KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 4 maja, 2024   I   08:56:30 AM EST   I   Floriana, Michała, Moniki
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Polska warownia w Chlewiskach - Rezydencja Chlewińskich i Odrowążów.

05 lutego, 2008

Pałac w Chlewiskach, usytuowany jest na niewielkim wzniesieniu w otoczeniu zabytkowego parku krajobrazowego z kilkoma niezwykle okazałymi pomnikami przyrody.

Składa się z on dwóch budynków wspartych wzmocnionymi od środka szkarpami, które są ze sobą złączone pod kątem prostym. Są one połączone z niewielką wieżyczką, w której widać otwory strzelnicze. Aktualny wygląd pałacu został nadany podczas kilku renowacji, które miały miejsce w XVIII i XIX wieku. Wejście do tej rezydencji, zostało zmienione i nie prowadzi ono przez dawną bramę główną, lecz od strony dużych drewnianych stajni. Początkowo, główne wejście do zamku, prowadziło do kaplicy rezydencjalnej, w której lubił prowadzić długie kontemplacje modlitewne pierwszy z właścicieli tej warowni Jan Chlewiński, herbu Boży Dar.

Mimo upływu lat, po dzień dzisiejszy zostały zachowane miejsca z odsłoniętymi starymi murami piwnicznymi, które były fundamentalną podstawą tej szesnastowiecznej warowni. Kolejnym właścicielem chlewickiego zamku, był Wawrzyniec Chlewińskiego, zamieszkujący tę rezydencję w XVII wieku. Ponieważ wiek siedemnasty, nazwany był wiekiem wojen, toteż Wawrzyniec, nakazał wykonać w swoim zamczysku szereg wzmocnień i ufortyfikowań, a specjalne schrony i magazyny broni palnej, były utworzone w piwnicach. Piwnice pod zamkiem, tworzyły kiedyś rozległą sieć, prowadziły one między innymi do miejscowego kościoła i obrzeży miasta.

W siedemnastym wieku, stanowiły one prawdziwy bastion obronny. W późniejszych latach, właścicielem zamku, był Jacek Odrowąż, wielki patriota polski i oddany żołnierz I Rzeczpospolitej. Walczył on u boku Jana III Sobieskiego pod Chocimiem i Wiedniem, kładąc tym samym kres, nawałom tureckim, zagrażającym od lat naszym ziemiom. W roku 1772, nastał czas naszej długoletniej niewoli narodowej. Właściciele zamku w Chlewiskach, także pragnęli za wszelką cenę, dać kres zaistniałej sytuacji. Toteż niektórzy przedstawiciele tego rodu, walczyli u boku Naczelnika Kościuszki w 1794 roku, a także w powstaniu listopadowym, rozgrywającym się w 1830 roku.

Podobno, aby Odrowążowie nie byli prześladowani za udział w powstaniu listopadowym, wymierzonym przeciwko rządom cara, z czasem przyjęli oni nazwisko Chlewickich. Jak podają stare zapiski historyczne, Dobiesław i jego potomkowie Jakub, Mikołaj i Piotr, tworzyli w Chlewiskach, Stowarzyszenia do Walki z Ciemnotą Narodową. W pieleszach swojej rezydencji, prowadzili oni długie lekcje z okolicznymi ludźmi, aby uświadomić ich o potrzebie organizowania zbrojnych powstań, mających na celu wyrwanie naszego narodu z jarzma zaborów. Uczyli oni zgromadzonych tam ludzi, o dawnej świetności naszej ojczyzny, jej bogactwie i honorze, które utraciliśmy przez niefortunne rządy ostatniego elekcyjnego króla. Stara legenda mówi, iż stary gród w Chlewiskach, pod koniec wieków średnich, został spalony przez Tatarów.

Część z broniących grodu ludzi, dostała się do niewoli i zostali oni uwięzieni w rozlicznych lochach, znajdujących się pod zamkiem. Pewnego razu jeden z właścicieli chlewickiej warowni, niejaki Kostek, wracając z polowania zobaczył piękną wieśniaczkę i od razu zakochał się w niej. Ojciec nie chciał nawet słyszeć o ich związku. Ale gdy Kostek nie zamierzał kierować się nakazami ojca lecz serca, postanowił sprawę zakończyć ostatecznie. Kazał więc on swoim sługom pojmać dziewczynę, z którą wziął cichy ślub i chwilowo ukryć ją w lochach zamkowych. Po pewnym czasie, duchy uwięzionych niegdyś tam ludzi, widząc krzywdę, jaka spotkała biedną dziewczynę, wyszły na zewnątrz i zaciągnęły do podzamkowych czeluści także i Kostka. Tak więc, wspomniana para na zawsze pogrążona została, zwaliskami ziemi, spod której już nigdy nie mogli się wydostać.

Jedynie w noc zaduszną, mieszkający w Chlewiskach ludzie, widzieli jak dwa duchy wychodzą z zamkowych podziemi, głośno zawodząc i wyjąc, w powiewach nocnej mgły obchodzą całą rezydencję. Po latach ojciec Kostka, Jerzy Chlewicki kazał zamurować także samego siebie w podzamkowych lochach, aby oszczędzić hańby, jaka spadła na niego po ślubie jego syna z chłopką.

Od tej pory duch Jerzego daje także o sobie znać w ciemne noce, kiedy to pokazuje się on na rączym ognistym koniu, tuż pod bramami swego zamczyska. Usłyszeć wówczas też można płacz, jęki i wołanie o pomoc wydobywające się z lochów zamkowych.

\"\"

Ewa Michałowska Walkiewicz



Galeria