KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   12:39:14 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Muzyczne spięcie we Lwowie

07 listopada, 2008

Jak poinformował na swoim blogu ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, we Lwowie doszło do kolejnego konfliktu na tle kościoła pw. Świętej Marii Magdaleny, o którego zwrot wspólnocie rzymskokatolickiej bezskutecznie zabiegają od 15 lat mieszkający w tym mieście Polacy.

Tym razem powodem spięcia był poświęcony pamięci Zbigniewa Herberta koncert chóru Cantores Minores Wratislavienses, który miał zaśpiewać właśnie w owym kościele, oficjalnie określanym przez władze Lwowa jako "sala koncertowa". Mimo próśb konsulatu RP o zmianę miejsca na kościół pw. Świętego Antoniego, władze Wrocławia nie zgodziły się na to. Nie przekonał ich argument, że występ w zamienionym na "salę koncertową" kościele uraża religijne i patriotyczne uczucia lwowskich Polaków.
   
Samorząd Lwowa nie chce oddać spornego kościoła rzymskim katolikom, którymi są w tym mieście niemal wyłącznie Polacy. Spór można więc rozpatrywać zarówno na płaszczyźnie religijnej, jak i narodowej.  Na dowód ukraińskości tego miejsca personel "sali koncertowej" zawiesił portret Stepana Bandery.
   
Msze święte odprawiane są odpłatnie i pod zamkniętymi drzwiami kościoła. Była też desperacka głodówka. Stanowisko władz w kwestii oddania świątyni wiernym jest jednak od wielu lat niezmienne: „nie, bo nie”.
   
Mieszkający we Lwowie Polacy zastanawiali się po tym koncertowym incydencie,  czy władze Wrocławia postępują z mniejszością niemiecką we Wrocławiu podobnie, jak Ukraińcy z polską u siebie. Mają do nich żal, ponieważ każdy występ polskiego zespołu w „sali koncertowej” władze Lwowa traktują jako poparcie swojego stanowiska, pytając retorycznie: jak mamy im oddać kościół, skoro nawet Polacy z kraju ich nie popierają?
   
Warto dodać, że kościół pw. Świętej Marii Magdaleny jest obecnie jedynym we Lwowie, o który można zabiegać, bowiem pozostałe dawne świątynie rzymskokatolickie od dawna służą już jako cerkwie. I jest też chyba jednym z niewielu kościołów, który w XXI wieku - po obaleniu systemów totalitarnych - ma zamurowane  centralne wejście, zabudowane tyły nawy głównej i klozety w baptysterium, a na zapleczu (w dawnych zakrystiach) zgromadzone kosy, prasy, gwoździe i inne potrrzebne do uprawiania „wysokiej kultury” muzycznej instrumenty.
   
Lwowscy Polacy przypominają, że ulice i place Ukrainy Zachodniej wypełniają się  ostatnio pomnikami „bohaterów UPA” i ich przywódców? Wiele imprez kulturalnych w mieście finansuje strona polska, ale to Ukraińcy dyktują, jak trzeba je przeprowadzać. Przykładem może być odnawianie nagrobków na cmentarzu Łyczakowskim, na którym na koszt strony polskiej odnawia się także nagrobki osób innych narodowości.
   
Mieszkającym we Lwowie licznym Polakom jest szczególnie przykro, że w muzycznym spięciu niechlubny udział wzięły władze Wrocławia – miasta często okresłanego mianem „drugiego Lwowa”. A przecież jego prezydent Rafał Dutkiewicz, jest rozsądnym, otwartym, umiarkowanym politykiem, poważnie myślącym o ubieganie się o najwyższy urząd w kraju.
   
Jaki był rezultat tego incydentu? Polacy nie przyszli na koncert chóru Cantores Minores Wratislavienses. Kościół  wypełniło zaledwie około 30 osób. Gdyby występ przeniesiono - zgodnie z sugestią konsulatu RP - do kościoła pw. Świętego Antoniego, w którym Znigniew Herbert został ochrzczony (w dodatku niedaleko od miejsca jego urodzin) - frekwencja byłaby z pewnością imponująca.
   
Żal straconej szansy nie tylko na piękne uczczenie pamięci największego polskiego poety XX wieku, ale także na podkreślenie solidarności wszystkich Polaków w sprawie odzyskania kościoła pw. Świętej Marii Magdaleny.

Jerzy Bukowski