Bloger Salonu 24 Alpejski zwrócił uwagę na skandaliczny przekład na język niemiecki jednej z kwestii w filmie Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń”.
Jest on dostępny w mediatece Amazona pod tytułem „Sommer 1943: Das Ende der Unschuld” („Lato 1943: Koniec niewinności”) w niemieckiej i w polskiej wersji językowej, można też włączyć napisy w języku naszych zachodnich sąsiadów.
Alpejskiemu chodzi o scenę, w której w trakcie deportacji Polaków w głąb Związku Sowieckiego padają słowa:
- Odpłacają za dwudziesty rok. Pamiętają jak ich Piłsudski pogonił.
Niemieckojęzyczny widz usłyszy jednak i przeczyta całkiem inne słowa:
- Das ist ihre Vergeltung für die Pogrome von 1920 (To jest ich odwet za pogromy z 1920 roku).
Oto jak skomentował to bloger:
Jak widzicie z dialogu zniknęło nazwisko Piłsudskiego i pojawił się termin pogromy. W języku niemieckim termin pogrom ma jedno znaczenie, zgodne z rosyjskim źródłosłowem i oznacza rozruchy przeciw mniejszościom rasowym, narodowym i religijnym. Wielki słownik „Dudena” dodaje też od razu odniesienie do pogromów przeciw ludności żydowskiej. I tak ten termin funkcjonuje w powszechnej świadomości społecznej całej niemieckojęzycznej strefy językowej.
Zatem w niemieckim tłumaczeniu okazało się, że wywózki na Syberię i na daleki wschód, były zemstą za rzekome polskie pogromy dokonane w 1920 roku. Z odwetu za przegraną wojnę polsko-sowiecką tłumacz zupełnie świadomie zrobił zemstę za prześladowania ludności, w tym wypadku żydowskiej, bo tak w kontekście filmu pokazana jest rosyjska administracja na terenach zajętych po 17 września 1939. Przypominacie sobie te filmowe sceny w szkole i te kiedy wojska niemieckie w 1941 roku wchodzą na teren okupowany wcześniej przez Rosjan i w pierwszej kolejności likwidują Żydów pracujących w rosyjskiej administracji?
Wołyń
W ten sposób cała ta wołyńska tragedia i jedna z najtragiczniejszych kart w polskiej historii, jaką były deportacje ludności polskiej na daleki wschód były jedynie odwetem za straszne polskie zachowanie w 1920 roku!
Iście diabelska sztuczka… Brak mi słów, aby opisać tak złą wolę tłumacza. Czy był idiotą? Z pewnością nie. W innych dialogach ze swojej roli wywiązał się dobrze. Ale tam, gdzie niemiecki widz ma się dowiedzieć o przyczynach, tłumacz po prostu dokonał manipulacji i tekstem oryginalnym i historią Polski.
Niestety napisy końcowe nie zawierają nazwiska tłumacza. Informacja ta nie pojawia się też na Wiki-notce o filmie. Z napisów końcowych wynika, że za scenariusz niemieckiego dubbingu odpowiedzialna była niemiecka aktorka rosyjskiego pochodzenia Christina Papst, pracująca dla firmy „Legendary Units GmbH”.
Alpejski zastanawia się, czy producenci „Wołynia” będą domagać się poprawy tego skandalicznego tłumaczenia. Ja również.
Michał Klonowski
Polish Pages Daily News
Amerykański Portal Polaków
KATALOG FIRM W INTERNECIE