KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   09:11:14 AM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Kapitan Tadeusz Paolone - pseudonim "Tadeusz Lisowski"

Ewa Michałowska-Walkiewicz
05 września, 2022

Kapitan Tadeusz Paolone - pseudonim "Tadeusz Lisowski"

Tadeusz Paolone, jest niewątpliwie jednym z największych i prawdziwych polskich patriotów, którzy dla Ojczyzny nie szczędzili nigdy sił, nie unikali trudów i cierpień, a nawet świadomie składali życie na Jej ołtarzu. Zginął dnia 11 października 1943 roku w Oświęcimiu. Jest to niebywale ciekawa to postać, a tak mało znana, nawet w jego rodzinnych stronach. Jest to prawdziwy wzór trwania na swoim stanowisku, nie dla kariery i pieniędzy, ale dla wyższego celu, jakim jest dobro Ojczyzny.

Pochodzenie

Franciszek Tadeusz Paolone pochodził z niewielkiej wioski Piekiełko, leżącej w Beskidzie Wyspowym, między Tymbarkiem a Limanową. Rodzina Paolone ma niewątpliwie korzenie włoskie. Dziadek Tadeusza używał formy nazwiska Paolone (Jan ur. 1858 w Quaiso, Włochy). W metryce chrztu Tadeusza widnieje nazwisko Paulone, a podobno czytało się je Paulonii. Pradziadek Tadeusza, przybył do Polski z Włoch jako ochotnik wojskowy, w czasie Powstania Styczniowego. O udziale włoskich ochotników w zrywach narodowych Polaków, donoszą nam różne źródła historyczne a korpus, w którym walczyli Włosi nazywał się „Italskim”.

XIX stulecie

Nazwisko Paolone w okolicach Piekiełka, pojawia się w drugiej połowie XIX wieku. Stało się tak wraz z zatrudnianiem pracowników do prac budowy linii kolejowej na trasie Chabówka – Nowy Sącz. Był nim Jan Paolone, syn ochotnika z Powstania Styczniowego. Z zawodu kamieniarz, pracował przy stawianiu przyczółków mostów kolejowych. Jan widocznie dłużej się zatrzymał w okolicach Tymbarku. Tutaj też poznał pannę Marię Leśniak, z którą w dniu 27 lipca 1884 roku, zawarł związek małżeński. Ślub odbył się w kościele parafialnym w Nowym Rybiu. Jak wynika z ksiąg metrykalnych, oboje państwo młodzi w roku zawarcia małżeństwa kończyli po 26 lat.

Dopisek „di Qualso”

Przy nazwisku Paolone jest także dopisek „di Qualso” lub „Toffalo”. Jan z rodziną na stałe zamieszkał w Piekiełku na osiedlu, które do dzisiejszego dnia nazywanym „Talianówką” od rodzin italskich, które po powstaniu postanowiły zostać w Polsce. Z tego małżeństwa urodziło się dwóch synów: Franciszek Tadeusz urodzony dnia 25 stycznia 1885 oraz Andrzej urodzony 30 listopada 1886 roku.

Po śmierci Jana

Jan Paulone zmarł w dniu 14 września 1934 roku, zaś jego żona zmarła dnia 5 stycznia 1941 roku. Oboje spoczywają na cmentarzu parafialnym w Nowym Rybiu. Tam również spoczywa ich młodszy syn Andrzej, który zmarł 21 grudnia 1954 roku.

Małżeństwo z Julianną

Franciszek Tadeusz natomiast (starszy syn Jana), w akcie małżeńskim odnotowany został już jako rolnik, mimo iż nadal zajmował się tak jak jego ojciec kamieniarstwem. W styczniu 1908 roku, zawarł on związek małżeński z Julianną Homa, pochodzącą z Tymbarku. Młodzi osiedli w Piekiełku, gdzie prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne. Na „Talianówce” wybudowali dom i oborę, w dużej części z kamienia, co w tamtych czasach było niebywałą rzadkością. Rodzina mieszkała tam ponad 20 lat, czyli do czasu wyjazdu do Argentyny. Państwo Julianna i Franciszek Tadeusz Paolone, mieli pięcioro dzieci. Byli to: Tadeusz urodzony 23 lipca 1909 roku, Edmund Paweł urodzony 3 lipca 1912 roku, Jan Eugeniusz urodzony 24 stycznia 1914 roku, Zdzisław, którego data urodzin nie została ustalona oraz Emilia Marianna urodzona 22 lipca 1921 roku. W Argentynie urodziło się jeszcze dwóch chłopców: Eugeniusz w 1931 roku i Emilio Luis, który przyszedł na świat w 1933 roku. Dzieci urodzone w Polsce, swoje dzieciństwo spędziły w Piekiełku. Tu też uczęszczały do szkoły ludowej, w której nauka trwała 4 lata. Mieściła się ona w budynku karczmy Żyda Kaufmana. Uczył w niej tylko jeden nauczyciel. Patronem tej szkoły był św. Stanisław Kostka. Po ukończeniu szkoły ludowej, dalszą naukę chłopcy kontynuowali w szkole powszechnej w Tymbarku, gdzie często odwiedzali państwa Kapturkiewiczów. Pani Maria Kapturkiewicz była siostrą ich matki Julianny.

Więź z Tadeuszem

Po pewnym czasie wytworzyła się bardzo serdeczna więź między Tadeuszem, a ciotką, która traktowała go jak własnego syna. To ona zachęcała go do kontynuowania nauki. Ona też zapewne miała duży wpływ na jego patriotyczne ukształtowanie, jako Polaka.

Do Argentyny...

Do końca nie wiadomo co było powodem, że rodzina Tadeusza postanowiła opuścić Polskę i wyjechać do Argentyny. Możemy tylko domyślać się, że była to chęć poprawy sytuacji materialnej. W roku 1926 wyjeżdża najpierw sam Franciszek Tadeusz, pozostawiając w kraju resztę rodziny. Dowiadujemy się tego z „Karty Wezwania” Wydziału Konsularnego w Argentynie, dotyczącej sprowadzenia tam żony Julianny wraz z dziećmi. Z „Karty” tej dowiadujemy się również, że Franciszek Tadeusz Paulone zamieszkał w miejscowości Florencja w prowincji Santa Fe, gdzie zatrudniony był jako murarz, zarabiając dziennie 8 dolarów, co dawało mu miesięczny dochód 200 dolarów. Wtedy też prawdopodobnie zapadła decyzja syna Franciszka, Tadeusza o pozostaniu w Polsce. W „Karcie Wezwania” zapisane jest, że Franciszek pragnie sprowadzić „Żonę i pięcioro dzieci. Później nastąpiła jednak zmiana i na „Karcie” dokonano korekty, skreślając z niej Tadeusza.

Powrót do ciotki

I z powrotem pani Kapturkiewiczowa przyjmuje Tadeusza do swego domu, jak własnego syna. Tadeusz trafia do renomowanego II Gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu, by kontynuować tam naukę. Tadeusz został gimnazjalistą, a jego matka wraz z pozostałymi dziećmi wyjechała w roku 1929 do Argentyny, gdzie mieszkał już jej mąż i ojciec.

Interesował się historią

Tadeusz uczył się dobrze. Szczególnie interesował się historią, z której „wybierał” swych ulubionych bohaterów (z którymi się identyfikował), zwłaszcza walczących o dobro Ojczyzny. W roku 1931 młody Paolone, skończył naukę w gimnazjum egzaminem maturalnym. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości wraca na krótko do Tymbarku. Ma już sprecyzowane plany co do dalszego życia. Postanawia podjąć zawodową służbę wojskową. W rozbudzeniu zainteresowania wojskiem dopomógł brat matki Jan Homa, zawodowy wojskowy. Skierował on Tadeusza do szkoły wojskowej w Dębicy. Po jej ukończeniu, już jako oficer Tadeusz Paolone przeniesiony został do Cieszyna, gdzie otrzymał przydział służbowy w 4 PSP.

Miłość Tadeusza

Służąc w Cieszynie, w roku 1936 poznał panienkę o nazwisku Roma Sygnarska. Była to córka nauczycieli mieszkających pod Dębicą. Była to miłość głęboka i wzajemna tych dwojga ludzi. W połowie roku 1939, nastąpiły nominacje oficerskie. Jan Homa, wujek Tadeusza otrzymał stopień majora, zaś Tadeusz stopień kapitana. Niestety, nie znamy jego udziału w kampanii wrześniowej. Przeżył ją jednak bez odniesienia ran. Natomiast jego wujek Jan Homa, poległ na polu walki. O dalszych losach Tadeusza dowiadujemy się nieco dzięki listowi Romy,...
„10 września 1939 roku przyszedł do nas Tadzio zarośnięty (...) z dwoma kolegami w pełnym uzbrojeniu. (Niemcy byli tu już od trzech dni). (...) Przebraliśmy ich w cywilne ubrania i tego samego wieczoru wywiozłam ich do znajomego leśniczego. Tam odpoczęli dwa dni i już w cywilu, ale z bronią w ręku (co groziło śmiercią) poszli za wojskiem, aby dołączyć do oddziałów”...

Ze względów bezpieczeństwa

W Tymbarku, ze względów bezpieczeństwa nie zamieszkał Tadeusz u ciotki, lecz w tzw. „Starym Dworze”, u administratora miejscowych dóbr ziemskich pana Mariana Prekla. Wcześniej jeszcze z tych samych powodów Tadek ukrywał się na terenie Rabki, w willi inż. Antoniego Grochowolskiego. Mieszkając tam nawiązał kontakt z majorem Franciszkiem Galicą, szefem tworzącego się na tamtejszym terenie podziemia. W Tymbarku Tadeusz zjawił się pod koniec października i został zatrudniony (fikcyjnie) przez dziedziczkę tutejszych dóbr ziemskich, Zofię Turską na stanowisku gajowego lasów pod Mogielicą. To daje mu dużą możliwość kontaktowania się z innymi oficerami WP, z którymi rozpoczyna organizować w terenie tajne komórki ruchu oporu.

Styczeń 1940

W pierwszych dniach stycznia 1940 roku, dzięki pracownikom Urzędu Gminy w Tymbarku, a szczególnie Michałowi Macko, Tadeusz Paolone otrzymuje nowe dokumenty na nazwisko „Tadeusz Lisowski”, urodzony w miejscowości Krzywczyce koło Lwowa w dniu 23 lipca 1909 roku. Pod takim też nazwiskiem Podhalańska Spółdzielnia Owocarska w Tymbarku wydała mu dokument (również fikcyjny), że jest zatrudniony w tej placówce jako zbieracz ziół i leśnego runa. Co dawało mu możność stosunkowo swobodnego poruszania się w terenie. W dniu 6 stycznia 1940 roku, w domu Stanisława Pyrcia w Tymbarku zorganizowano pierwszą formalną komórkę konspiracyjną, pod przewodnictwem kpt. Tadeusza Paolone. Tak rozpoczęła się oficjalna działalność Ruchu Podziemia na Tymbarskiej Ziemi. Już w dniu 11 grudnia 1939 roku, we dworze Zofii Turskiej major Szyćko, ps. Wiktor”, wraz z porucznikiem Janem Cieślakiem, ps. „Maciej” przyjęli przysięgę od rodziny Zofii Turskiej i niektórych pracowników jej dworu. Kapitan Paulone działał bardzo aktywnie, jednakże był żołnierzem „z krwi i kości” i dlatego praca konspiracyjna nie dawała mu należytej satysfakcji. On pragnął walczyć z bronią w ręku. Postanawia więc przedrzeć się przez granicę i dotrzeć do tworzącej się Armii Polskiej na Zachodzie, której organizatorem i naczelnym wodzem był gen. Władysław Sikorski Rozpoczyna więc odpowiednie przygotowania.

U ciotki Kapturkiewiczowej

Tadeusz znów pojawia się u ciotki Kapturkiewiczowej, która pomaga mu w skompletowaniu potrzebnego ekwipunku. W daszek czapki wszywa mu prawdziwe jego dokumenty. Fałszywe natomiast mają mu służyć jedynie w czasie przekraczania granicy. Wreszcie nastąpiła trudna chwila pożegnania. Było to pożegnanie bardzo czułe, a zarazem bolesne. Ciotka ze łzami w oczach, błogosławiąc go na drogę, czyniła mu znak krzyża na czole. Tadeusz równie gorąco całuje ręce cioci, dziękując za wszelkie dobro, jakie mu wyświadczyła w życiu.

W Szczawnicy

Przerzut został ustalony przez granicę w Szczawnicy w marcu. Tam też zameldował się w ustalonym miejscu Tadeusz. Początek wyprawy odbył się bez przeszkód. Dalej jednak los mu nie sprzyjał. Ledwie zdążył przekroczyć granicę ze Słowacją, został zatrzymany przez współpracującą z Niemcami policję. Natychmiast powiadomiono placówkę gestapo w Nowym Sączu i wkrótce nastąpiło przekazanie Tadeusza przez policję słowacką funkcjonariuszom gestapo. Ci przewieźli go do swej siedziby w Nowym Sączu, gdzie przez pewien czas był przesłuchiwany i torturowany. Tadeusz był jednak odporny. Mimo różnych metod tortur i upokorzeń nie uległ, nie zdradził nikogo i nie ujawnił powiązań organizacyjnych. Podjęto więc decyzję przewiezienia go do Tarnowa, gdzie osadzono go w tamtejszym więzieniu gdzie znów prowadzono śledztwo. Jednakże i tu nie załamał się. Uznano go jednak za osobę niebezpieczną i wysłano do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Otrzymał on tam numer 329. Był tam jednym z pierwszych więźniów i jednym z pierwszych działaczy konspiracyjnych walczących o wolność Ojczyzny.

Więźniowie o podobnych poglądach

W obozie w Oświęcimiu, Tadeusz nie uległ załamaniu lecz szukał więźniów o podobnych poglądach, by wspólnie działać konspiracyjnie o wolną i niepodległą Ojczyznę. Dość szybko nawiązał kontakt z innymi więźniami byłymi oficerami Wojska Polskiego, którzy również postanowili na terenie obozu utworzyć komórkę Związku Walki Zbrojnej. I a taka rzeczywiście powstała w lutym 1941 roku. Jej oficjalnym założycielem, a zarazem komendantem był płk Kazimierz Rawicz. Jednostka ta swą strukturę organizacyjną miała podobną jak w normalnych jednostkach wojskowych, z zachowaniem stopni oficerskich. W „sztabie”, jaki został utworzony, znalazł się również i kapitan Tadeusz Lisowski, będąc pod takim nazwiskiem był zarejestrowany w obozie. Powierzono mu dowództwo trzeciego „batalionu” i miał pod swoją komendą zaprzysiężonych konspiratorów z bloku 19 i 26, z kuchni obozowej oraz personelu z bloku 20, 21 i 28. Działalność tej grupy konspiracyjnej trwała dość długo, bo aresztowania nastąpiły dopiero we wrześniu 1943 roku. Jeszcze w końcu kwietnia 1943 roku, Tadeusz Lisowski wraz z siedmioma innymi więźniami wysłany został do obozu koncentracyjnego w Dachau. Tam organizowany był kurs „prowadzenia księgowości w kuchni. Po tym kursie Tadeusz pracował w kartoflarni. Po kursie tym, z kolei on udzielał instruktażu księgowości, młodej więźniarce z obozu kobiecego Auschwitz- Birkenau Zofii Posmysz.

Te spotkania...

Te spotkania miały wielkie znaczenie, tak dla Tadeusza Paulone, jak i dla Zofii Posmysz późniejszej warszawskiej dziennikarki i literatki. Bardzo pięknie i dość szczegółowo opisała to pani Zofia w swym opowiadaniu pt. „Chrystus oświęcimski”, zamieszczonym w kwartalniku literackim „Wyspa”.

Denuncjacja

Kapitan Tadeusz Lisowski, został zadenuncjowany. Podobno jakiś więzień, pochodzący z okolic Limanowej, poznał go i w okrzyku powitalnym zawołał: „Paolone! Co ty tu robisz?” Usłyszał to jeden z SS-manów i wiadomość przekazał gestapo, które aresztowało Tadeusza i osadzono go w bloku 11 zwanym blokiem śmierci. Tam esesman Boger, rzekł „Guten Abend Herr Leutnant Paolone”, po czym Lisowski został rozstrzelany.