KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   10:39:02 PM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Fidel Castro. Czas przeszły dokonany

09 grudnia, 2016

Georgie Anne Geyer jest najwybitniejszą czynną zawodowo dziennikarką amerykańską słynną z jej aktywności korespondenckiej na świecie i drapieżnych wywiadów z dyktatorami takimi jak Saddam Husajn, Kadafi, Ajatollah Chomeini. W swych cotygodniowych komentarzach publikowanych w całych Stanach prosto z mostu pisze, co myśli o amerykańskiej i światowej rzeczywistości, polityce i przyszłości. Postać-legenda. Wywiadów udziela wyjątkowo. Dotąd żadnemu polskiemu dziennikarzowi. [Redakcja]

Z GEORGIE ANNE GEYER, ikoną amerykańskiego dziennikarstwa, uchodzącą za najlepiej znającą kubańskiego dyktatora rozmawia Waldemar Piasecki.

- Pani książka o Fiedlu Castro “Guerilla Man” uznawana jest za najlepszą, jaką w ogóle o nim napisano, zaś Pani sama, jako najlepszy analityk jego fenomenu. Zgadza się Pani?
- Oczywiście, zgadzam się. Ci co tak mówią mają rację [z uśmiechem].

- Opinia o Castro oscyluje od wizerunku despotycznego dyktatora do romantycznego rewolucjonisty. Gdzie lokuje się Pani opinia?
- Gdzieś po środku. Jestem analitykiem, a nie ideologiem. Zawsze dążyłam do racjonalnych analiz charyzmatycznych liderów i tego, jak oczarowywali ludzi, ludzi których trzymali w niewoli. Patrzyłam na Fidela 26 lipca 1966 roku, jak przez dziewięć godzin przemawiał. Przybierał pozy, machał ramionami, zupełnie jak Mussolini, którego styl dokładnie studiował. Między nim, a tłumami przepływały w obie strony fale energii. To było wręcz fizycznie namacalne. Czułam to. Cytując wielkiego filozofa Maxa Webera, analityka władzy charyzmatycznej zrozumiałam, że Castro posiadał to co mieli wszyscy inni władcy-charyzmatycy od Adolfa Hitlera do Juana Perona. Demagogiczną siłę, ale także zdolność trafiania w ludzkie oczekiwania, dzięki czemu zdobywali tłumy i otrzymywali ich wsparcie. Fenomen komunikacji i sterowania masami.

- Dlaczego zdecydowała się Pani na eksplorację tematu Castro?
- Dlaczego? Zajmowałam się tematyką latynoamerykańską od początków mojej kariery dziennikarskiej i kochałam to. Ten typ wodzostwa przewijał się przez całą historię Ameryki Łacińskiej Było to coś czym żyłam każdego dnia. Castro był jednak kwintesencją tego stylu. Praca nad książką zajęła mi sześć lat, przy równoczesnej pracy komentatorki i pisaniu trzech kolumn tygodniowo. W sumie złożyło się na to około 500 wywiadów.

fidel castro- Każdy przypadek biografii dyktatora powinien sięgać do analizy jego dzieciństwa i młodości. Co znajdujemy u Castro?
- Castro był jedną i tą samą osobą od dzieciństwa do śmierci. Był buntowniczym dzieckiem. Spalił samochód ojca, z upodobaniem czepiał się przejeżdżających koło ich domu pociągów. Był szalenie ambitny. Jego mentor ze szkoły jezuickiej, do której chodził, opowiadał mi taką historię. Widzi Fidela żarliwie się modlącego. Podchodzi i pyta się, o co się modli. O to, abym zawsze… chciał wygrywać - słyszy odpowiedź. Taki pozostał. Wiedziałem, że nigdy nie zaakceptuje odprężenia w relacjach ze Stanami, bo żył walką z Ameryką. Umarł w tej niewzruszonej nienawiści.

Zdjęcie: Castro był bezideowym oportunistą. Jedyne co wyznawał to... fidelizm, swoją prywatną religię. Taki pozostał do końca... Foto: Wikipedia

- Co w zasadzie przesądziło o sukcesie kubańskiej rewolucji i sięgnięciu Castro po władzę?
- Zupełny rozkład i rozpad społeczeństwa kubańskiego. Okrutne lata panowania Batisty. Fakt, że USA tak naprawdę  zaniechały walki o demokrację kubańską lecz nawet tylko dla przyzwoitości. Została to pozostawione dla Fidela, który przyszedł w przebraniu zbawiciela.

- Czy Castro był komunistą czy tylko używał komunizmu jako sztafarzu do osiągania swoich celów i budowania pozycji despotycznego ‘caudillo’?
-  On nigdy i nigdy nie był żadnym komunistą. Miał to gdzieś. Był niezdolny do podążania za żadną ideologią poza własną. Był fidelistą. Po prostu fidelistą. Chodziło mu o pozostawanie przy władzy nad narodem i czerpania z tego satysfakcji.  Komunistą był natomiast jego brat Raul, późniejszy świetny organizator armii. Fidel wykorzystywał komunizm jako sposób bycia wobec Stanów Zjednoczonych, (za co był zreszta opłacany przez Moskwę i nie tylko) oraz do poruszania się po światowej scenie jako postać heroiczna, absorbujaca uwagę.

- Jak mógł przetrwać w tej roli pół wieku?
- Ponieważ był całkowicie bezwzględny, a bezwzględność ukrywał pod postaciami rewolucyjnej transformacji  i  antyamerykańskości. Dla antyamerykańskiego świata stał się postacią, której ten świat mógł dedykować swoje myśli i uczucia.

- Jakie czynniki okazały się decydujące dla pewnych  zmian na Kubie? Redukcja sowieckiej pomocy gospodarczej? Działalność opozycji kubańskiej w USA? Rola zaangażowania Kościoła zainicjowanego przez Jana Pawła II ?
-
Zmiany na Kubie są niewielkie  i wątpie, aby się coś zmieniło w najbliższych latach.  Upadek sowieckiego imperium i komunizmu w 1991 roku  omal  Kuby nie zabił, ale jakoś przetrwała. Opozycja kubańska z Florydy  nigdy nie miała realanej siły, aby stanąć przeciwko Castro.  Owszem, można mówić o wpływie Watykanu. Kuba pozostaje jednak w  rękach  rodziny Castro. Trzymają  ją mocno.

- Niektórzy oficjele watykańscy, na przykład Joaquin Navarro-Valls,  opisywał rodzinę Castro jako religijną, zaś samego  Fidela nie identyfikował, jako wroga religii.  Wspominał  prywatne spotkanie papieża Jana Pawła II  kubańskiego dyktatora  w 1998 roku, podczas którego Castro dyskutował  o roli Kościoła i jego historii, a nawet o koncepcjach istnienia życia we Wszechświecie. Rzecznik papieski był pod wrażeniem.  Również spotkania  Castro z papieżami   Benedyktem XVI (2012) i Franciszkiem  (2015) przebiegały w dobrej, sympatycznej atmosferze.  Co stało za tym w tle? Tylko taktyka?
- Religijność  rodziny Fidela to tylko pozory.  Jego ojciec  był bluźnierczy i  znany z nadużywania   haitańskich robotników do  niewolniczej pracy.  Jego matka była służącą . W rodzinie  dziecko po dziecku rodziło się z nieprawego łoża. Wysłali swoje dzieci do szkół jezuickich, ale nie ma już wiedzy na temat, co one stamtąd wyniosły.  Fidel za to  chętnie imponował  wyznawcom  voodoo na Kubie znajomością ich obrzędów. 

Zdjęcie: Pasjonująca książka o koresponenckich przygodach dziennikarki. Foto: Archiwum

Oczywiście  Castro, wynieśli jakąś ogólną wiedzę  z Biblii, a Fidel  przy swej intelogencji potrafił rozmawiać na  każdy niemal temat.  Nigdy jego wypowiedzi na tematy religijne  nie znajdowałam jako spójne.   Nie jestem więc pewna, jak  duchowni mogli być pod ich „urokiem”.  Być może ulegali mylnemu wrażeniu, gdy słyszeli, że cokolwiek wie o religii. Oczywiście, wszystko to były zagrywki  taktyczne. Budowanie jakiejś iluzji  i „ mylenia przeciwnika”. Pewnie  był zadowolony, że – jak mu się zdawało -  wyprowadzał ich w pole.  Jaki plon ostatecznie wydały papieskie wizyty? Obawiam się, że  ograniczony.

- Co myśli Pani o nowym otwarciu Barcka Obamy w relacjach z Kubą i próbach demokratyzacji wyspy?
- Jestem - za, ale spodziewam sie naprawdę niewiele.  Jeżeli w ogóle czegokolwiek.

- Czy dostrzega Pani jeszcze  takich “liderów” jak Castro w dzisiejszym świecie? Czy jest dla nich miejsce?
- Oczywiście, dostrzegam  podobny typ liderstwa w  świecie i ciągoty do niego. Zawsze jednak jako  próbę powrotu do wcześniejszych, mniej cywilizowanych i kulturalnych form rządzenia.

- Kto zostanie nowym liderem Kuby?
- Wygląda na to, że syn  Raula z wykształecnia wojskowy przejmie władzę w 2018 roku. Tez zwolennik twardej linii. Ciekawe, że żadne z dzieci Fidela nie myślało o zajmowania się polityką. Pewnie  z powodu zbyt  twardego  i  dominujacego ojca.

Zdjęcie: Światowy bestseller o kubańskim dyktatorze... Foto: Archiwum

- Jest jakaś szansa na wejście Kuby do normalnego świata demokracji?
-  Nie. Świat “normalnej demokracji” pójdzie swoją drogą.

- Czy możemy poznać Pani refleksję osobistą o Fidelu Castro, jako człowieku?
- Był dla mnie  bardzo miły, a ja - jak zawsze - uprzejma i  kurtuazyjna.  Byłam zafascynowana, ale  nie przez jego idee, które nie zasługują na nadmierny szacunek, ale jego sposobem  kontrolowania ludzi przy pomocy osobowości. To było prawie jak hipnoza. Inni specjaliści od Kuby, jak Jaime Suchlicki Uniwersytetu Florydzkiego,mówili  mi, że Fidel był  zmieszany moim zachowaniem,  bo nie mógł mnie uwieść (psychicznie).

Kto wie? Pamiętam jednego dnia w Bauao w górach, kiedy usiadł naprzeciwko mnie  przy długim stole, a następnie przystąpił do  psychologicznego „obrabiania” mnie , nieustannie domagając się odpowiedzi, dlaczego nie zostałam jeszcze… rewolucjonistą. Itd., itd.  Próbowałem odpowiedzieć racjonalnie, ale to prowadziło donikąd. W końcu,  zmęczona tym , użyłem jego taktyki. Zaczęłam machać rękami, jak on  i krzyczeć: „Mentira, mentira…” . Kłamstwo, kłamstwo… Towarzyszący nam  byli zszokowani, i czekali co się teraz stanie. On sam zaczął się śmiać. Magnetyczny czar prysł. Szkoda, że Kubańczycy nie byli w stanie przełamać  zaklęcia magnetyzmu swego „El Comandante”.

- Puenta?
- Jakby nie oceniać, Fidel Castro był wart czasu jaki mu poświęciłam. Coś o nim powiedziałam innym. Teraz to już tylko czas przeszły dokonany.

Pytanie, dokąd zmierza Ameryka... Foto: Archiwum

Rozmawiał: Waldemar Piasecki