Byli urzędnicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo Kapitolu USA zeznawali we wtorek, na pierwszym przesłuchaniu w Kongresie o niepowodzeniu w zapobiegnięciu śmiertelnemu atakowi, który miał miejsce 6 stycznia.
Przyznali się do niektórych niepowodzeń, a także zrzucali winę na inne agencje bezpieczeństwa, twierdząc, że FBI nie dostarczyło żadnych ostrzeżeń z wyprzedzeniem, o możliwym skoordynowanym ataku.
Ustawodawcy przesłuchiwali byłego szefa policji Kapitolu Stevena Sunda, byłego sierżanta Izby Reprezentantów Paula Irvinga i byłego sierżanta broni w Senacie Michaela C. Stenger. Zeznawał także Michael Contee, pełniący obowiązki szefa lokalnej policji w Waszyngtonie.
Byli szefowie ochrony amerykańskiego Kongresu oświadczyli, że atak na Kapitol był zorganizowaną i skoordynowaną akcją, na którą nie były przygotowane służby ochrony Kongresu.
Były komendant policji Kapitolu, Steven Sund, powiedział, że ludzie mieli materiały wybuchowe, środki chemiczne, byli uzbrojeni. Przed samym atakiem, podłożono bomby rurowe pod siedzibami obu partii, celem odwrócenia uwagi. "To był skoordynowany atak” - podsumował Sund.
Z tą opinią zgodził się szef waszyngtońskiej policji, Robert Contee, który oświadczył, że atakujący porozumiewali się ze sobą sygnałami migowymi oraz za pomocą krótkofalówek i przeciwko funkcjonariuszom używali gazu łzawiącego.
KATALOG FIRM W INTERNECIE
