KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 29 września, 2024   I   02:19:31 AM EST   I   Michaliny, Michała, Rafała
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Krew tańsza niż ropa, czyli ISIS i ropa naftowa

Jan Czekajewski     13 grudnia, 2015

Długo zastanawiałem się nad tytułem dla tego artykułu, który by obejmował istotę konfliktów na Bliskim Wschodzie. Wypadki terroryzmy w Paryżu inspirowane przez IS, czyli Kalifat, masowa emigracja Syryjczyków, Afgańczyków i Afrykanów do Europy, zestrzelenie rosyjskiego samolotu przez samoloty tureckie na granicy z Syrią, konkurują ze sobą o uwagę. Niemniej przy bliższym przyjrzeniu się wymienionym wypadkom łączy je wspólny mianownik, jakim jest konkurencja o wydobycie i sprzedaż ropy naftowej.

Przekleństwo ropy naftowej
W ubiegłych wiekach ludzie mordowali się nawzajem, aby zyskać tereny łowieckie albo obszar ziemi rolnej nadający się do uprawy rolnej. Wynalazek silnika benzynowego spowodował zapotrzebowanie na ropę naftową. Tak się złożyło, że najbardziej roponośne tereny przypadły w Afryce i Małej Azji zasiedlonej przez Arabów wyznania mahometańskiego. Po pierwszej wojnie światowej i upadku Imperium Otomańskiego, kraje te zostały skolonizowane przez Anglię, Francję i Włochy. Po drugiej wojnie światowej w krajach tych nastąpił ruch antykolonialny i kontrole przejęli różnego rodzaju dyktatorzy jak Kadafi w Libii, Sadam w Iraku, King Saud w Arabii Saudyjskiej, itd. Kraje kolonialne korzystały z ropy w inny sposób, tym razem kupując ją od dyktatorów. Dyktatorzy z kolei budowali sobie pałace, ale część dochodu przeznaczali na poprawę bytu społeczeństwa, które zaczęło się rozrastać i mieć zwiększone nadzieje na więcej. Rozkwit komunikacji, Internetu i powszechność telefonów komórkowych spowodowała eksplozje nadziei na lepsze życie. Ponieważ jedynym źródłem bogactwa była ropa naftowa, przejęcie kontroli nad ropą stało się celem ruchów rewolucyjnych w postacie różnego rodzaju „kolorowych rewolucji”, z których cieszyli się także „imperialiści”, czyli ci w Europie i USA, którzy kontrolują dystrybucję i handel ropą naftową.

Pojawienie się ISIS czyli Kalifatu jest konsekwencją tego samego procesu, przejmowania kontroli nad wydobyciem i handlem ropą naftową. Wedle skąpych informacji o organizacji „państwa” Kalifatu, wiadomo, że mają oni pieniądze od bogatych sympatyków w Arabii Saudyjskiej oraz czerpią ponad 500 milionów dolarów rocznie z eksportu ropy naftowej, którą sprzedają do Iraku jak i do Turcji. Ostatnio Putin zarządził ataki na setki cystern i szybów naftowych w Syrii, aby obciąć finanse napływające do Kalifatu, które finansują także akcje terrorystyczne w Europie. Dotychczasowa działalność tak zwanej koalicji pod auspicjami USA mającej atakować ISIS nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Wygląda na to, że akcja rosyjska spowodowała wyraźne straty finansowe dla ISIS i może, dlatego wysadzono w powietrze rosyjski samolot lecący z kurortu w Egipcie do St. Petersburga. Tak czy inaczej organizacja terrorystyczna pod nazwą ISIS nie ma szans na długi żywot, z uwagi na fakt, że cała ich ekonomia opiera sie na dochodach z ropy naftowej. Wcześniej czy później mieszkańcy Kalifatu zaczną odczuwać braki w zaopatrzeniu w podstawowe środki do życia i ich sympatia, a nawet bierna współpraca z władcami Kalifatu się skończy. Niestety nawet po upadku Kalifatu masy arabskie pozbawione środków do życia pozostaną na długi czas wielkim problemem dla całej Zachodniej Cywilizacji. Wśród nich będzie zarzewie dla tej czy innej działalności terrorystycznej, jako że świat chrześcijański będzie pojmowany przez nich jako przyczyna ich mizerii. Jednocześnie ich związek ze średniowiecznymi zasadami ich religii uniemożliwia im stać się produktywnymi członkami społeczeństwa wytwarzającego produkty, o które zabiegają i których nam zazdroszczą.

W ciągu ostatnich tygodni nasze amerykańskie media piszą o ostatnich zamachach terrorystycznych w Paryżu, a ostatnio w hotelu w afrykańskim kraju Mali. Odnosi się wrażenie, że tego rodzaju zamachy są wyjątkowo groźne dla całej zachodniej, chrześcijańskiej cywilizacji. Należy wyjaśnić, że terroryzm jest zjawiskiem tak starym jak ludzkość i jej wzajemne waśnie, ale rozwój cywilizacji umożliwił dostęp do materiałów wybuchowych i broni coraz większej grupie ludzi, którzy przez zamachy terrorystyczne chcą zwrócić uwagę świata na ich jakoby nędzę czy upokorzenie. Możliwość przejęcia przez terrorystów materiałów promieniotwórczych czy też broni bakteriologicznej napawa strachem społeczeństwa, ale i służby policyjne. Dodatkowym elementem obcym dla kultury chrześcijańskiej jest skłonność Islamskich terrorystów do samobójstwa. W sumie jednak ilość ofiar śmiertelnych jako skutek terroryzmu  np. w USA jest mniejsza niż ilość zabójstw na skutek waśni rodzinnych, nie mówiąc już o zabójstw wywołanych konfliktami między gangami trudniącymi się handlem narkotykami.

Kogo uważamy za terrorystę
Określenie „terrorysta” także jest względne i zależne od punktu widzenia. W oczach Niemców w okresie II wojny światowej, ludzie, którzy spowodowali zamach na Kutscherę w Pradze, lub polscy AK-owcy zamach na Caffé Club w Warszawie byli uważani za terrorystów. Celem tych zamachów było spowodowanie strachu w szeregach wroga, czyli niemieckich. Jeśli jednak zgodzimy się, że terroryzm jest tak stary jak świat to ostatnie wypadki kierują naszą uwagę na konflikt między światem islamskim i zachodnim, opierającym się na kulturze chrześcijańskiej. Jak w wielu konfliktach mobilizacja mas ludzkich może być oparta na religijnych wierzeniach. W Polsce na przykład, konflikt między skostniałym systemem komunistycznym zmusił ludzi do scementowania swych wierzeń i politycznych dążeń wokół kościoła katolickiego. Na szczęście chrześcijaństwo zabrania samobójstwa i mediacja papieża św. Jana Pawła II, który znał mentalność swych komunistycznych przeciwników, doprowadziła do obalenia systemu komunistycznego bez wielkiego przelewu krwi.

Jaki jest cel zamachów terrorystycznych?
Zamachy same w sobie nie obalą zachodniej cywilizacji. Ilość zabitych w czasie zamachów nie przekracza ilości zabitych w czasie sprzeczek rodzinnych. Nagłośnienie zamachów w środkach masowego przekazy wyolbrzymia ich skutek i powoduje panikę. Zamiarem zamachowców jest sprowokowanie interwencji zbrojnej w postaci żołnierzy w krajach muzułmańskich. To z kolei ma przekonać bierne masy muzułmańskie, że istnieje nowa krucjata cywilizacji chrześcijańskiej przeciw nim i zmobilizuje ich do walki. Biorąc pod uwagę olbrzymi potencjał ludzki, jaki przedstawiają muzułmanie na świecie wygranie wojny z nimi będzie niezwykle kosztowne.

Masowy ruch emigracyjny w Europie
Większość emigrantów, których zaprosiła pani Merkel do Niemiec jest wyznania mahometańskiego. Jeśli pomniemy bieżącą liczbę emigrantów, która szacuje się na jeden milion w roku 2015, wojna z muzułmanami nie będzie wojną konwencjonalną między cywilizowanym, chrześcijańskim Zachodem i fundamentalistycznym, muzułmańskim wschodem albo południem. Będzie to wojna na dwa fronty, z którym jednym będzie front wewnętrzny z islamistami napływowymi do Europy Zachodniej, albo nawet urodzonymi już w Europie, jak to wskazuje rodowód terrorystów-samobójców w Paryżu.

Kto jest winny zaproszeniu Piątej Kolumny Islamistów do Europy?
Problem napływu Muzułmanów do Niemiec nie jest nowy. Zaczęło się dawno temu, jeszcze za czasów zimnej wojny, kiedy to przemysł niemiecki rozkwitający po zniszczeniach wojennych potrzebował siły roboczej. Otwarto więc imigrację Turków, którzy podejmowali się prac, jakie nie pasowały rodowitym Niemcom. Nazywano ich „Pracownikami Gościnnymi”, jako że zamiarem ich był powrót do Turcji. Przez wiele lat nie dawano im niemieckiego obywatelstwa, nawet tym urodzonym już w Niemczech. Oczywiście niewielki procent z nich wrócił do Turcji, a większość stworzyła getta tureckie w Hamburgu i Berlinie. Ponieważ Tureccy imigranci nie czują się częścią społeczeństwa niemieckiego, ich odczucia są wrogie w stosunku do otoczenia. Czują się poniżani i wykorzystywani. Dzisiaj problem turecki został powielony wielokroć, jako że nowi islamiści nie są liczbą kilkutysięczną, ale milionową i wielomilionową, jeśli sprowadzą do Niemiec swoje rodziny.

Niemcy i pani Merkel nie są jedynymi sprawcami zalewu islamistów. Na drugim miejscu jest Francja, której kolonialna historia spowodowała napływ islamistów z byłych kolonii francuskich, głównie z Algierii. O ile sobie przypominam, aby uspokoić rewolucję antykolonialną w Algierii potraktowano Algierię jako jedną z prowincji francuskich i nadano wszystkim Algierczykom, aby ich uspokoić, obywatelstwo francuskie. Nic więc dziwnego, że wielu Algierczyków wybrało Francję, jako miejsce do życia. Wybierając Francję, jednak nie zmienili swej religii, ani nie stali się integralną częścią społeczeństwa francuskiego. Jeśli nie ich rodzice to ich dzieci, urodzone we Francji czuły się pokrzywdzone i winiły rasowe i religijne uprzedzenia rodowitych Francuzów za ich własny brak awansu społecznego.

Zjawisko to nie jest wyłącznie arabskie. Także część polskich emigrantów w krajach europejskich ma takie odczucia. Ja osobiście, lat temu ponad 40, wyemigrowałem ze Szwecji do USA, gdyż miałem odczucie, że awans społeczny w Szwecji będzie dla mnie trudny. Nawet ostatnio, żona moja, Amerykanka, rozmawiała ze Szwedem polskiego pochodzenia na lotnisku w Sztokholmie, który powiedział, że mimo że urodził się we Szwecji i mówi po szwedzku lepiej niż po polsku, to jednak ma odczucie, że nie jest traktowany, jako równy obywatel szwedzki, którego rodzice byli Szwedami. Nic więc dziwnego, że muzułmanie, których Szwedzki rząd zaprosił do Szwecji koncentrują się w gettach muzułmańskich, na południu Szwecji i w samym Sztokholmie. Ich asymilacja jest minimalna, a potencjalne źródło kandydatów na terrorystów, duże. Ostatnio opublikowany artykuł w Financial Times (Listopad 27, 2015) podaje dane niemieckiego Ministerstwa Imigracji, dotyczące zatrudnienia imigrantów w Niemczech. Wedle tych danych tylko 10% imigrantów, którzy zamieszkują w Niemczech pięć lat ma zatrudnienie, a ci, którzy zamieszkują 10 lat mają zatrudnienie w 50%. Jak sobie wyobraża Pani Kanclerz Merkel problem zatrudniania i utrzymania dla miliona emigrantów, których w tym roku zaprosiła do Niemiec, nie wiadomo?

Kto staje się terrorystą-samobójcą?
Ostatnie artykuły, wywiady w NY Times oraz relacje opisane przez kanadyjską dziennikarkę, która zastała zaproszona do „Kalifatu” (ISIS) w opanowanej przez nich Syrii, daje wgląd jak wygląda życie przeciętnego Araba pod kontrolą ISIS.

Przede wszystkim Syryjczycy, którzy tam żyją są wyznawcami islamskimi sekty Suni. Chrześcijan i Muzułmanów z sekty Shia albo wyrżnęli, albo są opodatkowani dodatkowo, jeśli odmawiają zmianę wyznania. Poza tym „Kalifat” funkcjonuje jak normalne państwo wypłacając żołd żołnierzom, zbierając podatki i sprawując władzę policyjną nad resztą społeczeństwa. Wszelkie prawa jakie były stosowane pod rządami Assada w Syrii czy Sadama w Iraku zostały zastąpione przez archaiczne prawo islamskie „szaria”. Wedle tego prawa za kradzież amputuje się rękę, a za cudzołóstwo kamienuje się. Dla dużej ilości mieszkańców takie średniowieczne prawa są właściwe i dlatego „Kalifat” ma poparcie społeczne. Oczywiście jest to państwo policyjne ze specjalną policją wyznaniową, kontrolującą sposób ubierania się kobiet i nawet ich życie seksualne. Jak w każdym państwie policyjnym, istnieją też wyjątki dla tych na wyższych szczeblach władzy. Znamy to z praktyk komunistycznych w Polsce stalinowskiej i w hitlerowskich Niemczech. Terroryści-Samobójcy są uważni za „świętych”, którzy mają pierwszeństwo do Islamskiego nieba. Żony samobójców też mają specjalne przywileje, ale często są własnością przechodnią, jako żona następnego samobójcy. Ponieważ ilość samobójców jest pokaźna, są do pewnego stopnia uważani za strategiczny oręż w walce z chrześcijańskim światem. Biorąc pod uwagę uczucie specjalnej misji to jednak defekty psychiczne tych ludzi należy brać pod uwagę. Jak z tym walczyć nie wiadomo, i czy nacisk finansowy na „Kalifat” jest jak najbardziej właściwy? Zbankrutowane państwo ISIS nie będzie miało pieniędzy, aby zapraszać europejskich szermierzy Islamu. Pod tym względem zgadzam się z Putinem, który stara się przerwać dostawy ropy naftowej będącej źródłem finansów dla utrzymania Kalifatu i chroniącym go przed bankructwem.

Poparcie dla masowej imigracji przez europejskie media
Cywilizacja europejska zaczęła się w Grecji i poprzez Rzym i religię chrześcijańską opanowała kraje europejskie i te kraje, które chrześcijańscy Europejczycy opanowali. Chrześcijańska kultura, a szczególnie jej protestancki odłam spowodował rozkwit przemysłu i handlu, który z kolei zapewnił niesamowity rozkwit dobrobytu w tych krajach. Niestety wiele narodów naszego globu nie podążała za europejskim dobrobytem i olbrzymia część światowej populacje żyje w nędzy. Wśród liberalnych Europejczyków istnieje tendencja do podzielenia się europejskim dobrobytem z milionami tych, którzy urodzili się pod złą gwiazdą albo inną szerokością geograficzną, albo są wyznawcami innej religii. W tym wypadku występuje zderzenie moralności chrześcijańskiej z okrutną prawdą, że podzielenie się dobrobytem zuboży Świat Zachodni i że jakkolwiek wielka jest jego zamożność to nie starczy jej na zaspokojenie aspiracji miliardów nędzarzy w Azji i Afryce.

Jan Czekajewski