KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   01:02:15 AM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Ordery obrazy

12 lipca, 2008

W walce politycznej dobry jest każdy oręż. Swoje poglądy można więc zaprezentować również w sferze, która teoretycznie powinna być wyłączona z bieżących rozgrywek, ponieważ dotyczy tzw. imponderabiliów.

Mam na myśli ordery, którymi Prezydent Rzeczypospolitej odznacza ludzi szczególnie zasłużonych dla kraju. Ostatnio coraz częściej zdarzają się przypadki odmowy ich przyjęcia, albo nawet zwracania przez osoby, pragnące zademonstrować w ten sposób swój negatywny stosunek do Lecha Kaczyńskiego.

Jeszcze nie tak dawno wszyscy – włącznie z politycznymi przeciwnikami braci Kaczyńskich – zgodnie podkreślali, że prowadzą oni znakomitą politykę historyczną, której jednym z przejawów jest właśnie wyrównanie wieloletnich zaległości orderowych. Ani Lech Wałęsa, ani Aleksander Kwaśniewski nie byli bowiem skłonni odznaczać przedstawicieli tych ugrupowań politycznych, które nie cieszyły się ich sympatią; co gorsze, nie umieli również pośmiertnie docenić bohaterów walki o niepodległość, kontynuowanej po 1945 roku przez wielu żołnierzy Polski Podziemnej. Wręczając kolejne ordery, Lech Kaczyński musiał więc przepraszać, że są one przyznawane tak późno.

O ile honorowanie poległych i umarłych nie wywołuje zbyt dużych politycznych emocji, o tyle wręczanie Orderów Orła Białego i Odrodzenia Polski żyjącym stało się ostatnio powodem ostrych spięć. Nie tak dawno przyjęcia wysokiego odznaczenia odmówił Marek Chimiak, działacz podziemnej oficyny wydawniczej „Nowa”, zwracając w tej formie uwagę na pomijanie osób – jego zdaniem - bardziej odeń zasłużonych. Analogicznie zachował się Wiktor Grotowicz, rzecznik wrocławskiego Studenckiego Komitetu Solidarności. 30 czerwca podobnie postąpił Jacek Rakowiecki, ale jego argumentacja była już stricte polityczna: chciał zaprotestować przeciw udziałowi Prezydenta Kaczyńskiego w dyskusji na temat związków Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
   

Jeszcze dalej posunął się odznaczony dwa lata temu (w 30. rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników) Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą OOP Seweryn Blumsztajn. Postanowił zwrócić go na znak protestu przeciw wystąpieniu Lecha Kaczyńskiego na wspomnianej czerwcowej ceremonii honorowania działaczy SKS. Jego wzburzenie wywołały słowa o ludziach z dawnej opozycji, którzy w latach 90. ubiegłego wieku budowali III RP w oparciu „o koncepcję, w ramach której jakakolwiek ocena moralna ludzkich postaw, jakakolwiek przyzwoitość jest ciężarem”.
  
Blumsztajn wywnioskował, że głowie państwa chodzi m.in. o redakcję „Gazety Wyborczej”, a więc i o niego. Napisał więc w tejże „GW”: „Używa Pan majestatu swojego urzędu, by zniesławiać wysiłek całego pokolenia, które walczyło wpierw o wolną Polskę, a potem w latach 90. budowało zręby naszego państwa. (...) Wybrał Pan sobie wyjątkowo zły czas i miejsce na takie refleksje. Oskarżał, a właściwie spotwarzał Pan ludzi opozycji demokratycznej, wręczając im jednocześnie odznaczenia.”
   
Być może prezydent rzeczywiście trochę przesadził. Mając pełne prawo do wygłaszania własnej oceny historycznych wydarzeń (podobnie jak każdy ich uczestnik), mógłby jednak staranniej dobierać słowa, miejsce i czas. Ponieważ każda akcja rodzi zaś reakcję, musi pogodzić się z tym, że część uhonorowanych przez niego osób w spektakularny sposób wyrazi swoje opinie na jego temat, a także wykona widowiskowy gest.
   

Szkoda tylko, że odbywa się to w dziedzinie, która powinna być wolna od politycznych napięć.

Jerzy Bukowski