KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 24 kwietnia, 2024   I   06:40:03 PM EST   I   Bony, Horacji, Jerzego
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Ukraiński film o ataku na Polskę

20 września, 2010

„Złoty wrzesień”, ukazujący gehennę Galicji w latach 1939 – 1941, jest wielkim aktem oskarżenia wobec Sowietów

Uroczysta premiera obrazu „Złoty wrzesień. Kronika Galicji 1939 – 1941” odbędzie się 23 września w kinie Kopernik we Lwowie. Po tym jak zejdzie z ekranów kin, trafi na płytach DVD do szkół, uczelni oraz sklepów.

W Internecie dostępny jest już zwiastun tego fabularyzowanego dokumentu. Na początku nostalgiczne przedstawienie przedwojennego Lwowa. Polskie piosenki, mundury i afisze. Potem zaczyna się katastrofa. 17 września 1939 roku i ściskający sobie dłonie niemieccy i sowieccy żołnierze.

Młoda dziewczyna, która modli się po polsku, i sowieccy żołnierze idący, by ją deportować. Inna kobieta ucieka wzdłuż torów przed sołdatami. Enkawudzista w budionnówce przymierza się do strzału. Sceny fabularne przeplatają się ze współczesnymi wypowiedziami świadków historii.

– Staraliśmy się być jak najbardziej obiektywni. Pokazaliśmy Galicję jako część Polski, na którą napadają Niemcy. Potem polską obronę i wkroczenie wojsk sowieckich. I różne reakcje ludzi na to wydarzenie – mówi „Rz” reżyser filmu Taras Hymych. – Polacy byli do Sowietów nastawieni jednoznacznie negatywnie. Ukraińcy różnie, jedni dobrze, inni źle. Żydzi wyłącznie pozytywnie, między innymi z powodu strachu przed Niemcami – podkreśla.



W części dokumentalnej filmu występuje dwójka Polaków. Jednym z nich jest Janusz Tysson, przez wiele lat aktor i kronikarz Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. – Poproszono mnie, bym opowiedział o tamtych strasznych czasach. Zgodziłem się bez wahania – mówi „Rz”.

Dlaczego film ujrzał światło dzienne akurat teraz? – Mieliśmy ukończyć go rok temu, na 70-lecie września 1939 roku, ale wtedy nie udało się tego zrobić – opowiada reżyser. – Na Ukrainie wciąż trwają dyskusje, czy 17 września był najazdem i początkiem obcej okupacji, czy też było to wyzwolenie z rąk bohaterskiej Armii Czerwonej – dodaje.

Produkcję 50-minutowego filmu wsparła lwowska Rada Miejska. – Głównym celem było pokazanie prawdy o 1939 roku. Chcieliśmy odpowiedzieć na pytanie, jakie konsekwencje miał pakt Ribbentrop-Mołotow. To także opowieść o tym, jak Ukraińcy z Galicji Wschodniej traktowali ideologię sowiecką, którą na początku przyjęli dobrze, a później zdecydowanie odrzucili – mówi „Rz” lwowski radny Andrij Stećkiw z partii Nasza Ukraina. – Wcześniej do tej sprawy nie przywiązywano należytej uwagi. Ten film powinien to zmienić. Będzie pokazywany w kinach, powinien być także emitowany w telewizji – dodaje Stećkiw.

Pytany o to, jak obraz może zostać przyjęty w Polsce, odpowiada: – Polacy oczywiście mają swój pogląd na tę sprawę. Jestem zwolennikiem dyskusji, która pozwoli nam zbliżyć się do poznania prawdy.

Twórcy filmu podkreślają, że celem filmu nie jest pokazanie tragedii poszczególnych narodów Galicji – Polaków, Żydów czy Ukraińców. Przede wszystkim chodzi o przedstawienie mechanizmów funkcjonowania reżimów totalitarnych, głównie sowieckiego, i wpływu, jaki miały na opanowane przez siebie terytoria.

Historycy zaś mają nadzieję, że obecny prorosyjski rząd Ukrainy nie będzie przeszkadzał w pokazywaniu filmu w całym kraju, także w obwodach wschodnich, których wielu mieszkańców z nostalgią wspomina czasy sowieckie.

Pesymistycznie zapatruje się na to lwowski publicysta Anton Borkowski. – Film zapewne nie trafi do centralnych kanałów telewizyjnych, a jego pokaz w kinach na Wschodzie może być blokowany. Obecna władza nie przewiduje żadnej dyskusji na temat ideologii sowieckiej. To bardzo niewygodny temat, bo bolszewizm przyniósł Ukraińcom wiele nieszczęść. Ukraińcy opowiadający się za niepodległością byli brutalnie prześladowani. O tym się jednak nie mówi – podkreślił Borkowski.

Film „Złoty wrzesień” (w oryginale – „Zołotyj wereseń”) został przetłumaczony na język angielski. – Niestety, z przyczyn finansowych nie ma jeszcze wersji polskiej. Ale myślimy o niej, bo bardzo chcemy, by mogli go obejrzeć Polacy – podkreśla reżyser.

Rzeczpospolita, rp.pl
Piotr Kościński, Tatiana Serwetnyk