żona. Po upadku powstania Kozielewscy trafili do Pruszkowa. Potem ukrywali się na fałszywych papierach w Szydłowcu u rodziny Jadwigi.

Zadenuncjowani przez sąsiadów, wiosną 1945 roku, wyjechali to Łodzi tuż przed aresztowaniem przez bezpiekę. Kozielewskich ostrzegł i zorganizował ucieczkę miejscowy aptekarz, Żyd ocalały z Holocaustu. W Łodzi, Marian Kozielewski przez pewien czas prowadził sklep drogeryjno-chemiczny. Kiedy jego tożsamość została ujawniona, bezpieka i NKWD dokonały najścia sklepu, szczęśliwie podczas nieobecności Kozielewskiego. Od tego czasu ukrywał się.

Po brawurowej akcji został wywieziony do Berlina, a tam przerzucony do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Wstąpił do służby w Polskich Kompaniach Wartowniczych i trafił do Francji. Za sprawą młodszego brata Jana, Marian wraz żoną, która do niego dotarła po ucieczce z kraju, trafili w 1948 roku do Kanady. Tam w New Glasgow pod Montrealem prowadzili farmę rolniczą. O pięćdzesiąt kilometrów od nich w miejscowości Arundel podobną farmę miał generał Kazimierz Sosnkowski, który w 1914 roku wcielał nastolatka Kozielewskiego do kompanii legionowej i z którym znajomość przetrwala pół wieku. Ostatecznie dzięki zabiegom Jana Karskiego, wówczas już profesora Georgetown University, Marian i Jadwiga Kozielewscy otrzymali azyl polityczny i stały pobyt w Stanach Zjednoczonych.

Do Waszyngtonu przybyli w 1960 roku. Pułkownik Marian Kozielewski nie przyjął jednak - ku powszechnemu zdumieniu Amerykanów - rządowego zasiłku przyznawanego uchodźcom politycznym i weteranom II wojny. Podjął pracę pracownika ochrony Corcoran Gallery w Waszyngtonie. Z niewielkich zarobków co miesiąc przygotowywał paczki z pomocą dla swoich policyjnych towarzyszy broni klepiących w Polsce biedę. Często ukrywających się pod zmienionymi nazwiskami.

8 lipca 1964 roku, podczas służby nocnej w galerii, popełnił samobójstwo. W pożegnalnym liście zadysponował wszystko, co po nim zostało tym, którym dotąd pomagał w Polsce. Zgodnie kodeksem honorowym przed zadaniem sobie śmierci, pułkownik Marian Kozielewski zniszczył swoją broń osobistą pistolet Colta wzór 1911.

Jan Karski pochował brata na waszyngtońskim cmentarzu Góry Oliwnej. Tam spoczywa do dziś. Sam spoczął obok w lipcu 2000 roku w identycznym grobie i pod takim samym nagrobkiem.

Pułkownik Marian Kozielewski, czterokrotnie odznaczany Krzyżem Walecznych, czterokrotnie ranny w boju był nie tylko wybitnym oficerem i dowódcą. Pozostaje kwintesencją polskiego patriotyzmu, narodowej dumy i honoru.

W styczniu 2019 roku, w 100-lecie powołania Policji Państwowej, Komenda Stołeczna Policji ogłosiła swym patronem legendarnego komendanta tej jednostki.

http://www.policja.pl/dokumenty/zalaczniki/168/168-89157.mp4

Zdaniem historyków policji II RP oraz środowisk grupujących rodziny policyjne pułkownik Marian Kozielewski był jednym z najwybitniejszych oficerów tej formacji. Zasłużonym podczas pokoju i bohaterskim podczas wojny. 

Pośmiertne szlify generalskie należą się Mu niemniej niż jego bratu. Którego do takiej samej godności stworzył.