KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:54:02 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Między klapsem a katowaniem

06 czerwca, 2008

\"Rózeczką dziateczki Duch Święty bić radzi, rózeczka dziateczkom nigdy nie zawadzi\".

Ten zapamiętany przeze mnie z lat dzieciństwa dwuwiersz z pewnością nie spotkałby się dzisiaj z aprobatą wielu organizacji i środowisk, zabiegających o uchwalenie przez polski parlament ustawy, zakazującej stosowania jakichkolwiek kar cielesnych wobec dzieci.    

Gdyby nasi politycy zdecydowali się przyjąć takie uregulowanie prawne, rodzicom nie wolno byłoby ukarać swoich pociech nawet dydaktycznym klapsem. Trudno wyobrazić sobie bowiem, aby ustawa regulowała, z jakim natężeniem można, a z jakim nie można klepnąć niegrzeczne dziecko w pupę.    

Problem znęcania się nad dziećmi powraca w polskiej debacie publicznej, ilekroć media przynoszą informacje o bestialskim zakatowaniu na śmierć lub doprowadzeniu do kalectwa bezbronnych istot przez ich rodziców lub ustawowych opiekunów. Wstrząsające obrazy znęcania się dorosłych nad małymi dziećmi skłaniają różne organizacje pozarządowe do lobbowania w Sejmie w sprawie uchwalenia ustawy, mającej definitywnie położyć kres temu barbarzyństwu.     

W rozgorączkowanej atmosferze giną głosy rozsądnych pedagogów, wzywających do zachowania właściwej miary w tej materii. Co innego bowiem katowanie i znęcanie się nad dziećmi, co innego natomiast wymierzanie klapsa w ramach normalnego procesu wychowawczego.     

Wzorowanie się na rozstrzygnięciach przyjętych w niektórych państwach europejskich, gdzie dziecko może zaskarżyć do sądu matkę i ojca, jeśli podniosą na nie - dla jego dobra - rękę, nie przez wszystkich specjalistów od wychowania w naszym kraju jest przyjmowane z entuzjazmem. Nie brak jednak i zwolenników takiego właśnie, skrajnie radykalnego rozstrzygnięcia owego problemu.    

Jeśli spojrzeć na przedmiotową kwestię spokojnie, bez ogromnych, ale całkiem naturalnych emocji, jakie rodzą u czułych na dziecięcą krzywdę ludzi zdjęcia zmasakrowanych przez domowych oprawców ciał maleńkich dziewczynek i chłopców, proponowana ustawa nie wydaje się najlepszym środkiem zaradczym na to potworne zło. W tak delikatnej dziedzinie wszelka przesada jest bowiem niewskazana, a nawet szkodliwa.    

Każdą patologię należy zdecydowanie zwalczać, ale metody walki mogą być różne. W procesie wychowawczym od wieków jest miejsce i na nagradzanie, i na karanie dzieci. Skoro praktycznie niemożliwe wydaje się zaś wyznaczenie granicy pomiędzy dozwolonym, dobrotliwym klapsem, a zakazanym, sadystycznym uderzeniem, przyjęcie regulacji prawnej, wedle której ów klaps zasługiwałby na określenie go mianem ściganego z urzędu przestępstwa, można nazwać wylaniem - nomen omen - dziecka z kąpielą.

Jerzy Bukowski