W ostatnich dniach zdarzyło się kilka spraw, dotyczących reformy prawa imigracyjnego, wartych odnotowania, jeśli nie zastanowienia się.
Na początku marca, "New York Times" opublikował kolejny już swój edytoriał, pt. "Reforma, na Lodzie", w którym jeszcze raz wezwał "Biały Dom" i Kongres do przeprowadzenia reformy imigracyjnej w tym roku. "Jest za wcześnie aby się poddawać", zadeklarował NYT, dziwnie podnosząc moje wypowiedzi sprzed kilku tygodni. Najwyraźniej, rozumni ludzie myślą podobnie. Akcja NYT zbiegła się też z nasilającymi się wysiłkami organizacji i stronnictw pro-imigracyjnych, którzy naznaczyli miesiąc marzec "ostatnią, najlepszą nadzieją" na spełnienie przed-wyborczych obietnic Demokratów w kwestii reformy imigracyjnej. Demonstracja w Waszyngtonie, zapowiedziana na 21 marca 2010, http://changetakesfaith.org/, zapowiada się imponująco. I ja tam będę i wielu innych prawych ludzi. Dziwił bym się bardzo gdyby zabrakło tam jakiegokolwiek Polaka, przebywającego w USA nielegalnie lub któremu problem ten leży na sercu. Wszyscy jesteśmy zajęci pracą zawodową i rodzinami ale co trzeba to trzeba.
Drugi temat, niejako połączony z powyższym, to ostatnie wznowione pro-imigracyjne sygnały z "Białego Domu", który nagle chce "dowiedzieć" się od senatorów Schumera i Grahama, szczegółów ich propozycji ustawy w Senacie. Jest to niezły dowcip, zwłaszcza kiedy się wie, że sen. Schumer jest praktycznie w codziennym kontakcie z "Białym Domem" a wysoki rangą sztabowiec Obamy był aktywnie zaangażowany w pisanie tej wielkopomnej ustawy. Spotkanie, a może nazwiemy to szczyt, Obamy z Schumerem i jego republikańskim kolegą, dojdzie zapewne do skutku i jako sygnał nie jest to zła rzecz. Nic to jednak nie znaczy bez finalnej i nieodwracalnej decyzji prezydenta Obamy aby reformę imigracyjną uczynić swym priorytetem w tym roku.
I tutaj trzeba napomknąć o prawdziwym powodzie zapowiadanych z taką fanfarą rozmów w "Białym Domu" na temat imigracji. Jak Czytelnicy Bloghu dobrze wiedzą, nie ukrywałem nigdy swojej niechęci do Szefa Gabinetu prezydenta Obamy, Rahma Emmanuela. Nie lubię ludzi wulgarnych, a p. Emmanuel jest Wielkim Mistrzem takich właśnie charakterów. Jego słynna już teraz plakietka na biurku, "Undersecretary for Go F Yourself" przeszła do legendy. Głównym natomiast powodem do sławy p. Emmanuela, jest uzyskanie dzięki jego staraniom jako przewodniczącego komitetu wyborczego Partii, większości demokratycznej w Izbie Reprezentantów. Święta prawda. Tylko problem polega na tym, że aby cud ten uzyskać, Rahm Emmanuel wpakował całą masę partyjnych pieniędzy w kampanie wyborcze ludzi o bardzo reakcyjnych i zdecydowanie anty-demokratycznych poglądach. Pieniądze Rahma przekonały ich o włożeniu sobie na głowę demokratycznego kapelusza, ale w swych działaniach i głosowaniu, pozostali w głębi duszy republikanami i żeby choć tylko. Po co nam tacy Demokraci? I ta realizacja wewnątrz Partii, połączona ze słoną stroną charakteru p. Emmanuela, połączona z jego znanym nepotyzmem, zdjęła trochę blichtru ze świetlanej postaci "Szarej Eminencji". A były czasy, że prezydent Obama nie zakładał krawata bez zgody Emmanuela.
Chmury szykują się nad głową Szefa Gabinetu, za jego bezczelność, za hamowanie prawdziwych reform obiecanych przez kandydata Obamę. Do największych jego oponentów należą zaś członkowie latynoskiego Sejmiku, którzy zupełnie słusznie wyczuwają w Emmanuelu głównego sprawcę zastoju imigracyjnego. Jaki jest powód tak negatywnego podejścia Rahma Emmanuela do imigrantów? Po części jest to dobrze do tej pory skrywana niechęć do obcokrajowców, która się co niektórym rodowitym Amerykanom zdarza. Po części jest to hołubienie negatywnym "ankietom i opiniom publicznym", z którymi p. Emmanuel się osobiście zgadza. Natomiast twierdzenie, że perpetualna niewola nielegalnych imigrantów jest na rękę prawdziwym mocodawcom Rahma Emmanuela z izraelskiego lobby, które składa się w większości z drobnych i średniej wielkości amerykańskich fabrykantów, jest chyba przesadą. (Uwaga: proszę mi nie pisać listów o moim rzekomym anty-semityzmie. Albo odwrotnie, proszę pisać. Są owe listy źródłem niekończącej się uciechy dla personelu mojej kancelarii, który je głównie czyta.)
Zatem reasumując. Rozmowy w "Białym Domu" są pozytywnym sygnałem, że nie jest jeszcze, jak pisał "New York Times", za późno na reformę imigracyjną, ale głównie jest to próba przymilenia się latynoskiemu lobby a zwłaszcza ocalenia swojej skóry przez Rahma Emmanuela. Oby nie.
Do zobaczenia w Waszyngtonie. Hajda na Kongres!
Drugi temat, niejako połączony z powyższym, to ostatnie wznowione pro-imigracyjne sygnały z "Białego Domu", który nagle chce "dowiedzieć" się od senatorów Schumera i Grahama, szczegółów ich propozycji ustawy w Senacie. Jest to niezły dowcip, zwłaszcza kiedy się wie, że sen. Schumer jest praktycznie w codziennym kontakcie z "Białym Domem" a wysoki rangą sztabowiec Obamy był aktywnie zaangażowany w pisanie tej wielkopomnej ustawy. Spotkanie, a może nazwiemy to szczyt, Obamy z Schumerem i jego republikańskim kolegą, dojdzie zapewne do skutku i jako sygnał nie jest to zła rzecz. Nic to jednak nie znaczy bez finalnej i nieodwracalnej decyzji prezydenta Obamy aby reformę imigracyjną uczynić swym priorytetem w tym roku.
I tutaj trzeba napomknąć o prawdziwym powodzie zapowiadanych z taką fanfarą rozmów w "Białym Domu" na temat imigracji. Jak Czytelnicy Bloghu dobrze wiedzą, nie ukrywałem nigdy swojej niechęci do Szefa Gabinetu prezydenta Obamy, Rahma Emmanuela. Nie lubię ludzi wulgarnych, a p. Emmanuel jest Wielkim Mistrzem takich właśnie charakterów. Jego słynna już teraz plakietka na biurku, "Undersecretary for Go F Yourself" przeszła do legendy. Głównym natomiast powodem do sławy p. Emmanuela, jest uzyskanie dzięki jego staraniom jako przewodniczącego komitetu wyborczego Partii, większości demokratycznej w Izbie Reprezentantów. Święta prawda. Tylko problem polega na tym, że aby cud ten uzyskać, Rahm Emmanuel wpakował całą masę partyjnych pieniędzy w kampanie wyborcze ludzi o bardzo reakcyjnych i zdecydowanie anty-demokratycznych poglądach. Pieniądze Rahma przekonały ich o włożeniu sobie na głowę demokratycznego kapelusza, ale w swych działaniach i głosowaniu, pozostali w głębi duszy republikanami i żeby choć tylko. Po co nam tacy Demokraci? I ta realizacja wewnątrz Partii, połączona ze słoną stroną charakteru p. Emmanuela, połączona z jego znanym nepotyzmem, zdjęła trochę blichtru ze świetlanej postaci "Szarej Eminencji". A były czasy, że prezydent Obama nie zakładał krawata bez zgody Emmanuela.
Chmury szykują się nad głową Szefa Gabinetu, za jego bezczelność, za hamowanie prawdziwych reform obiecanych przez kandydata Obamę. Do największych jego oponentów należą zaś członkowie latynoskiego Sejmiku, którzy zupełnie słusznie wyczuwają w Emmanuelu głównego sprawcę zastoju imigracyjnego. Jaki jest powód tak negatywnego podejścia Rahma Emmanuela do imigrantów? Po części jest to dobrze do tej pory skrywana niechęć do obcokrajowców, która się co niektórym rodowitym Amerykanom zdarza. Po części jest to hołubienie negatywnym "ankietom i opiniom publicznym", z którymi p. Emmanuel się osobiście zgadza. Natomiast twierdzenie, że perpetualna niewola nielegalnych imigrantów jest na rękę prawdziwym mocodawcom Rahma Emmanuela z izraelskiego lobby, które składa się w większości z drobnych i średniej wielkości amerykańskich fabrykantów, jest chyba przesadą. (Uwaga: proszę mi nie pisać listów o moim rzekomym anty-semityzmie. Albo odwrotnie, proszę pisać. Są owe listy źródłem niekończącej się uciechy dla personelu mojej kancelarii, który je głównie czyta.)
Zatem reasumując. Rozmowy w "Białym Domu" są pozytywnym sygnałem, że nie jest jeszcze, jak pisał "New York Times", za późno na reformę imigracyjną, ale głównie jest to próba przymilenia się latynoskiemu lobby a zwłaszcza ocalenia swojej skóry przez Rahma Emmanuela. Oby nie.
Do zobaczenia w Waszyngtonie. Hajda na Kongres!
Przemysław Jan Bloch
zapraszam do dyskusji na mój
BLOGH Internetowy: www.adwokatbloch.com
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Polski adwokat na Staten Island. Beata Gadek na sprawy imigracyjne i nieruchomościowe w Nowym Jorku
Polski dentysta, protetyk w Nowym Jorku. Bożena Piekarz-Lesiczka, DDS na Greenpoincie
Propozycja na filmowy małżeński wieczór
Polska agencja na sprawy imigracyjne i proste rozwody w Nowym Jorku. Divorce and Immigration Services na Greenpoincie
Dom pogrzebowy na Greenpoincie. Sparrow-A Contemporary Funeral Home Inc. przy kościele St. Stanislaus Kostka w Nowym Jorku
Polski internista w Nowym Jorku. Danuta Kurstein wykonuje badania imigracyjne w Yonkers i na Greenpoincie
Pomoc dzieciom w odniesieniu sukcesu w amerykańskiej szkole. Angielski jako drugi język
zobacz wszystkie
Sponsorowane
Polski adwokat na Staten Island. Beata Gadek na sprawy imigracyjne i nieruchomościowe w Nowym Jorku
Polski dentysta, protetyk w Nowym Jorku. Bożena Piekarz-Lesiczka, DDS na Greenpoincie
Propozycja na filmowy małżeński wieczór
Polska agencja na sprawy imigracyjne i proste rozwody w Nowym Jorku. Divorce and Immigration Services na Greenpoincie
Dom pogrzebowy na Greenpoincie. Sparrow-A Contemporary Funeral Home Inc. przy kościele St. Stanislaus Kostka w Nowym Jorku
Polski internista w Nowym Jorku. Danuta Kurstein wykonuje badania imigracyjne w Yonkers i na Greenpoincie
Pomoc dzieciom w odniesieniu sukcesu w amerykańskiej szkole. Angielski jako drugi język
zobacz wszystkie