KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 28 grudnia, 2024   I   03:49:33 PM EST   I   Antoniusza, Cezarego, Teofilii
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Normalne państwo, nienormalne media

02 listopada, 2008

Jeśliby wierzyć dziennikarzom, to w Polsce doszło ostatnio do sensacyjnego zdarzenia na miarę epoki: premier rządu spotkał się z przywódcą największej partii opozycyjnej.

Już kilka dni wcześniej media spekulowały, czy w ogóle dojdzie do takiej rozmowy, czy nie zostanie w ostatniej chwili odwołana przez któregoś z umówionych na poważną debatę, ale od dawna mocno skonfliktowanych ze sobą polityków, czy nie zostanie ona demonstracyjnie przerwana, czy uśmiechną się do siebie przed jej rozpoczęciem i po zakończeniu, czy podadzą sobie ręce na oczach dziennikarzy, w jakich nastrojach opuszczą miejsce spotkania, czy będą obrażeni i naburmuszeni, a może pod wpływem alkoholu, itd., itp.
   
Dziennikarscy sensaci musieli przełkną gorzką pigułkę rozczarowania. Dyskusja odbyła się bez najmniejszych przeszkód i przebiegła w całkiem sympatycznej oraz rzeczowej atmosferze. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński wymienili poglądy na ważne sprawy państwowe, w niektórych kwestiach ich opinie były w miarę zbliżone, w innych pozostali przy własnych, odległych od siebie ocenach, czemu trudno się dziwić.
   
Była to po prostu najnormalniejsza w świecie rozmowa dwóch zwaśnionych i nieustannie zasadniczo spierających się, ale skazanych jednak na wspólne wypełnianie niemal całej polskiej sceny politycznej, a więc decydujących o losie Polaków przywódców ugrupowań: rządzącego i pozostającego w opozycji.
   
Jeśli wokół samego faktu odbycia takiego spotkania spora część dziennikarzy tworzy atmosferę niezdrowej sensacji, oczekując nie wiadomo jak dramatycznych zwrotów akcji i wręcz oczekując, że wydarzy się coś złego, łamiącego standardy politycznego dyskursu w demokratycznym państwie, to znaczy, że nie III Rzeczpospolita jest chorym człowiekiem Europy, ale dominujące w niej media, i to bynajmniej nie tylko tabloidy.

Jerzy Bukowski