KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   11:22:36 PM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Historia prania - jak Felicjan portki zgubił

Ewa Michałowska-Walkiewicz
19 stycznia, 2024

Historia prania - jak Felicjan portki zgubił
Muzeum mydła i historii brudu. Bydgoszcz

Dzieje prania, rozpoczynają się od podgrzania wody. Moczenie ubrań w naczyniu z zimną wodą niewiele dawało. Z czasem postanowiono zatem, wodę do kąpieli piorącej podgrzać. Redakcja Dziennika Polonijnego dziękuje Muzeum Mydła w Bydgoszczy za udostępnienie zdjeć, odnoszących się do poruszanego w artykule zagadnienia.

A brud był dalej

Mimo wszystko czy to była woda zimna czy też gorąca, słabo schodził brud osadzający się na ubraniach, które nosili ludzie. Lepiej sobie z tym dawała oczywiście woda ciepła, jednak mimo wszystko efekt prania nie zwalał z nóg. Pierwszym z pomysłów na skutecznie pranie, było pocieranie ubrań piaskiem. Kolejnym pomysłem było kopanie prania nogami, a nawet uderzanie go ciężkimi kamieniami. Brud schodził z ubrań z miernym skutkiem, ale takie ubrania bardzo szybko się niszczyły.

Trochę popiołu

Jednakże przyszedł czas, kiedy popróbowano wywabiać plamy z ubrań wszystkim dobrze znanym popiołem. Jednak jak mawiali coniektórzy ...”przednią mieszanką do plam wszelakich było połączenie popiołu i łoju lub oliwą”... Z biegiem czasu okazało się, że to połączenie ku zaskoczeniu wielu działa. Ponad dwa tysiące lat wstecz, człowiek wymyślił kijankę. Nią to uderzano o brudne ubrania, efektownie piorąc je bez popiołu i wspomnianego łoju. Wybijanie brudu z ubrań, wiązało się z ogromnym wysiłkiem fizycznym, zatem czyniono to bardzo rzadko.

Balia i tara

Dużym ułatwieniem w praniu ubrań, było wynalezienie balii. Proces prania rozpoczynano nie tyle podgrzaniem wody jak czyniono to wcześniej, ale jej zagotowaniem. Ubrania wcześniej namaczano w tej balii, a potem już w gorącej wodzie na tarze je wypierano. Tara, to nic innego jak kawałek falistej blachy, która była niegdyś pierwszą pralką każdego gospodarstwa domowego. Jest to wynalazek XVIII-wieczny, który znano w wielu domach nawet dwa wieki później. Schyłek XIX wieku to czas popularności przyrządów mechanicznych, jakimi na przykład były pralki bębnowe. Uruchamiana była zatem taka pralka ręcznie, a najczęściej musiał to robić mężczyzna, ponieważ wymagało to ogromnego wysiłku.

Pralka Frania

W roku 1907, na rynku pojawiła się pierwsza pralka uruchamiana za pomocą prądu. Chociaż daleko jej było do doskonałości, ułatwiała ona bardzo życie dawnym gospodyniom domowym. W połowie XX wieku, w Polsce znano pralkę Franię, która była sprzętem elektrycznym, wirnikowym z wyżymaczką tulejową do prania.

Przygoda Felicjana i jego portek

Na wsi Kozia Wola przed laty mieszkał pewien Felicjan, który bardzo lubił piwo. Spożywał je zarówno rano jak i po południu, z tego względu nigdzie nie mógł on zagrzać miejsca pracy. Pewnego razu jego żona Teodora do kufla z piwem Felicjana dolała kwasu spod kapusty kiszonej. Felicjan był już lekko wstawiony, zatem nie poczuł, że jego „piwny napój” zmienił smak. Ale tego dnia właśnie mężczyzna był umówiony z proboszczem, by ten przyjął go do pracy w charakterze kościelnego. Podczas „rozmowy kwalifikacyjnej’, Felicjanowi jak nie zaczęło burczeć w brzuchu, tak że zerwawszy się z krzesła zaczął uciekać czym prędzej z plebani. Ponieważ po chwili jego spodnie zrobiły się ciut przyciężkie, zdjął je z siebie Felicjan i zaczął je prać w pobliskiej strudze. Ale nagle nie spodziewał się on, że ksiądz poszedł za nim i teraz stoi koło niego i przygląda się co robi Felek w rzece. Nie chciał zatem człowiek pokazać, że wykonuje kobiecą pracę, podniósł się szybko do góry... a portki jego niestety popłynęły sobie dalej. Felicjan stanął goły przed proboszczem, który uznając go za człowieka fanaberyjnego, obłożył go klątwą i zabronił przychodzić do kościoła.