Kościół rzymskokatolicki zawsze słynął z dyskrecji, zwłaszcza sprawach personalnych, a szczególnie w rozliczaniu tych kapłanów, którzy swoim postępowaniem narażali na szwank jego dobre imię. Wewnętrzne spory przez wiele wieków nie wychodziły na światło dzienne, czemu sprzyjała hierarchiczna struktura tej instytucji.
W dzisiejszych czasach trudno jest mu jednak utrzymać różne tajemnice, ponieważ nie wszyscy duchowni umieją ich dochowywać, a dziennikarze są bezlitośnie dociekliwi. To, co miało być skryte niespodziewanie staje się jawne i nie ma na to rady.
Piszę to w kontekście sprawy biskupa ordynariusza diecezji kaliskiej księdza Edwarda Janiaka, który bezpardonowo zaatakował Prymasa Polski arcybiskupa Wojciecha Polaka za to, że ten zgłosił do rozpatrzenia przez Stolicę Apostolską jego ujawnionych w filmie dokumentalnym braci Sekielskich pt. „Zabawa w chowanego” zaniedbań w zakresie ścigania podległych mu kapłanów oskarżanych o pedofilię.
Jego list do członków Episkopatu Polski został - czemu trudno się dziwić - nagłośniony przez media i wywołał publiczne zgorszenie wiernych. Ugrzeczniona odpowiedź Prymasa również trafiła do opinii publicznej, która nie wie, co sądzić o owej sprawie, ale widzi, że wśród polskich biskupów nie ma jedności.
Bardzo to smutne, przykre i rzucające złe światło na cały polski Kościół.
KATALOG FIRM W INTERNECIE