Czy członkom najwyższych władz państwowych należą się urlopy w takim samym wymiarze czasowym, jak zwykłym śmiertelnikom?
Gdyby brać pod uwagę wyłącznie prawo pracy, to na pewno tak. Pod tym względem pełnienie funkcji ministra w niczym nie różni się od wykonywania innych zawodów. Członkowie gabinetu mają więc pełne prawo do wypoczynku w dni świąteczne i do zażywania wakacji.
Ale jest jeszcze drugi, o wiele ważniejszy aspekt tego zagadnienia. Jeśli ktoś decyduje się poświęcić pewien okres swojego życia na służbę publiczną, nie powinien mieć pretensji, gdy zwierzchnik odwołuje go z urlopu lub ogranicza mu czas jego trwania. Podobnie żaden minister (nie mówiąc już o prezydencie, czy premierze) nie może użalać się, że musi wykonywać obowiązki służbowe podczas weekendu.
Dlatego bardzo śmieszy mnie, a nawet denerwuje, ilekroć słyszę, że szef rządu kazał skrócić letnie wakacje członkom swojego gabinetu, albo wezwał niektórych z nich do przerwania wypoczynku i natychmiastowego powrotu do stolicy, co ma wywołać współczucie dla pracujących "na okrągło" i nie mających w ogóle czasu dla siebie, ani dla swych rodziny polityków.
Nie widzę najmniejszego powodu, aby okazywać litość wysokim urzędnikom państwowym z tego powodu, że dobrowolnie podjęli się piastować funkcje z założenia wymagające przekraczania ustawowo określonego czasu pracy (swoją drogą ciekawy jestem, czy ministrowie dostają wynagrodzenie za udokumentowane godziny nadliczbowe), skracania lub w skrajnych wypadkach rezygnacji z urlopu.
Każdy, kto idzie do rządu, dobrze wie, czego może się spodziewać przez okres jej pełnienia. Ukazywanie się w roli męczennika tylko dlatego, że trzeba poświęcić większość weekendów na reprezentowanie majestatu państwa lub skrócić rodzinny wypoczynek z uwagi na konieczność załatwienia nie cierpiących zwłoki spraw jest równie żałosne, jak irytujące. Są przecież inne, liczne, przyjemne i dające satysfakcję splendory oraz przywileje władzy , rekompensujące smutek z racji skróconego urlopu.
Jeżeli ktoś chce mieć wolne wszystkie soboty, niedziele i święta, brać sobie w dowolnym momencie dzień czy dwa urlopu (aby przedłużyć do tygodnia długi weekend) i cieszyć się kilkoma tygodniami wakacji w skali roku, niech trzyma się z dala od polityki. Ale ci, którzą się w nią z ogromną radością zaangażowali niech nie utyskują z tak prozaicznych przyczyn, jak konieczność bycia - również podczas spędzania urlopu - w ciągłym pogotowiu do pełnienia publicznej służby.
Jerzy Bukowski
Ale jest jeszcze drugi, o wiele ważniejszy aspekt tego zagadnienia. Jeśli ktoś decyduje się poświęcić pewien okres swojego życia na służbę publiczną, nie powinien mieć pretensji, gdy zwierzchnik odwołuje go z urlopu lub ogranicza mu czas jego trwania. Podobnie żaden minister (nie mówiąc już o prezydencie, czy premierze) nie może użalać się, że musi wykonywać obowiązki służbowe podczas weekendu.
Dlatego bardzo śmieszy mnie, a nawet denerwuje, ilekroć słyszę, że szef rządu kazał skrócić letnie wakacje członkom swojego gabinetu, albo wezwał niektórych z nich do przerwania wypoczynku i natychmiastowego powrotu do stolicy, co ma wywołać współczucie dla pracujących "na okrągło" i nie mających w ogóle czasu dla siebie, ani dla swych rodziny polityków.
Nie widzę najmniejszego powodu, aby okazywać litość wysokim urzędnikom państwowym z tego powodu, że dobrowolnie podjęli się piastować funkcje z założenia wymagające przekraczania ustawowo określonego czasu pracy (swoją drogą ciekawy jestem, czy ministrowie dostają wynagrodzenie za udokumentowane godziny nadliczbowe), skracania lub w skrajnych wypadkach rezygnacji z urlopu.
Każdy, kto idzie do rządu, dobrze wie, czego może się spodziewać przez okres jej pełnienia. Ukazywanie się w roli męczennika tylko dlatego, że trzeba poświęcić większość weekendów na reprezentowanie majestatu państwa lub skrócić rodzinny wypoczynek z uwagi na konieczność załatwienia nie cierpiących zwłoki spraw jest równie żałosne, jak irytujące. Są przecież inne, liczne, przyjemne i dające satysfakcję splendory oraz przywileje władzy , rekompensujące smutek z racji skróconego urlopu.
Jeżeli ktoś chce mieć wolne wszystkie soboty, niedziele i święta, brać sobie w dowolnym momencie dzień czy dwa urlopu (aby przedłużyć do tygodnia długi weekend) i cieszyć się kilkoma tygodniami wakacji w skali roku, niech trzyma się z dala od polityki. Ale ci, którzą się w nią z ogromną radością zaangażowali niech nie utyskują z tak prozaicznych przyczyn, jak konieczność bycia - również podczas spędzania urlopu - w ciągłym pogotowiu do pełnienia publicznej służby.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Warsztaty dla dzieci pt. „Imieniny Marszałka Józefa Piłsudskiego”
Wąwóz królowej Jadwigi. Marcowe wędrówki Dziennika Polonijnego
Siostry urszulanki w USA przeciw karze śmierci
Most między Polską a Austrią – jubileusz polskiej wspólnoty w Wiedniu
Uroczyste Obchody Pamięci Ofiar Katynia i Smoleńska – Zaproszenie do Wspólnego Upamiętnienia
Polski kardiolog na Maspeth i Boro Park. Lekarz Adam Budzikowski w Nowym Jorku
Polski notariusz i agent ubezpieczeniowy na Greenpoincie. Stella Garbowski w Stella’s Brokerage w Nowym Jorku
zobacz wszystkie