KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 28 grudnia, 2024   I   04:35:02 PM EST   I   Antoniusza, Cezarego, Teofilii
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Sądowe nudziarstwa Jaruzelskiego

03 listopada, 2008

- Być może jest to moje ostatnie słowo - tak generał Wojciech Jaruzelski zakończył przed Sądem Okręgowym w Warszawie swoje wyjaśnienia w procesie, dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego w Polsce 13 grudnia 1981 roku.

Jest on głównym oskarżonym o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" oraz o podżeganie Rady Państwa do przekroczenia jej uprawnień przez uchwalenie dekretów o stanie wojennym wbrew konstytucji PRL, bo podczas trwania sesji Sejmu
   
Nie chodziło mu jednak o to, że jako 85-letni starzec może nie mieć już w ogóle szansy zabrania głosu z przyczyn biologicznych, ale o decyzję odmowy odpowiedzi na szczegółowe pytania prokuratora Katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Piotra Piątka, który wniósł akt oskarżenia. Gotów jest natomiast ustosunkować się do pytań sądu oraz innych oskarżonych i ich obrońców.
   
Prokurator powiedział dziennikarzom, że nie będzie dyktował do sądowego protokołu swych przygotowanych wcześniej pytań do gen. Jaruzelskiego. Nie chciał też ujawnić, jakie było najważniejsze pytanie, jakie chciał mu zadać. Dodał, że odniesie się do wyjaśnień oskarżonego w swej mowie końcowej.
   
W ten sposób gen. Jaruzelski po raz kolejny udowodnił swoją pogardę dla wszystkich, którzy usiłują wykazać mu zbrodniczość jego poczynań, dokonywanych przez wiele lat na szkodę Polaków i Polski. Kwalifikację swoich czynów z grudnia 1981 roku uznał za osobistą zniewagę, godzącą także w "dobre imię jego podwładnych oraz tych, którzy poparli stan wojenny".
   
Oświadczył, że zarzut IPN, jakoby kierował związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, jest absurdalny, gdyż oznacza, że można być jednocześnie "i legalną władzą, i nielegalną organizacją". Powtórzył także, iż był i jest przekonany, że stan wojenny uchronił Polskę przed "paraliżem państwa, załamaniem gospodarki, konfliktem bratobójczym i interwencją wojsk Układu Warszawskiego".
   
Wielogodzinne wyjaśnienia, jakich udzielił gen. Jaruzelski przed warszawskim sądem nie wniosły nic nowego do dawno już ustalonej przez historyków (nie tylko zatrudnionych w IPN i uważanych przez komunistów za wyjątkowo stronniczych oraz tendencyjnych) wiedzy na temat okoliczności wprowadzenia i sposobu zrealizowania stanu wojennego. Usiłował on natomiast przedstawić w nich siebie jako patriotę, który uratował swój kraj przed najazdem obcych wojsk, ale także przed kompletną anarchią, do jakiej celowo zmierzała tzw. ekstrema "Solidarności".
   
Nie zabrakło szczegółowego omawiania koncepcji mniejszego zła, ani straszenia groźbą sowieckiej interwencji, chociaż ujawnione w ostatnich latach dokumenty wskazują, że w 1981 roku nie było takiego zagrożenia, a co więcej, to właśnie główny oskarżony zabiegał o wojskową pomoc u swoich kremlowskich zwierzchników.
   
Było to przerażająco nudne wystąpienie, które niczym nie zaskoczyło ani prokuratora, ani choćby i tylko średnio zorientowanych w zawiłościach najnowszej historii Polski rodaków. Jedyne dwa interesujące fragmenty z ostatniego dnia składania wyjaśnień dotyczyły rozmów gen. Jaruzelskiego z najwyższymi kapłanami Kościoła.
  
Podkreślił on mianowicie, że choć Kościół katolicki "był całym sercem z >Solidarnością>, to zarazem wzywał do rozwagi". Powołał się na swą z rozmowę z prymasem Polski kard. Stefanem Wyszyńskim, który mówił mu, że "Solidarność" "powinna iść po linii społeczno-zawodowej, a następuje zewnętrzna infiltracja, by uczynić z niej ruch polityczny".
   
Nie zawahał się także przywołać słynnej rozmowy w cztery oczy z papieżem Janem Pawłem II na Wawelu w 1983 roku, kiedy to – jak po raz pierwszy publicznie przyznał -  miał usłyszeć od niego,  że "socjalizm jest realnością, chodzi o to, by miał on ludzką twarz".
   
Nie omieszkał oczywiście obłudnie przeprosić za przelaną w stanie wojennym polską krew i uroczyście przyznać się do odpowiedzialności za każde uderzenie milicyjną pałką, a także ze wstrętem nazwać morderstwa księdza Jerzego Popiełuszki ohydną zbrodnią, co nie zrobiło jednak na nikim specjalnego wrażenia.
   
Skoro generał Wojciech Jaruzelski starał się w ciągu kilku dni swoich zeznań epatować sąd i opinię publiczną swoją rzekomą odwagą cywilną, to dlaczego zabrakło mu jej, aby zgłosić gotowość do odpowiedzi na wszystkie pytania oskarżyciela publicznego, występującego przecież w imieniu społeczeństwa?

Jerzy Bukowski