KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 25 listopada, 2024   I   06:22:13 AM EST   I   Elżbiety, Katarzyny, Klemensa

- Mieszkaniec Sądecczyzny, który padł ofiarą tzw. oszustwa nigeryjskiego, stracił 460 tysięcy złotych. Poszkodowany uwierzył, że dostanie gigantyczny spadek od obywatela Afryki - powiedział Polskiej Agencji Prasowej rzecznik małopolskiej policji młodszy inspektor Sebastian Gleń.

„Mężczyzna przez blisko dwa miesiące mailował z osobą podającą się za prawnika i pełnomocnika obywatela jednego z państwa afrykańskich, która przekonała go, że jest on jedynym spadkobiercą funduszu inwestycyjnego opiewającego na sumę ponad 8,7 mln. Dolarów” - czytamy w depeszy PAP.

- By wejść w posiadanie tych pieniędzy, mężczyzna miał jedynie zapłacić za wystawienie niezbędnych dokumentów i dopełnienie kilku formalności. Na numery kont wskazane przez rzekomego pełnomocnika pokrzywdzony wpłacił łącznie ponad 107 tys. euro, czyli około 460 tys. złotych. Kiedy mężczyzna zorientował się, że obiecywane miliony są fikcją, o wszystkim poinformował sądecką policję - wyjaśnił Gleń.

Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Za popełniony czyn grozi kara pozbawienia wolności do 8 lat.

„Policja wyjaśnia, że tzw. oszustwo nigeryjskie polega na wciągnięciu ofiary w grę psychologiczną poprzez wysyłanie elektronicznych wiadomości pisanych zazwyczaj słabą angielszczyzną lub tłumaczonych przez translatory internetowe na język polski. Oszuści tworzą fikcyjne opowieści, podając się np. za amerykańskich lekarzy, żołnierzy stacjonujących w Syrii lub Iraku” - napisała PAP.

spa

„Na spadek” to wersja oszustwa oparta na długotrwałej grze psychologicznej, w ramach której przestępca podaje się za pełnomocnika lub prawnika rodziny zmarłego kontaktując się z ofiarą za pośrednictwem poczty elektronicznej.

„W korespondencji informuje potencjalną ofiarę, że jest ona jedynym żyjącym spadkobiercą dalekiego krewnego, który niedawno zmarł, a z uwagi na to, że nie pozostawił potomstwa, swój ogromny majątek w pozostawionym testamencie przepisał jedynemu mu znanemu krewnemu, czyli wytypowanej już ofierze oszustwa. Fortunę ofiara może podjąć w banku po dopełnieniu kilku formalności i opłaceniu różnych należności, które są jednak niczym w porównaniu z olbrzymim spadkiem. Oszuści uwiarygodniają całą historię, przesyłając pocztą elektroniczną spreparowane certyfikaty i kopie potwierdzeń przelewów” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.