KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 marca, 2024   I   08:46:09 AM EST   I   Anieli, Kasrota, Soni
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dramatyczny gest ks. Zaleskiego

25 listopada, 2008

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski podjął - w trakcie swej podróży po USA, podczas której spotkał się zapewne także z wieloma użytkownikami portalu poland.us - radykalną decyzję o zwróceniu \"Tygodnikowi Powszechnemu\" Medalu Świętego Jerzego, otrzymanego od tej redakcji w 1997 roku za „zmagania ze złem i uparte budowanie dobra w życiu społecznym”, czyli za aktywną, konsekwentną oraz owocną działalność na rzecz osób niepełnosprawnych, prowadzoną w ramach założonej przez niego Fundacji Świętego Brata Alberta w podkrakowskich Radwanowicach.

Bezpośrednim powodem tego dramatycznego kroku były ostre personalne ataki, przypuszczone nań w ostatnich dniach przez redaktora naczelnego "TP" księdza Adama Bonieckiego oraz stale pisuj ącego do "Gazety Wyborczej" księdza Andrzeja Lutra. Zaatakowali go oni w związku z ujawnieniem przezeń i nagłośnieniem na swoim blogu oraz w licznych wypowiedziach medialnych faktu zarejestrowania w latach 1977-1990 obecnego arcybiskupa metropolity lubelskiego księdza profesora Józefa Życińskiego jako tajnego współpracownika peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa (pisałem o tym w zamieszczonym 17 listopada w poland.us artykule pt. "TW <Filozof>").
   
Wprawdzie ks. Zaleski tylko zacytował fragment najnowszej książki Sławomira Cenckiewicza pt. "Sprawa Lecha Wałęsy", w której zaledwie jeden przypis dotyczy niechlubnej przeszłości ab. Życińskiego, a badający sprawę przeszłości lubelskiego hierarchy (na jego prośbę) były przewodniczący kolegium Instytutu Pamięci Narodowej oraz wybitny znawca problematyki uwikłania niektórych kapłanów polskiego Kościoła we współpracę z komunistyczną bezpieką Andrzej Grajewski właśnie opublikował w "Gościu Niedzielnym" artykuł potwierdzający fakt jego rejestracji jako TW "Filozofa", to jednak medialne gromy spadły wyłącznie na krakowskiego duchownego.
   
Bezpardonowa napaść na ks. Zaleskiego i odsądzanie go od czci oraz wiary przez księży Bonieckiego i Lutra mają niewątpliwy związek z ich (a także sporej części polskiego kleru) negatywną oceną jego działalności w zakresie prowadzonych przezeń od kilku lat  naukowych badań haniebnych związków kapłanów z SB, a przede wszystkim z opublikowaniem książki pt. "Księża wobec bezpieki. Na przykładzie Archidiecezji Krakowskiej".  Od tego czasu stał się on wrogiem publicznym numer jeden tych osób, które zdemaskował w swoim dziele, a także licznego grona zaprzysięgłych wrogów lustracji, których nie brakuje - z bardzo różnych powodów - w szeregach duchownych.
   
W dodatku abp Życiński jest obecnie jedną z najważniejszych postaci polskiego Kościoła, szczególnie wysoko ocenianą i windowaną na piedestał moralnego autorytetu przez środowiska "TP" i "GW". Nic więc dziwnego, że trwająca już od dawna ofensywa przeciw ks. Zaleskiemu nabrała w ostatnich dniach takiej mocy i takiego tempa, że zdecydował się on na bardzo drastyczny gest, czyli zwrot szacownego Medalu Świętego Jerzego.
   
Tłumacząc jego genezę, napisał na swoim blogu:
   
Odsyłam również dlatego, ze moja skromna osoba nie pasuje do innych laureatów owego Medalu, czyli do takich autorytetów moralnych jak Adam Michnik, Tadeusz Mazowiecki, Tadeusz Pieronek czy Józef Życiński. Myślę, że osoby te z tej decyzji naprawdę ucieszą się. Od dziś bowiem mogą byc wyłącznie we własnym gronie.
   
Odsyłając ów Medal (fizycznie uczynię to zaraz po powrocie z Nowego Yorku), zasugeruję, aby został on wręczony komuś z takich kolejnych autorytetów moralnych, jak np. ks. Michał Czajkowski. Lesław Maleszka, Halina Bortnowska czy wspomniany ks. Andrzej Luter. Wtedy krąg laureatów, wyznających te same wartości, jeszcze bardziej się poszerzy. A wówczas nie będą im już potrzebne "listki figowe" w postaci osób opiekujących się chorymi czy niepełnosprawnymi.
   
Gorzkie to i pełne emocji słowa, ale każdy człowiek ma przecież nieprzekraczalną granicę odporności na szarganie swojego dobrego imienia, zniesławianie go i przypisywanie mu intencji, jakimi nigdy się nie kierował. W pełni rozumiem więc ks. Zaleskiego, który uznawszy, że została ona w jego przypadku złamana i to przez kapłanów, postanowił odpłacić im pięknym za nadobne.
   
Być może - jak twierdzą znawcy problemów kościelnych - po powrocie z USA próbę mediacji podejmie jego zwierzchnik, czyli utrzymujący dobre stosunki z "Tygodnikiem Powszechnym" ksiądz metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. Ponieważ między nim a księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim nieraz jednak w niedawnej przeszłości mocno iskrzyło, nie wiem, czy byłaby to skuteczna mediacja i czy w ogóle zostanie podjęta.

Jerzy Bukowski