KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   02:53:30 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Wielki Piec na Rejowie - Projekt Stanislawa Staszica i Baildona Johna

12 marca, 2008

Skarżysko- Kamienna, jest jednym z większych miast dzisiejszego województwa świętokrzyskiego. Jego główną wizytówką są pozostałości starego Wielkiego Pieca, którego projekt odbudowy wykonał sam Stanisław Staszic, a wszelkich udoskonaleń dokonał John Baildon ze Szkocji.

Dzielnica Skarżyska - Kamiennej Rejów, należała niegdyś do Wacława Reya, który w całej okolicy uchodził za wielkiego hulakę i pijanicę. Podobno kiedyś, ukazał się mu anioł z nieba, który wymógł na osobie grzesznego Wacława, całkowite przeobrażenie wadliwego charakteru. Zatem, w akcie największej pokuty oddał wówczas Rey, swoje majątki i wszelkie dobra ruchome klasztorowi cystersów w Wąchocku. Opat wąchockich braciszków, Jerzy Lipski nie potrafił należycie zarządzać powierzonymi majętnościami, toteż postanowił oddać dobra rejowskie w 1635 roku hetmanowi krakowskiemu, który to wsławił się w całej Rzeczpospolitej, odwagą i męstwem w pogromie potopu szwedzkiego, u boku szkockiego regimentu pieszego.

Hetmanem tym, był Bożydar Szelągowski, który niewiele zrobił z otrzymaną darowizną, ponieważ przez długie lata, musiał leczyć doznane rany na polu bitwy. Jego żoną była siostra szkockiego rycerza Angela, z którą wspomniany Bożydar miał aż dziewięcioro dzieci. Dopiero wnuk Bożydara, Elizeusz Szelągowski w roku 1730, kiedy to jeszcze Polska była krajem niepodległym, uruchomił na darowanych mu pieleszach rejowskich pierwszą dymarkę, która miała służyć do wytopu stali, potrzebnej do wykuwania broni białej. Dymarka ta, służyła wiernie potrzebującym szabel Polakom przez pięćdziesiąt lat, aż do śmierci zacnego Bożydara Szelągowskiego.

Ten zmarły nagłą śmiercią człowiek, ani myślał o sporządzeniu testamentu, toteż z czasem dobra rejowskie jak też i wzniesiona na nich dymarka, przeszły w posiadanie obcych właścicieli ziemskich, którymi byli Adam i Marcjanna Pogorzelscy. Pierwsza dymarka nie interesowała swoich nowych nabywców, którzy długo nosili się z zamiarem, zburzenia jej. Jednakże, po namyśle została ona wydzierżawiona braciom Wincentemu i Józefowi Michalskim, którzy po roku eksploatacji zburzyli ową dymarkę, a na jej miejscu wznieśli wielki piec hutniczy, zbudowany z kamieni i wapna, które sprowadzano na plac budowy z pobliskiej dzielnicy miasta Młodzawy. Piec ten zaopatrzono w dwa wielkie miechy o średnicy 960 mm i wysokości skoku 1, 728 m oraz w pochylnię, po której dowożono rudę i węgiel.

Teren Wielkiego Pieca, był doskonale zagospodarowany, na nim był również wzniesiony wał koła wodnego dający napęd dźwigarce piecowej. Dźwigarka ta poruszała się z szybkością dwunastu razy na minutę, co było wielką rewelacją techniczną jak na owe czasy ostatnich lat Rzeczpospolitej Polskiej. Środek pieca, po kilku latach odbudowano przy użyciu wielkiej galanterii lanej, łączonej ankrami żelaznymi w celu zabezpieczenia ścian zewnętrznych. Rudę do wytopu sprowadzano z kopalni Anna, Paweł i Elżbieta, z małych miasteczek leżących wokół Sosnowca i Katowic. Rzekę Kamienną, nad którą usytuowany był Wielki Piec, zamknięto specjalną groblą ziemną, zabezpieczoną ciężkim murem falochronowym. Odpływ wody spod koła wielkiego pieca, zapewniono łukowatym kanałem, zwanym Naszym. Następnie wodę odprowadzano kanałem otwartym zwanym Ziemnym. Jednakże należy pamiętać, iż rzeka Kamienna niejednokrotnie wyrządzała zakładowi olbrzymie szkody, które były uwarunkowane jej licznymi wylewami. Do takich znaczących powodzi należały te z lat 1812, jak też i z 1823 -4.

Zginęło wówczas, jak donoszą stare źródła historyczne pięćdziesięciu robotników, ratujących dobra Wielkiego Pieca. Projekt odbudowy zniszczonego pieca, wykonał Stanisław Staszic, wielki filozof, ksiądz i reformator polski. W roku 1830, kiedy to ludność Polski zniewolonej jarzmem trzech sąsiednich orłów, stanęła do wielkiego zrywu narodowo- wyzwoleńczego, namiestnicy carscy postanowili zniszczyć Wielki Piec rejowski, aby pozbawić tym samym Polaków w nim pracujących podstawowych warunków egzystencji. Rosjanie nieprawnie sprzedali go Bankowi, który to postanowił rozebrać go doszczętnie. Jednakże w banku tym pracowali także gorący patrioci, którzy za oszczędności bankowe, wybudowali dokładnie w tym samym miejscu nowy Wielki Piec, który został uruchomiony w roku 1833. Był on wykonany według projektu Fryderyka Lampego, w formie ściętego stożka, o podstawie kwadratu. Wykonawcą robót, był inżynier Karol Knake oraz Jacek Lipski.

Dodatkowo przerobiono kanał rzeczny górny i dolny, a także odlewnię potrzebną do lania pocisków, a co najważniejsze przeobrażono wygląd zagospodarowań placowych. Budowa tegoż zakładu pracy, kosztowała 789,250 złotych, czyli 118,387,6 rubli. Piec ten, był uruchamiany kołem wodnym o średnicy 7,2 m, i sile 12 KM. Ogromnych strat przyczyniła powódź, która miała miejsce w roku 1840, jednakże i z tej opresji potrafili wyjść cało Polacy pracujący w Wielkim Piecu. Po jego odbudowie, zawiadowcą Wielkiego Pieca, był inżynier Tadeusz Wiśniewski, zaś po jego śmierci funkcję tę pełnił jego kolega ze studiów, Bonawentura Kłokowski.

Jako znaczącym udogodnieniem zastosowanym w Wielkim Piecu, było wytapianie żelaza, dzięki spalaniu węgla drzewnego, czego pomysłodawcą był Szkot z pochodzenia o nazwisku Baildon John. Ten wielki szkocki hutnik, urodził się w 1772 roku, gdy Polska straciła swoją niepodległość, zatem uważany był przez Polaków za osobę, która będzie wspierać polskie działania i idee wiodące do naszego rozwoju i upragnionej wolności. Był to niezrównany hutnik, przemysłowiec, inżynier, uważany za ojca współczesnego mu hutnictwa żelaza. Pochodził z rodziny o tradycjach hutniczych, ponieważ jego ojciec William z Baldon był inżynierem hutnictwa  i pracował w Zakładach Żelaznych Carron w Szkocji. Zatem młody John, studiował mechanikę i hydraulikę i pod kierunkiem ojca zapoznawał się z techniką przeróbki rud żelaza i odlewnictwa.

W wieku 17 lat poznał Fryderyka von Redena dyrektora Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, późniejszego pruskiego ministra zajmującego się uprzemysłowieniem Górnego Śląska i polskich zakładów, których technologia oparta jest na pracy wielkiego pieca. Zatem Baildon, przybył na szczególne zaproszenie von Redena do Polski, by zobaczyć interesujące go zakłady wytapiania rud żelaznych. Pomimo tego, iż był obcokrajowcem, powierzono mu stanowisko doradcy technicznego przy budowie Królewskiej Odlewni Żelaza w Gliwicach. Główne zadanie Baildona polegało na zaprojektowaniu i nadzorowaniu budowy wielkiego pieca hutniczego opalanego koksem.

Zbudowany przez Baildona wielki piec według planów Ephraima Ludwiga Abts, był pierwszym tego typu na kontynencie europejskim. Baildon, był także w skarżyskim wielkim piecu, na Rejowie, gdzie pod jego kierownictwem zainstalowano specjalny aparat, do ogrzewania powietrza, przez co zmniejszyło się zapotrzebowanie na wspomniany węgiel drzewny. Po drugiej wojnie światowej, Wielki Piec już nie istniał ze względu na ogromne jego zniszczenia. Dziś możemy oglądać tylko ruiny, które dla prawdziwego amatora historii, stanowią okazały zabytek inżynierii z osiemnastego i dziewiętnastego wieku.


\"\"

Ewa Michałowska Walkiewicz

Galeria