KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 13 października, 2024   I   04:25:50 PM EST   I   Edwarda, Geraldyny, Teofila
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Sakrament pokuty, a współczesne realia - Opoka naszej wiary

29 września, 2011

Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy,
czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.
Jeżeli wyznajemy nasze grzechy,
Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. 1 J 1, 10.9

Człowiek jest jednostką grzeszną, która jak mawiał Isaac Singier, nie za bardzo udała się Bogu. Niedoskonała natura człowieka, powodowana chęcią odstąpienia od popełniania złych uczynków, może dostąpić usprawiedliwienia poprzez spowiedź. Większość mediów światowych w ostatnim czasie, przekazała swoim odbiorcom, że są zakusy, aby podawać do publicznej wiadomości niektóre fakty, pozyskane z sakramentu pokuty. Czy tak powinno być? Przyjrzyjmy się bliżej temu problemowi.

Trochę z historii

Każdy grzech, popełniony przez człowieka, jest obrazą najdoskonalszego Majestatu Boga. Dobry i litościwy Bóg, widząc ułomność ludzką, postanowił odpuścić grzechy tym, którzy w pokorze będą za nie żałować i je wyznawać. W tym celu, Pan ustanowił Sakrament Pokuty. Spowiednik, może odpuścić człowiekowi grzechy, o ile ten za nie serdecznie żałuje, przyrzeka poprawę i szczerze się wyspowiada.
Apostołowie, a następnie kapłani są sędziami sumień ludzkich, mając władzę zatrzymania win grzeszników, bądź też odpuszczenia ich tym, którzy wyznają swoje grzechy i poddają się ich władzy sędziowskiej.

Suche fakty

Jak zatem widzimy, sakrament pokuty jest pewnego rodzaju pomostem, który znajduje się pomiędzy dobrotliwością Boga, a ułomnością człowieka. Jeżeli tylko w lojalny sposób będziemy podchodzić do boskich prawideł i kanonów wiary, będzie zachowany jako taki porządek świata. Jeśli zaś w zasady Boże, będzie ingerował człowiek, trwający ponad dwa tysiące lat system wiary chrześcijańskiej legnie w gruzach. Tajemnica spowiedzi, tak jak dla przykładu obrządek chrztu świętego, są sakramentami niepodważalnymi. Dostępując łaski spowiadania się, człowiek doznaje tak zwanego uzdrowienia duszy. Ujawnianie powierzanych przez grzeszników wstydliwych wypadków z życia człowieka, spowoduje doznanie wstrętu do kolejnego korzystania z przywileju sakramentu pokuty. Czy warto jest zatem zachwiać ten z góry ustalony porządek?

Warto jest przypomnieć

Pamiętać jednak należy, że niektóre fakty historyczne wyrażają poklask do tego, że tajemnica spowiedzi została złamana. Jednak należy podkreślić, iż fakt ten miał dopiero miejsce po śmierci spowiednika. Jak wiemy, szefem Generalnego Gubernatorstwa podczas trwającej na ziemiach polskich okupacji niemieckiej, był Hans Frank. Jego siedziba mieściła się na zamku wawelskim w miejscu, które dla nas Polaków kojarzone jest z rezydencją wielu królów. Ten zajadły wykonawca woli panującego wszędzie hitleryzmu, z ogromną zaciekłością zwalczał wśród Polaków wszelkie objawy patriotyzmu. Determinacja Polaków, jak czytamy we wspomnieniach Anny Słowikowskiej, była dla Franka priorytetem. Wydawałoby się niezłomny człowiek, który upijał się faszystowskimi ideami, w końcu trafił na ławę oskarżonych, w procesie norymberskim. Jak każdy skazaniec, miał on też prawo do korzystania z sakramentu pokuty, do którego początkowo nie chętnie przystępował. Spowiednikiem Hansa Franka był Irlandczyk Sykstus O Connor, który sukcesywnie wchodził do celi skazańca głosząc mu moc Boga Najwyższego i jego łaskę. Z czasem Frank przystąpił do spowiedzi, wyznając swoje grzechy, ale też i pragnienia. A pragnieniem tym było przeproszenie tych, którym wyrządził krzywdę i przyjęcie komunii świętej. Wstyd zasłaniał jeszcze sumienie niedawnego zbrodniarza, gdyż nie kazał on swojemu spowiednikowi wyjawiać nikomu, że złamane zostało jego zatwardziałe serce. Ale dobrze jednak, że stało się inaczej. Kilka tygodni po śmierci Hansa Franka, irlandzki duchowny, wyjawił sekret spowiedzi niedawnego zbrodniarza.

Ostatnimi czasy

W ostatnim czasie, nagminnie słychać o chęci jawnego łamania tajemnicy spowiedzi świętej. Wielu przeciwników kościoła, aż syczy z zadowolenia, jakie niesie im delektowanie się czyimiś upadkami. Jednak ludzi o zdrowych rozsądkach taki stan rzeczy wręcz obrzydza. Jakże my Polacy mamy w tym względzie wiele do powiedzenia. W czasach, gdy na naszych ziemiach szalały rządy trzech ościennych zaborców, nie nazywalibyśmy się Polakami, gdybyśmy w taki czy inny sposób nie upominali się o swoje. W tamtych czasach, gdy gardzono naszym człowieczeństwem, gdy za pacierz w języku ojczystym groziły zsyłki na nieludzką ziemię syberyjskiej tajgi, wszelkimi siłami trzymaliśmy się ojcowizny, której na imię było Polska, kraj Piastów i Jagiellonów, ukochana ziemia skropiona potem i ludzką krwią. Dla każdego patrioty, liczyło się tylko odzyskanie utraconej niepodległości. W Bodzentynie, miasteczku leżącym w dzisiejszym regionie świętokrzyskim pomocnikiem w organizowaniu powstania styczniowego był bogobojny i czuły na krzywdę ludzką Jan Bosiewicz. Ponieważ był on kowalem, wykuwał on piki i dzidy, jako osprzęt wojenny dla powstańców. Ten nad wyraz sprawiedliwy człowiek, przystępując do sakramentu pokuty, wyznał swojemu spowiednikowi w jaki sposób przysłużył się on powstańcom. Ksiądz w te pędy pobiegł do pobliskiego cyrkułu, tak że Jan Bosiewicz tułając się po skutej lodem ziemi Sachalina, już nigdy nie powrócił do ojczyzny, o którą chciał walczyć.

Ujawnienie tajemnicy spowiedzi w Irlandii

Niedawno media aż huczały od podawania pewnej informacji, dotyczącej ujawnienia tajemnicy spowiedzi, jaka miała miejsce na Zielonej Wyspie. Zaczęło się to od wyspowiadania się dzisiaj już pięćdziesięcioletniej kobiety, która niegdyś była wychowanką Domu Dziecka prowadzonego przez irlandzki kościół katolicki. Kobieta podczas spowiedzi wyjawiła, że niejednokrotnie była ona molestowana przez siostrę zakonną, która była jej opiekunką. Wyznanie tej kobiety, zmusiło spowiednika, do ujawnienia tego faktu z historii irlandzkiego kościoła, które pociągnęło za sobą kolejne relacje ówczesnych świadków. Molestowanie seksualne i gwałty to był chleb powszedni, jaki spożywały dzieci irlandzkiego Domu Dziecka. Raport z tego, jakże wstydliwego procederu, opracowano po 9 latach intensywnych badań i przesłuchań dorosłych dziś już ludzi. Został on stworzony przez rządową Komisję ds. Przemocy, która oparła go na świadectwach 2,5 tysiąca byłych uczniów i byłych pracowników szkół, sierocińców i szpitali.

Podobno też, molestowanie seksualne i gwałty były powszechne w instytucjach poprawczych dla chłopców, również prowadzonych przez irlandzkich księży. Codziennością było też bicie wychowanków i znęcanie się psychiczne nad nimi.
W większości tych instytucji, panowała atmosfera strachu, wynikająca z nadmiernych i brutalnych kar. Dzieci żyły w codziennym lęku, nie wiedząc, co stanie się z nimi za chwilę. Sprawę tę zbadała specjalna komisja, która przysłuchiwała się spójnym świadectwom kobiet i mężczyzn, którzy są już dziś osobami dorosłymi. Raport ten bardzo krytykuje zachowanie się katolickich przedstawicieli kościoła, którzy notorycznie odrzucają obciążające ich zarzuty.

Watykan tego nie komentuje

Ustalenia komisji nie zostaną jednak wykorzystane w śledztwach kryminalnych, ponieważ, Kongregacja Braci w Chrystusie pozwała komisję, domagając się utajnienia tożsamości wszystkich swych członków, żyjących i zmarłych, którzy dopuszczali się skandalicznego zachowania wobec swoich podopiecznych. W raporcie nie pojawiają się jednak żadne nazwiska sprawców ani ofiar. Wiele ofiar informowało o przemocy jeszcze w okresie dzieciństwa, ale nikt z dorosłych im nie wierzył. Watykan, nie dał wiary wówczas pokrzywdzonym młodocianym, a dziś milczy, nie chcąc komentować zaistniałego procederu. Dzisiejszy rząd Irlandii, chce uzyskać od kościoła pieniężne zadośćuczynienie dla jego ofiar, natomiast Benedykt XVI, przeprosił wszystkich pokrzywdzonych stwierdzając, że powyższy fakt, nigdy nie powinien mieć miejsca. W 1999 roku, ówczesny premier Zielonej Wyspy Bertie Ahern przeprosił ofiary, potępiając „zbiorową niezdolność do interwencji i przyjścia ofiarom z pomocą", a dzisiejszy rząd tego kraju, wyszedł z propozycją postawienia ofiarom pomnika, który by przestrzegał przed takimi sytuacjami innych ludzi. Sprawa ta, do końca nie została załatwiona, a rekompensata pieniężna jest tylko kwestią czasu.

Co na to księża 

- Sprawą, która zdarzyła się w Irlandii, powinien należycie zająć się rząd tego kraju, gdy przed trzydziestu laty, dzieci te informowały dorosłych o tym, że dzieje im się krzywda. Nie mam konkretnego stanowiska w tej akurat sprawie, czy dobrze, że złamana była tajemnica spowiedzi, czy nie. Tajemnica powinna być zachowana, ale z drugiej strony dobrze się stało, że ów wstydliwy proceder ujrzał światło dzienne, a być może winni zostaną ukarani, czego wymaga prawo boskie i ludzkie – dodaje ksiądz Artur.

- Dla mnie jest to wprost niewiarygodne, aby któryś ze zdrowo myślących i posłusznych słowu Bożemu kapłan zdradzał tajemnicę spowiedzi. Kapłan jest zobowiązany do bezwzględnego zachowania tej tajemnicy. Od zachowania tego, jakże świętego sekretu nie ma żadnych dyspens i ulg. Co tu dużo mówić, prawo kościelne w sposób surowy karze księdza, który dopuściłby się złamania tajemnicy spowiedzi. Chodzi tu o ochronę przede wszystkim spowiadającego się, a także i osób z jego bliskiego otoczenia. Odnośnie tego, co stało się w Irlandii uważam, że za każde przewinienie należy odpowiedzieć, szkoda tylko, że stało się to za sprawą spowiedzi - kończy duszpasterz.

I co dalej

- Wyznawanie podczas spowiedzi nawet największych sekretów z naszego życia, jest pewnego rodzaju ukorzeniem się zarówno przed Bogiem, jak i przed samym spowiednikiem. Gdyby się okazało, że nasze grzechy on wyjawia, tracimy ufność do kościoła, ale przede wszystkim zatracamy się dalej w czynieniu zła- mówi Agata Smolińska.

- Właściwie tajemnica spowiedzi nie powinna ulegać dyskusji. Jest ona ustalona odgórnie i basta. Gdyby zaś ktoś zachwiał ten od lat ustalony kanon, okaże się potwarcą najwyższych wartości – dopowiada Andrzej Jaroszyński.

- Każdorazowe korzystanie ze spowiedzi, budzi w osobie spowiadającej się wyrzuty sumienia, jak również chęć usłyszenia kilku pokrzepiających zdań, motywujących go do odstąpienia od grzechu. Nie wyobrażam sobie, aby spowiednik obnosił się z zasłyszanymi przewinieniami ludzi - wtrąca ksiądz Mariusz.

Tak, dla zachowania tajemnicy

Jak zatem widzimy, zachętą do bycia dobrym człowiekiem, jest wyzbycie się balastu grzechu obciążającego nasze serca poprzez spowiedź. Nie wolno nam zwykłym ludziom ingerować w sprawy duchowe, którym tylko człowiek potrafi nadać wszechpotężną obrzydliwość. Podobno Boży dekalog tak świetnie się udał, gdyż nie było na Górze Synaj ludzkich doradców. Pozostawmy ten fakt nienaruszalny, bo nie człowiek ustanawiał sakramenty, jakże on teraz może je łamać. 

Ewa Michałowska- Walkiewicz
ewalkiewicz@wp.pl

\"\"