KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 marca, 2024   I   02:35:47 AM EST   I   Marka, Wiktoryny, Zenona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Jedenaste. Nie będziesz obojętny. Obojętność zabija

Waldemar Piasecki, Waszyngton     01 lutego, 2020

Podczas uroczystości 75. rocznicy oswobodzenia KL Auschwitz przywołany został były więzień tego obozu Roman Kent, urodzony w Łodzi, dziś mieszkający w Nowym Jorku. Wybrzmiał doniośnie sformułowane przez Kenta tzw. Jedenaste Przykazanie Boże. Nakaz moralny mający uzupełniać Dekalog.

Ten, jak wiadomo, brzmi następująco:

Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

  1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
  2. Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.
  3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
  4. Czcij ojca swego i matkę swoją.
  5. Nie zabijaj.
  6. Nie cudzołóż.
  7. Nie kradnij.
  8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
  10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
    Uzupełnienie Romana Kenta:
  11. Nie będziesz obojętny. Obojętność zabija

Jedenaste Przykazanie powtórzył w swym przemówieniu inny więzień obozu, również łodzianin Marian Turski. Koncept uzupełnienia Dekalogu wywołał wielkie wrażenie.

Po raz pierwszy swoją głeboką wiarę decydującą rolę obojętności jako czynnika sprawczego zbrodni Holocaustu Roman Kent publicznie głosił w 1993 roku w Warszawie podczas międzynarodowej konferencji dedykowanej sprawiedliwym ratującym Żydów. Hasłem wydarzenia było: „Czy obojątność może zbijać” . Odpowiedź była jednoznacznie pozytywna. Mówił o tym w swym wstrząsającym wystapieniu także Jan Karski.

Poświęcał temu także Roman Kent swą kwestię w filmie dokumentalnym o Janie Karskim „Moja misja” (w reżyserii Waldemara Piaseckiego i Michała Fajbusiewicza) zrealizowanym w 1997 roku.

Przed pięciu laty podczas obchodów 70. rocznicy oswobodzenia KL Auschwitz Roman Kent sformułował myśl o zabijajacej obojętności w formie nawiązującej do przykazań Dekalogu.

Powiedzmy coś więcej o tym człowieku. Roman Kent urodził się w rodzinie Emanuela i Soni Kniker ów w Łodzi 18 kwietnia 1929 r. Miał dwie starsze siostry i jednego młodszego brata. Jego ojciec był właścicielem fabryki tekstylnej. Chodząc do prywatnej szkoły żydowskiej, pamiętał, przezwiska rzucane za nim przez nieżydowskie dzieci. Niestety także kamienie. W 1939 rodzina została uwięziona w łódzkim getcie. Warunki były ciężkie. Ojciec Romana zachorował i zmarł z głodu w 1943 roku Jesienią 1944 roku getto zostało zlikwidowane, a rodzina deportowana do Auschwitz-Birkenau, gdzie ich matka niebawem śmierć dosięgnęła ich matkę. W kwietniu 1945 r. Roman i jego brat zostali wyzwoleni przez armię amerykańską podczas marszu śmierci, w jaki Niemcy pognali resztki więźniów. W 1946 roku Roman i jego brat wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych i zamieszkali w rodzinach zastępczych w Atlancie. Po studiach bracia przenieśli się do Nowego Jorku i zmienili nazwisko na Kent, ponieważ łatwiej było je wymówić. Roman poznał tu swoją przyszłą żonę Hannę. Pobrali się w 1957 roku. Urodziło im się dwoje dzieci i dwoje wnuków. Roman Kent zaangażował się w edukację o Holokauście i upamiętnianie tej zbrodni. Założył i został przewodniczącym American Gathering of Jewish Holocaust Survivors (organizacji grupującej ocalałych z Holocaustu w Ameryce), prezydent Barack Obama powołał go do Narodowej Rady Pamieci Holocaustu. Od 2003 do 2018 roku był członkiem i wicepzrewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Zaś od 2011 roku pzrewodniczącym International Auschwitz Committee. Odegrał kluczową rolę w tworzeniu filmu Dzieci Zagłady, dokumentu poświęconego pamięci dzieci zamordowanych podczas Holokaustu.

Długoletnia przyjaźń łączyła go z Janem Karskim. Łodzianinem jak on. Mam zaszczyt znać od trzech dekad Romana Kenta. Zawsze imponował mi niezmożonym optymizmem w pokonywaniu wszelkich przeciwności w głoszeniu prawdy o Holokauście, poświęceniu i pomocy dla tych, co go przeżyli, ale jeszcze bardziej dla tych, którzy ratowali. Ma w sobie duszę polskiego ułana i serce misjonarza.

Mówi, że wierząc w tego samego Boga, co chrześcijanie i jego polscy katoliccy współkrajanie odnajduje w sobie śmiałość i odwagę apelu o Jedenaste Przykazanie. Na pewno będzie słuchane i słyszane. Powtarzajmy je razem z nim. Może będzie wysłuchane.