KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 19 kwietnia, 2024   I   05:40:49 AM EST   I   Alfa, Leonii, Tytusa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Gubałówka drągiem zagrodzona

21 grudnia, 2006

Jesień była w tym roku wyjątkowa. Zresztą nie tylko jesień, także lato. Lipcowe, a przede wszystkim sierpniowe upały dały się Polakom we znaki, ale z kolei było to lato przepiękne. Suche żniwa (w telewizji nieodmiennie politycy pocierali w dłoniach suche ziarna - bo oni tak bardzo troszczą się o dobre zbiory i nasze jedzenie), udane urlopy i wakacje, ciepłe wody.

Ciepła i słoneczna jesień trwała z przerwami do drugiej połowy listopada, martwili się jedynie narciarze, którzy w tym czasie nawet w Alpach nie zaznali śniegu, podobnie było na Słowacji.  Niemniej, w pierwszych dniach listopada w Szczyrbskim Jeziorze (Wysokie Tatry) otwarto ośrodek Park-snow, jest naśnieżony i czynny przez cały dzień, na domiar dobrego, do 23 grudnia dzienny skipas kosztuje 40 złotych. Z Krakowa do Strbskiego Plesa są dwie, może trzy godziny samochodem. Przypomnijmy: w Rużemberoku uruchomiono wielki ośrodek, przebudowano wyciągi na Kubińskiej Hali (Dolny Kubin), stary i niewydarzony orczyk zastąpiono czterosobowymi krzesełkami; tuż po drugiej stronie polskiego Zwardonia (Beskid Żywiecki) w słowackiej Oscadnicy na Wielkiej Raczy powstał nowoczesny park narciarski z wyciągami, kabiną, krzesełkami, restauracjami i motelami. W Zwardoniu nie ma oczywiście nic, poza stareńkim orczykiem.
  
Słowacy budują dla turystów i narciarzy. W Oravicy (dwa kroki od przejścia granicznego w Chyżnem) dawne baseny z ciepłą naturalną wodą zastąpiono nowoczesnymi urządzeniami termalnymi; dla narciarzy i nie tylko zresztą, wybudowano podgrzewane krzesełka linowe. Bardzo popularna wśród Polaków dolina Vratna (Fatra) wzbogaciła się o ośmioosobowe krzesełka, nie mówiąc już o Chopoku w tej samej Fatrze, który jest narciarską górą, jak to się dziś mówi, kultową nie tylko dla Słowaków, ale także dla Polaków. Słowacy wyszli z założenia, że oni za dużo tańsze pieniądze i dużo bliżej niż w Dolomity czy w Alpy, urządzą Polakom takie narty, o jakich im się nawet w Polsce nie śniło.
  
Bo w Polsce zamiast budowy są kłótnie. Jeden zapyziały i zapiekły w niezrozumiałej nienawiści Gąsienica Byrcyn, właściciel domu i działek na Gubałówce, któryś już sezon narciarski zagradza drągiem stok na tej górze, która jest niedostępna  dla narciarzy. Góra na wyciągnięcie ręki z centrum Zakopanego, miasta które ubiegało się niedawno o organizację olimpiady zimowej. Spór o przebudowę narciarską starej kolejki linowej na Kasprowy Wierch trwa latami, swoje racje przedstawiają ochroniarze, kolejkarze linowi, narciarze i miłośnicy kosówki, świstaka i kozicy.
   
A Słowacy budują i zarabiają ciężkie pieniądze.
Kiedy w Polsce pozamykano termy na Jaszczurówce w Zakopanem, kiedy budowa innych (w tym i na Antałówce) nie rusza z miejsca, Słowacy wybudowali europejską Tatralandię w Liptowskim Mikulaszu, Oravicy, a takich ośrodków jest w północnej Słowacji cała moc. Do tych wszystkich miejscowości i ośrodków narciarskich z Krakowa jedzie się dwie, trzy godziny, podobnie z Katowic, Bielska, Tarnowa. Kursują autobusy, biura turystyczne organizują weekendowe lub nawet niedzielne wycieczki dla narciarzy. I wszyscy mają swoje korzyści: turyści, organizatorzy wyjazdów, gospodarze na Słowacji. Traci natomiast Polska. Widać, bogaty to kraj ...

(zr)