Pierwszy raz spotykam się z takim określeniem, jakiego użył profesor Zbigniew Ćwiąkalski, informując, że premier Donald Tusk przyjął jego rezygnację ze stanowiska ministra sprawiedliwości. Powiedział on dziennikarzom:
- To dymisja wizerunkowa. Premier uznał, że moje odejście będzie lepsze dla koalicji.
Podkreślił, że nie ma sobie nic do zarzucenia ani odnośnie postępowania w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, ani w sprawie więziennych samobójstw jego trzech morderców. Z jego słów wyraźnie wynikało, iż dymisja nie ma charakteru merytorycznego, ale wyłącznie polityczno-wizerunkowy.
- Z politykami jest tak jak z saperami: saper myli się raz, ale ja nie czuję się winny, nie widzę mojej winy w tym co się stało. w ubiegłym roku było znacznie mniej śmierci samobójczych w więzieniach niż w latach 2006-2007. Odpowiedzialność polityczna nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością merytoryczną. W polityce nie ma sentymentów. Czasami trzeba wziąć odpowiedzialność za błędy innych i odejść - powiedział Ćwiąkalski.
Były już minister dał tym samym do zrozumienia, że w dzisiejszych czasach ważniejsze są zasady public relations niż fachowość i rzetelność osób sprawujących wysokie urzędy państwowe. Chcąc nie chcąc potwierdził w ten sposób powszechną opinię, że Tusk i jego ekipa przywiązują większą wagę do swojego medialnego wizerunku, aniżeli do zawodowych kwalifikacji, co nie powinno jednak stanowić powodu do chluby dla rządu.
Zastanowiły mnie natomiast jego kolejne słowa, z których jednoznacznie dało się wyczytać, że Ćwiąkalski został zmuszony do złożenia dymisji, chociaż wcale tego nie planował.
- Po godzinnej dyskusji, w sytuacji, gdy rozpętała się duża histeria polityczna i medialna, oddałem się do dyspozycji pana premiera i pan premier przyjął moją rezygnację, uznając, że jest to najlepsze dla koalicji ze względu na ataki na mnie jako ministra sprawiedliwości oraz oczekiwania pana prezydenta i byłego ministra sprawiedliwości - mówił dziennikarzom, podkreślając jednak, że nie ma żalu do szefa rządu.
To doprawdy zastanawiające zdanie, zwłaszcza w jego końcowym fragmencie. Czyżby premier Tusk aż tak bardzo liczył się z opiniami swoich największych politycznych wrogów, że zmusił do dymisji ostro krytykowanego przez nich ministra? Ponieważ profesor Zbigniew Ćwiąkalski do tej pory nie zdementował swoich słów, należy potraktować je na serio, co nie może z kolei nie budzić najwyższego zdumienia. Donald Tusk działający pod wpływem Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry - coś niesamowitego!
Jerzy Bukowski
Podkreślił, że nie ma sobie nic do zarzucenia ani odnośnie postępowania w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, ani w sprawie więziennych samobójstw jego trzech morderców. Z jego słów wyraźnie wynikało, iż dymisja nie ma charakteru merytorycznego, ale wyłącznie polityczno-wizerunkowy.
- Z politykami jest tak jak z saperami: saper myli się raz, ale ja nie czuję się winny, nie widzę mojej winy w tym co się stało. w ubiegłym roku było znacznie mniej śmierci samobójczych w więzieniach niż w latach 2006-2007. Odpowiedzialność polityczna nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością merytoryczną. W polityce nie ma sentymentów. Czasami trzeba wziąć odpowiedzialność za błędy innych i odejść - powiedział Ćwiąkalski.
Były już minister dał tym samym do zrozumienia, że w dzisiejszych czasach ważniejsze są zasady public relations niż fachowość i rzetelność osób sprawujących wysokie urzędy państwowe. Chcąc nie chcąc potwierdził w ten sposób powszechną opinię, że Tusk i jego ekipa przywiązują większą wagę do swojego medialnego wizerunku, aniżeli do zawodowych kwalifikacji, co nie powinno jednak stanowić powodu do chluby dla rządu.
Zastanowiły mnie natomiast jego kolejne słowa, z których jednoznacznie dało się wyczytać, że Ćwiąkalski został zmuszony do złożenia dymisji, chociaż wcale tego nie planował.
- Po godzinnej dyskusji, w sytuacji, gdy rozpętała się duża histeria polityczna i medialna, oddałem się do dyspozycji pana premiera i pan premier przyjął moją rezygnację, uznając, że jest to najlepsze dla koalicji ze względu na ataki na mnie jako ministra sprawiedliwości oraz oczekiwania pana prezydenta i byłego ministra sprawiedliwości - mówił dziennikarzom, podkreślając jednak, że nie ma żalu do szefa rządu.
To doprawdy zastanawiające zdanie, zwłaszcza w jego końcowym fragmencie. Czyżby premier Tusk aż tak bardzo liczył się z opiniami swoich największych politycznych wrogów, że zmusił do dymisji ostro krytykowanego przez nich ministra? Ponieważ profesor Zbigniew Ćwiąkalski do tej pory nie zdementował swoich słów, należy potraktować je na serio, co nie może z kolei nie budzić najwyższego zdumienia. Donald Tusk działający pod wpływem Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry - coś niesamowitego!
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
zobacz wszystkie