KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 13 października, 2024   I   02:42:38 AM EST   I   Edwarda, Geraldyny, Teofila
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Stefan Skielnik obchodził 92. urodziny

Patryk Małecki, Wilmington     02 stycznia, 2018

Najwybitniejszy wciąż aktywny przedstawiciel amerykańskiej Polonii, Stefan Skielnik z Wilmington w stanie Delaware, obchodził swoje dziewięćdziesiąte drugie urodziny. Z tej okazji najserdeczniejsze życzenia przekazał mu Minister Obrony Narodowej, który niedawno awansował solenizanta na kolejny stopień oficerski. Dołączył do wielu innych od amerykańskich polityków i przedstawicieli władz stanowych Delaware, dostojników Kościoła, weteranów i przedstawicieli organizacji polonijnych.

Przypomnijmy. Stefan Skielnik od pięciu lat ma swoją ulicę w rodzinnej Gdyni, został także uhonorowany specjalnym proklamacjami stanu Delaware i miasta Wilmington.  Doczekał się specjalnych gratulacji kolejnych prezydentów RP i premiera jej rządu. Także amerykańskiego wiceprezydenta Joe Bidena.

Warto z okazji urodzin przypominać, dlaczego.

Ten weteran II Korpusu generała Władysława Andersa, a w Ameryce ceniony biznesmen i prezes organizacji skupiających Polonię w Delaware od dziesięcioleci pomagał Polsce oraz wzmacniał polską tożsamość w Stanach Zjednoczonych.

Był żołnierzem i nosił w czasie wojny wiele mundurów.  Najpierw po przymusowym wcieleniu jako szesnastolatek do niemieckiej marynarki wojennej, zwiał z okrętu w Holandii i zaciągnął się do tamtejszego ruchu oporu.  Potem służył w II Korpusie Andersa, armii brytyjskiej, a potem amerykańskiej. Drogę wojskową zakończył w stopniu sierżanta.

Szczególne więzi łączyły go z Kościołem.  Przyszedł na świat w wielodzietnej rodzinie kaszubskiej tuż przed Nowym Rokiem 1926.  Był pierwszym dzieckiem ochrzczonym w nowo postawionym kościele w wiosce Gdynia. Odpłacił postawieniem na Kamiennej Górze krzyża widocznego z odległości kilometrów.  Wspomaga Caritas, zbiera środki na Katolicki Uniwersytet Lubelski, opiekuje się dziecięcym hospicjum św. Wawrzyńca w Gdańsku.

Jan Karski i Stefan Skielnik podczas przyjęcia z okazji przejęcia Polski do NATO. Obu wybitnych Polaków łączyła przyjaźń i wspólne działanie na rzecz członkostawa Polski w Sojuszu Półocnoatlantyckim. Foto: Archiwum Rodzinne

Do szerokie świadomości publicznej wprowadził go inny czyn patriotyczny. Wszystko zaczęło się od artykułu Stefana Skielnika "Polska powinna wejść do NATO” z 6 marca 1997 roku, który ukazał się w "New Journal”, a potem w wielu innych tytułach konglomeratu medialnego Gennett Company. Artykuł doprowadzał do świadomości społeczeństwa amerykańskiego polskie aspiracje militarnego aliansu ze światem Zachodu.

Czas publikacji był bardzo dobry. 22 października 1996 roku, prezydent Bill Clinton ogłosił w Detroit, że Polska wraz z Czechami i Węgrami powinna znaleźć się w Sojuszu Północnoatlantyckim na jego 50-lecie przypadające w 1999 roku, ale droga do przekucia w czyn tego hasła nie była łatwa. Aby stać się oficjalnym stanowiskiem Stanów Zjednoczonych wymagała większości senackiej.

Pierwsze sondaże pokazywały, że na pewne poparcie rozszerzenia NATO można liczyć u 30-35 spośród stu senatorów. Było jasne, że sprawa wymaga intensywnego lobbingu politycznego. Ten mogli zapewnić przede wszystkim Amerykanie polskiego pochodzenia posiadający prestiż i mogący bezpośrednio rozmawiać z senatorami.

Skielnik postanowił działać. Uznał, że kluczowe znaczenie dla poparcia polskiej obecności w NATO będzie pozyskanie poparcia dwóch senatorów z tego samego stanu, reprezentujących go na Kapitolu.

skielnik usaNie było większego problemu z uzyskaniem akceptacji znanego, długoletniego senatora Williama Rotha. Trzeba się było natomiast "napracować nad" Josephem Bidenem, nota bene, sąsiadem Skielnika z Greenville. Polak napisał do nich apel o poparcie. Potem wygłosił pełne pasji przemówienie przed legislaturą stanową Delaware, które przesądziło o poparciu tego stanu.

Karykatura Stefana Skielnika w największej gazecie w Delaware, gdzie nazwano go "Mr. Fix It!" ("Pan Napraw To!"). Chodziło o to, że Skielnik apelujac do ówczesnego senatora Joe Bidena o poparcie przyjęcia Polski do NATO, powiedział, że Ameryka zdradziła nas w Jałcie i pora wreszcie to naprawić ("fix it"). "No to zróbmy to razem!" - usłyszał w odpowiedzi. I tak został "Misterem Fix It". Foto: Archiwum Rodzinne

Był to pierwszy tak wyraźny sygnał, że obecność Polski w NATO może być celem politycznym zrozumiałym dla Amerykanów. Poparcie zaczęło napływać z innych stron Ameryki.  Skielnik jednak nie spoczął i lobbował do końca. Odbywał dziesiątki spotkań, wygłaszał przemówienia prezentując argument na rzecz Polski w rodzinie demokratycznych państw Zachodu.

W lipcu 1997 roku Polska, Czechy i Węgry otrzymały zaproszenie do oficjalnych negocjacji w sprawie akcesji do Sojuszu. 30 kwietnia 1998 roku Senat USA większością 80:19 powiedział nowym kandydatom swoje "tak”. W styczniu 1999 roku sekretarz generalny NATO Javier Solana oficjalnie zaprosił wspomnianą trójkę do Sojuszu.

Wreszcie, 12 marca 1999 r. w miejscowości Independence na przedmieściu Kansas City w Bibliotece Harry'ego Trumana, inicjatora utworzenia NATO, ówczesny minister spraw zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej - prof. Bronisław Geremek, podpisał protokół potwierdzający przystąpienie Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Był to wielki dzień Stefana Skielnika. Jak mu potem powiedział Joe Biden: "Załatwiłeś to Polsce! Bądź dumny”.

Ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski uhonorował go za to wysokim odznaczeniem państwowym, które przypinał mu premier Jerzy Buzek.  Minister obrony awansem na… pierwszy stopień oficerski.

Trzeba było czekać aż do tegorocznego Dnia Niepodległości, aby Polska znów o bohaterskim rodaku z Delaware sobie przypomniała.  Pisaliśmy o tym na naszych łamach:

http://www.poland.us/strona,20,29000,0,skielnik-to-nasz-skarb.html

Dziś przyłączamy się do długiej listy zacnych postaci gromko życzących Stefanowi Skielnikowi HAPPY BIRTHDAY.