Jeden z najbardziej znanych rysunków Andrzeja Mleczki przedstawia leżącego słonia, obok którego stoją dwa żółwie. Jeden z nich, pokazując na leżące cielsko mówił do drugiego: „wiesz, są takie chwile w życiu żółwia, kiedy musi komuś dać w mordę”.
Nie wiem czemu, ale ten rysunek przypomniał mi się, kiedy przeczytałem w „Nesweeku Polska” wywiad z byłym wiceministrem spraw zagranicznych i byłym głównym negocjatorem w rozmowach z Amerykanami na temat warunków instalacji w Polsce tarczy antyrakietowej – Witoldem Waszczykowskim.
Z punktu widzenia elementarnych zasad dyplomacji zachował się on nie tylko nieprofesjonalnie, ale także skrajnie nielojalnie wobec swoich przełożonych, czyli ministra Radosława Sikorskiego i premier Donalda Tuska. Nic więc dziwnego, że tym wywiadem pogrzebał szanse na objęcie obiecanej mu wcześniej ambasady RP w Kairze. Zgadzam się także z komentatorami, którzy uważają, że Waszczykowski nigdy nie otrzyma już żadnej odpowiedzialnej funkcji w jakimkolwiek resorcie, w którym wymagana jest dyskrecja.
Jestem pewien, że tak wytrawny dyplomata z wieloletnim doświadczeniem w pełni zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojej szczerości. Skoro zdecydował się jednak przedstawić w fatalnym świetle swoich pracodawców, imputując im, że przedkładają partyjny interes ponad dobro państwa, to znaczy, że świadomie postawił wszystko na jedną kartę, uznawszy iż spełnia w ten sposób patriotyczny obowiązek. No cóż, „są takie chwile w życiu żółwia”...
Waga oskarżeń Waszczykowskiego jest tak ogromna, że nie można zbywać ich lekceważącymi prychnięciami premiera, szefa jego kancelarii i ministra spraw zagranicznych. Na razie mamy tylko słowa przeciw słowom, ale ta awantura nie powinna skończyć się jedynie na werbalnej przepychance i próbie zdezawuowania przez czołowych polityków Platformy Obywatelskiej opinii, publicznie wygłoszonych przez jedną z kluczowych postaci polskiej dyplomacji.
Nie mam najmniejszych przesłanek, aby spróbować ustalić, kto ma rację w tym sporze, ale trudno mi przypuszczać, aby poważny i ceniony przez kolejne ekipy rządowe negocjator – będący u szczytu swej kariery - dobrowolnie popełniał polityczne samobójstwo bez istotnego celu. Jeśli żółw porywa się na słonia, to musi mieć ku temu naprawdę nie byle jaki powód. Według niego jest nim realne zagrożenie bezpieczeństwa państwa, co tłumaczyłoby niestandardowe zachowanie.
Mam nadzieję, że wkrótce dowiemy się czegoś więcej o tej sprawie, której w żadnym wypadku nie wolno zamieść pod dyplomatyczny dywan, skoro już została spod niego wyciągnięta.
Jerzy Bukowski
Z punktu widzenia elementarnych zasad dyplomacji zachował się on nie tylko nieprofesjonalnie, ale także skrajnie nielojalnie wobec swoich przełożonych, czyli ministra Radosława Sikorskiego i premier Donalda Tuska. Nic więc dziwnego, że tym wywiadem pogrzebał szanse na objęcie obiecanej mu wcześniej ambasady RP w Kairze. Zgadzam się także z komentatorami, którzy uważają, że Waszczykowski nigdy nie otrzyma już żadnej odpowiedzialnej funkcji w jakimkolwiek resorcie, w którym wymagana jest dyskrecja.
Jestem pewien, że tak wytrawny dyplomata z wieloletnim doświadczeniem w pełni zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojej szczerości. Skoro zdecydował się jednak przedstawić w fatalnym świetle swoich pracodawców, imputując im, że przedkładają partyjny interes ponad dobro państwa, to znaczy, że świadomie postawił wszystko na jedną kartę, uznawszy iż spełnia w ten sposób patriotyczny obowiązek. No cóż, „są takie chwile w życiu żółwia”...
Waga oskarżeń Waszczykowskiego jest tak ogromna, że nie można zbywać ich lekceważącymi prychnięciami premiera, szefa jego kancelarii i ministra spraw zagranicznych. Na razie mamy tylko słowa przeciw słowom, ale ta awantura nie powinna skończyć się jedynie na werbalnej przepychance i próbie zdezawuowania przez czołowych polityków Platformy Obywatelskiej opinii, publicznie wygłoszonych przez jedną z kluczowych postaci polskiej dyplomacji.
Nie mam najmniejszych przesłanek, aby spróbować ustalić, kto ma rację w tym sporze, ale trudno mi przypuszczać, aby poważny i ceniony przez kolejne ekipy rządowe negocjator – będący u szczytu swej kariery - dobrowolnie popełniał polityczne samobójstwo bez istotnego celu. Jeśli żółw porywa się na słonia, to musi mieć ku temu naprawdę nie byle jaki powód. Według niego jest nim realne zagrożenie bezpieczeństwa państwa, co tłumaczyłoby niestandardowe zachowanie.
Mam nadzieję, że wkrótce dowiemy się czegoś więcej o tej sprawie, której w żadnym wypadku nie wolno zamieść pod dyplomatyczny dywan, skoro już została spod niego wyciągnięta.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Warsztaty dla dzieci pt. „Imieniny Marszałka Józefa Piłsudskiego”
Wąwóz królowej Jadwigi. Marcowe wędrówki Dziennika Polonijnego
Siostry urszulanki w USA przeciw karze śmierci
Most między Polską a Austrią – jubileusz polskiej wspólnoty w Wiedniu
Uroczyste Obchody Pamięci Ofiar Katynia i Smoleńska – Zaproszenie do Wspólnego Upamiętnienia
Polski kardiolog na Maspeth i Boro Park. Lekarz Adam Budzikowski w Nowym Jorku
Polski notariusz i agent ubezpieczeniowy na Greenpoincie. Stella Garbowski w Stella’s Brokerage w Nowym Jorku
zobacz wszystkie