KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 marca, 2024   I   04:16:46 AM EST   I   Marka, Wiktoryny, Zenona
  1. Home
  2. >
  3. STYL ŻYCIA
  4. >
  5. Trochę historii

Witold Pilecki - w jego skromności, jest jego wielkość

Ewa Michałowska-Walkiewicz     27 lutego, 2017

Witold Pilecki, urodził się dnia 13 maja 1901 roku w Ołońcu. Zmarł on natomiast jak podają nam źródła historyczne, dnia 25 maja 1948 roku w Warszawie, jako rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego, zasłużony żołnierz podziemia i niestrudzony organizator ruchu oporu w Auschwitz – Birkenau.

Pochodził z Ołońca
Ten wielki Polak i oddany Polsce patriota, urodził się w Ołońcu, dokąd jego rodzina została przesiedlona przez władze rosyjskie w ramach represji za udział w powstaniu styczniowym. Pochodził on ze szlacheckiej rodziny pieczętującej się herbem Leliwa. Od 1910 roku, Witold Pilecki mieszkał w Wilnie, gdzie uczył się w szkole handlowej. Od 1914 roku, należał on do zakazanego przez władze rosyjskie harcerstwa, ale pomimo tego już dwa lata później, Pilecki założył własną drużynę. Maturę zdał w 1919 roku i właśnie tego roku jego patriotyzm dał o sobie znać, popychając go do służby w Wojsku Polskim. Jako kawalerzysta brał udział w obronie Grodna, jak również będąc żołnierzem 211 Pułku Ułanów, walczył on w bitwie warszawskiej zwanej Cudem nad Wisłą. Nie można w tym miejscu pominąć, iż Witold Pilecki brał też udział w bitwie rozegranej w okolicach Puszczy Rudnickiej, jak też i tego, że brał on udział w wyzwoleniu Wilna spod okupacji ukraińskiej. Za swoje oddanie dla sprawy polskiej, został on dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.

Mobilizacja
W sierpniu 1939 roku, został zmobilizowany, by walczyć w kampanii wrześniowej, jako dowódca plutonu w szwadronie kawalerii 19 Dywizji Piechoty Armii Prusy. Pod jego dowództwem w trakcie prowadzonych rozlicznych walk, ułani zniszczyli ogółem 7 niemieckich czołgów oraz 3 samoloty wrogiej armii. Ostatnie walki we wrześniu 1939 roku, jego oddział prowadził już jako jednostka partyzancka. Pilecki rozwiązał swój pluton dnia 17 października 1939 roku i całkowicie przeszedł do konspiracji. Po zakończeniu kampanii wrześniowej, przedostał się on do Warszawy, gdzie stał się jednym z organizatorów powołanej w dniu 9 listopada 1939 roku, konspiracyjnej organizacji Tajnej Armii Polskiej, pod dowództwem majora Jana Włodarkiewicza, podporządkowanej później Związkowi Walki Zbrojnej.

Więzień obozu
Dnia 19 września 1940 roku, podczas łapanki niemieckiej mającej miejsce na warszawskich ulicach, celowo pozwolił aresztować się Niemcom, by tym sposobem przedostać się do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i zdobyć tam cenne informacje o panujących w nim warunkach. Do wspomnianego obozu trafił w nocy z 21 na 22 września 1940 roku, wraz z tak zwanym drugim transportem warszawskim. Przyjmując pseudonim Tomasz Serafiński, Pilecki jako więzień posiadający numer 4859, był głównym organizatorem konspiracji w obozie. W zorganizowanej przez niego siatce nazwanej, Związek Organizacji Wojskowej byli między innymi: Ksawery Dunikowski i Bronisław Czech. Opracowywał on sprawozdania przesłane później do dowództwa w Warszawie i dalej na Zachód, gdzie rezydował nasz rząd. Planował on zbrojne oswobodzenie więźniów obozu. Już w listopadzie 1941 roku, został awansowany do stopnia porucznika przez generała Stefana Roweckiego - Grota. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku, Witold Pilecki zdołał uciec z obozu wraz z dwoma współwięźniami, należącymi do ZOW. Wzdłuż toru kolejowego doszli oni do rzeki Soły, a następnie do Wisły, przez którą przepłynęli znalezioną łódką. W okolicznej plebani w miejscowości Alwernia, dostali posiłek oraz przewodnika. Stamtąd przez Puszczę Niepołomicką, przedostali się do Bochni, gdzie ukrywali się u państwa Ożarów na ulicy Sądeckiej. Następnie dotarli do Nowego Wiśnicza, gdzie Witold Pilecki odnalazł prawdziwego Tomasza Serafińskiego, którego nazwiskiem posługiwał się w obozie. Serafiński skontaktował go z oddziałami Armii Krajowej, którym przedstawił swój plan ataku na obóz w Oświęcimiu. Jego projekt ataku na obóz nie zyskał jednak aprobaty dowództwa. W roku 1944, Pilecki służył w oddziale III Kedywu AK, jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej.

1 sierpnia 1944
Brał on też udział w powstaniu warszawskim, gdzie początkowo walczył jako zwykły strzelec w kompanii Warszawianka. Później jednak dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry, w tak zwanej Reducie Witolda. W latach 1944-45, dostał się on do niewoli niemieckiej, a przebywał w oflagu Murnau. Na osobisty rozkaz generała Władysława Andersa, Witold Pilecki wrócił do Polski, by prowadzić tu działalność wywiadowczą na rzecz 2 Korpusu. Jesienią tegoż roku, zorganizował on siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, jak również i o żołnierzach AK  i II Korpusu, którzy byli więzieni w obozach NKWD, którzy z czasem zostali deportowani przez Sowietów na Syberię. Nie zareagował na rozkaz generała Andersa, polecający mu opuszczenie Polski, w związku z zagrożeniem jego aresztowania. W dniu 8 maja 1947 roku, został aresztowany i bestialsko torturowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na uchodźstwie. Dnia 3 maja 1948 roku, przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tak zwanej Grupy Witolda. Rotmistrz Pilecki, został skazany na karę śmierci. Już w dniu 25 maja 1948 roku, rotmistrz Polskiej Kawalerii został wkrótce stracony.

Wyrok wykonano w więzieniu mokotowskim na ulicy Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy. W taki sposób zginął cały kwiat polskich patriotów, znajdujących się w zdradzieckich łapach Sowietów. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna. Miejsce pochówku Pileckiego jest nieznane, prawdopodobnie zwłoki zakopano na wysypisku śmieci koło Cmentarza Powązkowskiego. Do roku 1989, wszelkie informacje o dokonaniach i losie rotmistrza Witolda Pileckiego podlegały w sowieckiej cenzurze.

W dniu 1 marca, wszyscy Polacy wspominają naszych Żołnierzy Niezłomnych, dla których wolność Ojczyzny, zawsze była priorytetem. W świętokrzyskim Osełkowie, wielki patriota polski Jacek Kwiecień, ułożył kilka wierszy o naszej Ojczyźnie i o Żołnierzach Niezłomnych, które teraz chcemy przedstawić naszym czytelnikom.


Żołnierze wyklęci

Ojczyzna wzywała, las kusił wolnością,
w oddziale do ręki broń dano.
Wieczorem przy ogniu śpiewali piosenki,
do boju z wrogiem szli rano.

Niejeden padł martwy, topniały szeregi,
krzyż z brzozy pilnował mogiły.
Wieczorem po walce, ukradkiem łzy płyną,
śmierć waszą jutro pomścimy.

Mijały lata w walce z najeźdźcą,
ze wschodu szła nawałnica.
na zachód w pośpiechu wróg się przemieszczał,
wolnością się każdy zachwycał.

Przygasły ogniska leśnych obozowisk,
czas aby kraj odbudować.
Nie przyniósł wolność, bo to był wróg nowy.
Katownie i zsyłki zgotował.

I znów się pojawił dym pod starym dębem,
jak dawniej do ręki broń wzięli.
Śmierć zbiera swe żniwo, kraj inny wróg gnębi,
choć jako przyjaciel się mienił.

Niejeden padł w walce, bo z wrogiem się zmagał,
deszcz w lesie mogiły poświęcił.
Ojczyzna po latach uznała odwagę,
dziś zwą ich ,,Żołnierze wyklęci


Brzozowy Krzyż

Dom opuszczali tropieni jak zwierzę.
Okupant swoje ustanawiał prawa.
Las był kryjówką, w nim z gałęzi łoże.
W kotle nad ogniem gotowano strawę.

Nikt nie przypinał baretek, medali.
Tylko orzełek mówił to kim jesteś.
Gdy poległ w boju, to skrzeczał kruk stary.
Jakby radośnie że ma pokarm wreszcie.

Nieraz bywało, powiem wielokrotnie.
Brzoza swych konarów na krzyż użyczyła.
I aby nie czuł się w ziemi samotnie.
Co dzień nad mogiłą piosenki nuciła.


Michniów

Przychodzili zmęczeni, zaniedbani.
Pies nie szczekał bo wiedział że swój.
Jeść dostali suszyli ubrania.
Świtem poszli bo mieli iść w bój.

Los tych ludzi ze sobą posplatał,
w wiosce czuli się bardzo swobodni.
Traktowano ich tutaj jak brata,
nie przewidział nikt straszliwej zbrodni.

Wróg do drzwi załomotał rano,
przyszedł mścić się za pomoc dla leśnych.
W tamte dni obrońców zabrakło,
i na pomoc nikt nie pospieszył.

Lecz po latach tą prawdę napiszę.
Choć bolesna lecz bardzo szczera.
Aby bronić tej wsi nikt nie spieszył,
bohaterów dziś jest bardzo wielu.


"Nie rzucim ziemi..."

Pieśni, piosenko jaka w was siła,
koicie duszę, leczycie serca.
Czy to przy stole w domu śpiewane,
lub w obcym kraju na poniewierce.

Kiedy najeźdźca, potem okupant,
gnębił nasz naród, śmiercią, zesłaniem.
Z mroźnej Syberii pieśń niesie wiatr.
,,Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie''.

Gdy ze spalonych miast i wsi,
do lasu szli by walczyć z wrogiem.
Śpiewali piosnkę w tamte dni,
,,Dziś do ciebie przyjść nie mogę''.

Znów przyszedł czas rządów tyrana.
Krew na ulicach w miastach i wioskach.
Strajk,,,Solidarność'' hasła na bramach.
Polak pieśń śpiewa ,,Aby Polską była Polska''.

Naród mamiony obietnicami,
wybrał - wybrańcom brakło serca i duszy.
Wygasły piece hut, cementowni,
Polak za pracą w świat wyruszył.

By nie zarosły resztki pól,
wiosną do gniazda bocian powrócił.
,,Nie rzucim ziemi skąd nasz ród''.
Tą pieśń niech każdy Polak nuci.


Wiosenne powroty

Ojczyzny ziemia pachnie najpiękniej,
z niej najbarwniejsze wyrastają kwiaty.
Gdy wiosna wraca do mej ojczyzny,
ptaki z nią także z całego świata.

Gdzieś pod chmurami słychać skowronka,
pliszka w pokłonach po ziemi chodzi.
Mkną jak meteor zwrotne jaskółki,
bocian za żabą po wodzie brodzi.

Klucze żurawi i dzikich gęsi,
majestatycznie płyną po niebie.
Spocony rolnik za pługiem chodzi,
skiba za skibą odwraca glebę.

Piękny ma zapach ojczyzny ziemia,
tu najbarwniejsze zobaczysz kwiaty.
Z radością w sercu do swej ojczyzny,
wracają ludzie, jak wiosną ptaki.


Tak mi się marzy...

Tak mi się marzy silna Ojczyzna,
od fal Bałtyku, po szczyty Tatr.
Zawsze w granicach hieny wyły,
tak już bywało od wielu lat.

Ucichły grzmoty wojennej burzy.
Budził się naród skołatany.
Ci co Ojczyźnie wolność przynieśli,
od nowa kładli jej kajdany.

Czas nie zaleczył jeszcze ran.
Na polach bitew bieleją kości.
Znowu w niewolę popadł Lach.
Ten co wyzwalał już się rozgościł.

Jednych do łagrów w śniegi Syberii.
A dla szesnastu Łubianki cele.
Na obcej ziemi śmierć zbiera żniwo.
Los zgotowali im ,,Przyjaciele''.

Tak mi się marzy silna Ojczyzna,
od fal Bałtyku po górskie smreki.
Aby w niewolę już nie popadła,
która gnębiła Polskę przez wieki.

Tak mi się marzy moja Ojczyzna,
od fal Bałtyku po szczyty Tatr.
By każdy wróg czuł respekt przed nią.
Aby szanował ją cały świat.


Ewa Michałowska-Walkiewicz
Dziennik Polonijny
Polska