W związku ze śmiercią byłego I Sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Stanisława Kani przypomniała mi się barwna opowieść pewnego dziennikarza Telewizji Polskiej z Krakowa, który w 1981 roku otrzymał polecenie zrobienia materiału o nowym przywódcy narodu.
Pojechał w jego rodzinne strony, aby popytać mieszkańców, czy pamiętają swojego sławnego sąsiada z dawnych lat. Jedni chętnie go wspominali, drudzy unikali kontaktu z dziennikarzem, ale najciekawszą rozmowę przeprowadził z nieco starszym od Kani mężczyzną, który powiedział mniej więcej tak:
- Staszek to był chłopiec do rany przyłóż. Uczynny, sympatyczny, każdemu pomógł, o wszystko się troszczył. Wszyscy go lubiliśmy, każdy chętnie z nim rozmawiał. Wypić też lubił, taki fajny był z niego chłopak.
Tu nastąpiła chwila ciszy, po czym padły słowa, które oczywiście nie znalazły się w materiale TVP:
- Miał tylko, panie redaktorze, jedną wadę. Nie chciał się, bestyja, uczyć.
Takie właśnie kadry mieli rządzący Polską przez pół wieku z nadania Moskwy komuniści.
KATALOG FIRM W INTERNECIE