KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 9 grudnia, 2024   I   09:05:56 PM EST   I   Anety, Leokadii, Wiesława
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Paweł Kowalewski artysta, który przewidział przyszłość

Adam Białas - ekspert rynku, dziennikarz biznesowy
11 maja, 2022

Paweł Kowalewski artysta, który przewidział przyszłość
Obraz Pawła Kowalewskiego "Mon Cheri Bolsheviq", 2005

Sztuka jest kanałem kontaktowania się przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Pomaga nam zająć się istotnymi sprawami dla całego ludzkiego życia i odnieść do naszej egzystencji. Manifestując to, co najważniejsze, sztuka przewiduje, co przyniosą nam przyszłe losy. Od Caravaggia po Warhola, Yayoi Kusamę, Josepha Beuys’a i Pawła Kowalewskiego — artyści często ukierunkowują przyszłość, widząc wzorce, zanim się jeszcze uformują i umieszczając je w swojej twórczości, aby później, z perspektywy czasu, prace te mogły eksplodować, niczym bomba zegarowa z ukrytym przekazem.

Jak informują Google, na jego urządzenia z Androidem robione są 93 mln selfie dziennie, a w jednym z sondaży osoby w wieku od 18 do 24 lat poinformowały, że co trzecie zrobione zdjęcie to autoportret. Warto więc zauważyć, że wykonany przy użyciu klasycznych brązowych i czerwonych odcieni barokowych obrazów, "Narcyz” Caravaggia jest niesamowicie trafną wizualną prognozą współczesnego świata — mającego obsesję na punkcie własnego wizerunku. Ponad 400 lat po jego powstaniu, każdego dnia tylko na Instagram wgrywane jest ponad sto mln selfie. Pół wieku temu Andy Warhol powiedział: "W przyszłości wszyscy będą sławni na całym świecie przez 15 minut” – przepowiadając szybko przemijającą chwilową sławę, która stała się współczesną kulturą masową celebrytów. W 1977 r. Warhol stworzył "Autoportret z czaszką”, który można uznać za kontynuację przepowiedni Caravaggia o kulturze selfie. Seria mistrza pop artu zawiera jego nonszalanckie autoportrety z czaszką. Obrazy te odzwierciedlają silny związek między obrazem siebie a śmiertelnością.

Japońska rzeźbiarka, malarka, pisarka, aktywistka polityczna i performerka awangardowa — Yayoi Kusama swoją twórczością przepowiedziała internet na ponad 25 lat przed jego uruchomieniem w 1990 r. Internet łączy, jednocześnie tworząc poczucie samotności. Praca z 1965 r. pt. „Pokój Lustrzany Nieskończoności — Pole Falliego” jest również zapowiedzią sposobu, w jaki lustra i powierzchnie odbijające będą coraz częściej wykorzystywane w świecie sztuki. Artystka za pomocą luster przekształciła intensywną powtarzalność swoich wcześniejszych obrazów i prac na papierze w doświadczenie percepcyjne.Po pojawieniu się iPhone'ów i zaobserwowaniu, jak działają lustra, aby angażować coraz szerszą publiczność, galerie zaczęły powoli wprowadzać je do swoich przestrzeni. W tym sensie twórczość Kusama była również zapowiedzią sposobu, w jaki sztuka będzie konsumowana.

W latach 70. niemiecki artysta konceptualny, teoretyk sztuki, pedagog, działacz, reformator społeczny i polityczny oraz szaman — Joseph Beuys stworzył teorię rzeźby społecznej. Pomysł zakładał, że każdy ma potencjał, by być artystą, na podstawie koncepcji, że do wszystkiego na świecie można podejść twórczo, czyli wszystko może być sztuką. W ramach tej koncepcji należy stwierdzić, że Beuys przewidział demokratyzujący wpływ mediów społecznościowych na dostępność i otwarcie nowych możliwości w świecie sztuki. Od momentu powstania media społecznościowe, w szczególności Instagram, rozszerzyły dostępność sztuki. Pozwalając wydostać się z wcześniejszych ograniczeń i nawiązywać bezpośredni kontakt z odbiorcami. Zwiastowały też nadchodzącą epokę twórców digital i NFT.

W grudniu 2021 r. obraz Pawła Kowalewskiego pt. „Dlaczego jest raczej coś niż nic?” który, uległ całkowitemu zniszczeniu w powodzi w latach 90. XX w., został zamieniony na cyfrowe NFT i wylicytowany na pierwszej tego typu aukcji w Polsce za ponad 550 tys. zł. Niejako barwne losy tego dzieła wpisały się w jedno z podstawowych metafizycznych wyzwań, obecnych w obrębie teologii, filozofii, religii i kosmologii, a zawarte w jego tytule, czyli pytaniu postawionym przez autora w 1986 r. - “Dlaczego w ogóle coś jest?”. Również inne prace Kowalewskiego, legendy polskiej sceny artystycznej lat 80. i współtwórcy Gruppy, buntownika z tytułem profesora ASP, okazały się niepokojąco profetyczne. Kiedy je tworzył — mówiono mu, że przesadza. Dziś takie prace jak „Symulator Totalitaryzmu”, „Mon Cheri Bolsheviq 2005”, czy „Europeans Only” nabierają nowych, “złowrogich znaczeń”. Kowalewski często zwracał uwagę na powtarzalność historii i przestrzegał przed powtórką wydarzeń, które wszyscy już okrzyknęli nieprawdopodobnymi w obecnych czasach.

Dwadzieścia lat temu w wywiadzie powiedział: „Gdy myślimy o historii XX w., to uderza nas: Boże! Jak to się działo, że wszystkie „izmy” powstały a nikt nie reagował? Życie toczył się dalej. Ludzie spacerowali, pili piwo, chodzili na plażę. Tylko gdzieś tam w tle, na ścianie, majaczył malutki portrecik Adolfa Hitlera. Znowu coś takiego się rodzi, a my jesteśmy obojętni, uśmiechnięci. Bo przecież jest dobrze. Zastanawiamy się, co byśmy wtedy zrobili. No właśnie nic”. Dziś jego słowa stały się ponurą rzeczywistością.

W 1984 r. Paweł Kowalewski namalował obraz “Mon Cheri Bolscheviq” przedstawiający sowieckiego żołnierza sił specjalnych o namiętnych, czerwonych ustach i beznamiętnych, zimnych oczach. Artysta w swojej pracy odniósł się do tekstu polskiego filozofa i historyka Mariana Zdziechowskiego, urodzonego w 1861 r., który ze zdziwieniem komentował radość i zachwyt Paryżan nad rewolucją bolszewicką w latach 1917-20. W paryskich bistrach dosłownie wznoszono toasty na cześć “Mon Cheri Bolscheviq”. Po upadku komunizmu krytyczna działalność Pawła Kowalewskiego miała swoją kontynuację w postaci kolejnych prac, które były cynicznym komentarzem twórcy na najnowsze wydarzenia polityczno-społeczne. Na wernisażu głośnej i ważnej wystawy pt. “Warszawa — Moskwa 1900 - 2000” w Zachęcie — Narodowej Galerii Sztuki, artysta rozdawał pocztówki z “Mon Cheri Bolscheviq 2005”. Rosjanie patrzyli na niego jak na szaleńca, ponieważ nieświadomy wręczył pocztówkę z Putinem Ministrowi Kultury i Sztuki Federacji Rosyjskiej.

“Mon Cheri Bolsheviq 2005” to parafraza słynnego obrazu Pawła Kowalewskiego z 1984 r. Na nowej wersji żołnierz z czerwoną gwiazdą zamienia się we Władimira Putina, który tak samo, jak obrazowy poprzednik ma podmalowane usta. To cyniczny komentarz do rosyjskiego uwodzicielstwa, najpierw komunizmu, potem imperialistycznej Rosji Putina. Na portrecie przywódcy uderzają także puste, zimne oczy — choć teraz to oczywiste, w 2005 r. nikt nie chciałby uwierzyć, że rosyjski prezydent okaże się Hitlerem XXI w.

“Symulator totalitaryzmu” to projekt „zamknięty” w ogromnej zaciemnionej kabinie, w której wnętrzu widz, po uruchomieniu multimedialnej projekcji, staje twarzą w twarz z mrocznym dziedzictwem XX-wiecznej historii. Instalacja nawiązuje do znanych każdemu symulatorów różnego rodzaju zachowań ludzkich, takich jak: symulator lotów, mrozu czy nieważkości. Obrazy zagłady, śmierci, wszelkiego zła, jakie codziennie mają miejsce na świecie, docierają do nas tymi samymi kanałami i w ten sam sposób, co każdy inny medialny komunikat. Pytanie – jak na nie reagujemy? Paweł Kowalewski stawia nas bezpośrednio wobec przerażającego systemu. Kilkuminutowym eksperymentem, przez jaki przechodzimy w odosobnieniu w zamkniętej kabinie, artysta chce obudzić świadomość, niezamierzonego wprawdzie, ale jednak współuczestnictwa. Praca po raz pierwszy prezentowana była w 2012 roku w Galerii Propaganda w Warszawie, w ramach indywidualnej wystawy podejmującej tematykę totalitarnego paradygmatu, który wbrew pozorom wciąż kształtuje współczesne społeczeństwo. Ekspozycja skoncentrowana była wokół interaktywnej instalacji, której towarzyszyły — lightboxy z serii NIE WOLNO!

Jedna z prac przedstawia tabliczkę „Europeans Only”, będącą częścią wystawy w Muzeum Apartheidu w Johannesburgu w 2007 r. Zachowany znak pochodzi z dworca w Pretorii czasów apartheidu, razem z całym muzeum stanowi swoiste memento, zapis ery ideologii totalitarnej opartej na rasizmie, ale i ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem jej powrotu. Przechwycenie tablicy na fotografii miało utrwalić tę przestrogę. Warto tu także przypomnieć cykl znikających obrazów stworzony przez artystę. „Moc i piękno. Bardzo subiektywna historia polskich matek” to wielkoformatowe portrety kobiet żyjących w czasie II Wojny Światowej, w tym także portret matki artysty, która brała udział w Powstaniu Warszawskim. Zostały one namalowane specjalną farbą, która z czasem całkiem wyblaknie, zamieniając portrety w abstrakcyjne cienie. To komentarz do ludzkiej tendencji zapominania, braku szacunku lub wręcz pogardy dla historii, którą artysta postrzega jako niezwykle groźną.

Kowalewski już wiele lat temu powiedział: „Pogarda dla historii powoduje, że jest w nas coraz większa odwaga do robienia coraz głupszych rzeczy […] Miałem taką kasandryczną myśl, że gdy pokolenie, które pamięta wojnę, odejdzie, to wszystko zacznie się od początku”.

Natomiast "Golden Boy" to pokryta 24-karatowym złotem, wrzeszcząca, przeskalowana twarz Władimira Putina, która powstała w 2017 r., a w obecnych czasach zyskuje nowy, bardziej złowrogi wymiar. Rzeźba jest komentarzem do wielu postaci dyktatorów, których jedyną ideologią jest pieniądz, do ich przerośniętego ego pokrytego złotem. Putin stał się najlepszym przykładem władcy absolutnego: okrutnego i pazernego, który nie liczy się z żadnymi zasadami i nakazuje innym, jak mają żyć — figury, która nieustannie powraca z zamierzchłej, jak by się wydawało, historii. Twarze dyktatorów to wszechobecne stemple na rzeczywistości, wpychają się do zmanipulowanych mediów, sfery publicznej i prywatnego życia obywateli, a także, oczywiście, do kultury. Wykrzykują rozkazy, wywołują wojny, a siebie samych stawiają na złotym piedestale. Wykrzywiona dzikim okrzykiem twarz wyrzeźbionego Putina to nie twarz posągu dostojnego władcy, to obnażenie jego wnętrza.

Prace Kowalewskiego wystawiane były m.in. w MuseumJerke w Niemczech, Artist’s House w Tel Avivie, Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, Galerii IsyBrachot w Brukseli, w NSDOKu w Monachium, Dorotheum w Wiedniu, Sotheby’s w Londynie, Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki. Jego działa znajdują się w największych polskich kolekcjach, m.in. Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Zachęty — Narodowej Galerii Sztuki, Muzeum Jerke, a także Fundacji Sztuki Polskiej ING czy Fundacji Rodziny Staraków.

W maju ub.r. jedna z najważniejszych polskich krytyczek sztuki, wieloletnia dyrektorka warszawskiej Zachęty oraz inicjatorka powołania i budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie Anda Rottenberg, w swoim tekście do wystawy Kowalewskiego w Galerii Sztuki Współczesnej ”WINDA”, napisała: “Malował “brzydko”, jak cała Gruppa i jak niegdyś, kilkadziesiąt lat wcześniej, Andrzej Wróblewski, który uznał, że spraw ostatecznych nie można malować ładnie. (…) Ładne malowanie jest łatwiejsze. I, oczywiście, lepiej przyswajalne przez publiczność. Lecz czy jest potrzebne artyście, który pragnie drażnić widza?”

Obecnie w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie można zobaczyć wystawę „Polityka w sztuce”. Obszerna ekspozycja składa się z sześciu działów tematycznych, na których pojawiły się prace artystów polskich i zagranicznych, z różnych pokoleń — komentujących różne ustroje polityczne i wydarzenia. Na wystawie można zobaczyć dwie wybitne prace Pawła Kowalewskiego - „GOLDEN BOY – PUTIN” oraz „Europeans Only”. Wystawa zadaje pytanie o aktualne relacje tych dwóch, związanych ze sobą światów – polityki i sztuki, która dawniej służyła umacnianiu władzy, a obecnie służy jej kontrolowaniu i podważaniu.

Kiedyś artyści wspierali swoim talentem potęgę systemów politycznych. Dzisiaj wnikliwie i krytycznie obserwują polityków i aktywnie włączają się do działań opozycyjnych. Podobne pytania towarzyszą sztuce Pawła Kowalewskiego, który w latach 80. razem z Gruppą był częścią artystycznej opozycji, kreatywnego buntu przeciwko uciskowi systemowemu i narzuconym regułom; dziś zaś nadal tworzy cenione na całym świecie prace zaangażowane, zadające ważne pytania i, nierzadko, wizjonerskie i prorocze. Jak twierdzi Paweł Kowalewski: „Prawdziwa sztuka musi być zbuntowana!”

Autor: Adam Białas, ekspert rynku, dziennikarz, globtroter i CEO w Agencji „Bialas Consulting & Solutions”

Galeria