KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 marca, 2024   I   01:26:02 AM EST   I   Marka, Wiktoryny, Zenona
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Brooklyński Norwid

12 lipca, 2009

Będąc inspirowany przez prezesa nowojorskiej Fundacji Kościuszkowskiej, Alexa Storożyńskiego, który wydał ostatnio nową książkę na temat Tadeusza Kościuszki, chciałbym podzielić się ciekawostką, która łączy wątek Kościuszki, Cypriana Kamila Norwida i naszego imigranckiego światka, tu na Brooklynie.

Otóż czytając niedawno "Białe Kwiaty" Norwida, zaciekawił mnie ostatni fragment tego utworu, gdzie to nasz "czwarty" wieszcz narodowy, przechadza się wzdłuż (dzisiejszej) promenady na Brooklyn Heights, podziwiając zachód słońca nad nowojorskim portem i sczerniałe resztki statku na nabrzeżu, którym, w jego mniemaniu, przypłynął do Ameryki Kościuszko. Zresztą oddajmy głos poecie:

"Książę pewny, z zacnego a wielmożnie historycznego szczepu (bo hetmanów rycerskich między swymi dziady mający), był też od niejakiego czasu w Ameryce, obywatelem Rzeczypospolitej zostawszy, i na pięknym przedmieściu miasta New-York, które to przedmieście zowie się Brooklyn, zamieszkiwał. Wiele mu winienem chwil przyjemnych i przyjacielskich usług, a usługi mówię dlatego, bo jest rzadkiej uprzejmości serca człowiek. Kiedy, wielkim smutkiem dotknięty, po onym wybrzeżu przechadzał się raz ze mną, a słońce właśnie ku zachodowi miało się, chmurą mocnymi promieniami przeszytą osłonięte, widać było opodal wzgórze małe, zielonym wówczas porosłe żytem, w kłosach właśnie będącym – dalej szeroka rzeka srebrzyła się pod słońca jasnością, fortecy małej mury na brzegu jej i okrętu tuż resztka czerniły się...

Nie pamiętam, o czym mówiliśmy... ale mówiąc rzeczy rozmaite, pamiętaliśmy, dokoła spozierając, że okręt ten zachowała do dziś Ameryka na pamiątkę męża, co na nim przypłynął z Europy...

Wzgórze zielone i forteczka pamiątkami są narodowymi, kędy mąż ów Anglików zbił, a cofających się żołnierzy swych utrzymał tam nieraz odwagą osobistą... I pamiętaliśmy jeszcze, że towarzysz przechadzki mej, z poważnie historycznego a książęcego rodu pochodząc, liczył pomiędzy żeńskimi przodki swymi właśnie że onego wsławionego w Ameryce polskiego bohatyra najukochańszego ulubioną...

Bohater ów – łacno jest wiedzieć, że Kościuszko, a zaś [książę Marceli Lubomirski, stryjeczny wnuk] ulubionej wielkiego wygnańca tego (przez ród jej niegdyś wzgardzonego)... był właśnie ze mną tam wygnańcem i zamieszkałym nieledwie że na pobojowisku, które sławę Kościuszce zjednało!

Książę obywatel  Rzeczypospolitej  Amerykańskiej przyjmował radośnie to: wet za wet po wieku... "

Być może dla wielu będzie nawet dużą niespodzianką, że C.K. Norwid wyemigrował w 1852 roku na prawie dwa lata do Nowego Jorku i jak na polskiego wakacjusza przystało, początkowo pracował na budowie, jako cieśla. (O mało nie amputowano mu nawet palca, po wypadku przy pracy). I tak jak wielu naszych rodaków tutaj, z czasem, dostał lepszą pracę, w swoim zawodzie rysownika. A narzekał na "nową ojczyznę" i tęsknił za starą, lepiej może niż inni. Nie to jednak jest istotne, choć dobrze wiedzieć, że mieliśmy tu na Brooklynie, własnego wieszcza z prawdziwego zdarzenia.

Zaciekawiły mnie jednak w tej historii dwie rzeczy. Po pierwsze chciałem dociec, gdzie dokładnie mieszkał Norwid podczas swego pobytu w Nowym Jorku, a po drugie, o jakim to statku Kościuszki z takim uczuciem pisał.

Szczęśliwie, na pierwsze pytanie odpowiedź była tak łatwa jak i zadziwiająca, że nikt do tej pory się tym nie zajął. Wiadomo bowiem skądinąd, że jedynym przyjacielem którego zapoznał tutaj Norwid, był właśnie wspomniany w "Białych Kwiatach" książe Marceli Lubomirski (1810-1865). Sama ta postać warta jest osobnej publikacji. Eks-szambelan carski, utracjusz i birbant, uciekł do USA przed wierzycielami i sparaliżowaną żoną. Tu przyjął amerykańskie obywatelstwo. Przedtem jednak, wraz z Ksawerym Branickim, wnukiem hetmana-targowiczanina, założył samozwańczy Komitet Narodowy Polski, który skandalizował zachodnio-europejską Polonię. Syn Adama Mickiewicza, Władysław Mickiewicz, nazywał go "błotem, w którym błyszczały płatki złota" i że, "chętnie pomagał rodakom, oszukiwał wyłącznie cudzoziemców." Niemniej głównym talentem ks. Lubomirskiego było zaciąganie długów. Pożyczek nie był mu w stanie odmówić nikt. Z tym to właśnie "rzadkiej uprzejmości serca"  człowiekiem, zamieszkał Norwid.

Szybka kwerenda Brooklyńskiego Historical Society, wyjawiła wnet adres Marcelego Lubomirskiego na Brooklynie: 384 Pacific Street róg Bond Street. Jest to dzisiejszy, stylowy Boerum Hill, kilka przecznic od mojej kancelarii i świetnych restauracji na Smith Street. W miejscu domu Lubomirskiego, stoi okazała kamienica, wybudowany w 1915 roku "brownstone". Jestem już w rozmowach z właścicielem kamienicy, aby wmurować w ścianę domu tablicę z brązu, upamiętniającą pobyt Norwida w tym miejscu.

Drugim ciekawym wątkiem, który nie dawał mi spokoju, był ten sczerniały wrak statku. Najwyraźniej, w połowie XIX wieku, wśród nowojorskiej Polonii, pokutowało przekonanie, że statek ten miał coś wspólnego z Kościuszką. Jak wszystkim zapewne wiadomo, Tadeusz Kościuszko przybył do Ameryki z Francji, ale prosto jednak do Filadelfii, nie Nowego Jorku. Wbrew temu co sugeruje Norwid, w bitwie o Brooklyn Heights nie mógł brać udziału, choć rzeczywiście, kamienica Lubomirskiego, stoi w samym środku tego pola bitewnego z okresu Rewolucji.

Ale okazuje się, że istnieją dowody, że podczas swej drugiej podróży do Ameryki, w 1797 roku, już po Insurekcji i wypuszczeniu z tiurmy przez cesarza Pawła I, Tadeusz Kościuszko przypłynął z Bristolu w Angli, prosto do Nowego Jorku, gdzie jako bohater narodowy, witany był z wielką pompą. Nazwa tego statku i jego brooklyński armator są znani. Czy to ten właśnie statek, zachowany w ustnej tradycji, osadzony później na brzegu Brooklyn Heights, był tym norwidowskim statkiem z "Białych Kwiatów"? Być może, że dowiemy się wkrótce.

Otóż od kilku miesięcy, wybrzeże Brooklyn Heights, poniżej słynnej Promenady, jest jednym wielkim placem budowy. Miasto buduje bowiem wspaniały w swym założeniu Brooklyn Bridge Park. Zanim to się jednak stanie, i zgodnie z prawem stanowym, na plac budowy zaproszeni są archeologowie z firmy AKRF. I co ciekawego spodziewają się po wykopaliskach? W pierwszej kolejności, według poniższej broszury, wraku statku z okresu Wojny o Niepodległość, zacumowanego u podnóża Joralemon Street, i użytego pod koniec wieku do sformowania sztucznego nabrzeża, na którym teraz stanie nowy park i molo.

A oto broszura z grudnia 2008: http://brooklynbridgeparknyc.org/uploads/pdfs/Flour%20Mill%20Archeology%20Brochure.pdf

\"\"

Przemysław Jan Bloch
zapraszam do dyskusji na mój
BLOGH Internetowy:
www.adwokatbloch.com