KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   10:53:38 AM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Świat

Polskie Historyczne Iluzje

17 marca, 2015

Jan Czekajewski:

Iluzji politycznych Polacy mają wiele, a w miarę upływu czasu ilość ich rośnie. Nie sięgając dalekiej przeszłości zastanówmy się nad niektórymi.

Ostatnio z powodów kalendarzowych Polacy w rezonansie z polską prasą i TV, ubolewają nad jakoby zdradą jaką Polskę i Polaków spotkała ze strony „zachodnich aliantów” czyli USA i Wielkiej Brytanii, w czasie konferencji w Jałcie w dniach 4 do 11 lutego, 1945 r. W czasie tej konferencji oddano ZSSR polskie tereny wschodnie, zgodnie z kiedyś proponowaną, po pierwszej wojnie światowej, tak zwaną Linią Curzona na Bugu. Polacy z perspektywy 70 lat uważają, że zostali zdradzeni przez sojuszników.

Cokolwiek „zachodni alianci” by powiedzieli w czasie tej konferencji, to decyzja o podziale Polski, a właściwie przesunięcie jej na zachód, kosztem Niemiec, była przesądzona przez sytuację na frontach. Armie sowieckie już okupowały Polskę i z pomocą rodzimych ubowców likwidowały opozycję. W miarę upływu czasu i przekształcenia się wojny w wojnę światową, Polska przestała być ważna.

Dla Anglii atak hitlerowskich Niemiec na ZSSR był zbawieniem w ostatniej minucie. Później dla USA ważniejsza była współpraca z ZSSR w rozprawieniu się z Japonią, niż czy Polska będzie, czy nie będzie pod sowieckim wpływem. Zresztą inne kraje Europy Wschodniej podzieliły losy Polski. System komunistyczny, albo raczej sowiecki, jaki ZSSR wprowadził w Polsce, spowodował wiele strat zarówno wśród najbardziej żywotnej części polskiej inteligencji jak i zacofania gospodarczego kraju, które do dzisiaj Polska nie może odbudować. Z geograficznego punktu widzenia Polska jednak zyskała w przymusowym przesiedleniu na Zachód. Pozbycie się terenów, które dzisiaj należą do Ukrainy, Białorusi i Litwy wyszło Polsce na korzyść. Teraz Polacy magą się uśmiechać pod wąsem z powodu kłopotów, jakie Rosja ma z Ukrainą. Zachodnia Ukraina w ramach powojennej Polski byłaby wieczną kością niezgody i waśni. Nawet okrojona Ukraina, a właściwie Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) prowadziła w latach 1945-47 walkę z komunistyczną Polską o skrawek terenu w Bieszczadach. Polska dzisiejsza jest etnicznie silniejsza, jako że nie ma w swym składzie mniejszości narodowych, które przed rokiem 1939 były wiecznie niezadowolone z życia w Polsce z dominującą przewagą Polaków.

Co prawda ja, jako wychowaniec PRL-u, mający zasklepioną niechęć do systemu sowieckiego, którego zbrodnie w Polsce są mi znane, zastanawiam się, czy polski rząd w Londynie i podziemna opozycja w Polsce nie byli w błędzie licząc na trzecia wojnę światową, jako drogę do wyzwolenia Polski. Komunistyczny rząd w PRL-u w miarę upływu lat, na skutek biernego oporu społeczeństwa zmuszony został do ustępstw i jak dowcip głosił, „w polskim baraku w „Obozie (koncentracyjnym) Pokoju” żyło się najweselej”. Na szczęście ta Trzecia Wojna Światowa nie wybuchła, gdyż z Polski i Polaków zostałyby jedynie zgliszcza i mogiły. Być może równowaga w broni atomowej, po obydwu stronach żelaznej kurtyny, zmuszała zapaleńców do refleksji. Jak wiadomo ZSSR posiadał już bombę atomowa w roku 1949, czyli w cztery lata po drugiej wojnie światowej.

Rozpad ZSSR i całego „Obozu Pokoju” odbył się bezkrwawo na skutek obsesji władzy na Kremlu w Marksizm-Leninizm i jego idiotyczny model ekonomiczny z centralnym planowaniem. Nagle, tak zwane Republiki ZSSR stały się samodzielnymi państwami i Ukraina stworzona przez Stalina z ziem dawniej w granicach Polski, Rumunii i Rosji, stała się niezależnym państwem. Nowa „putinowska” Rosja ma na zachodniej granicy wrogie im państwo składające się z Ukraińców grawitujących ku Unii Europejskiej i Ukraińców, a właściwie Rosjan, którzy są niechętni do życia we wspólnocie z rządem w Kijowie. Bratobójcze walki we Wschodniej Ukrainie utrwalają tą niezgodę i oddalają możliwość kompromisu. Podział Ukrainy jest chyba konieczny, aby zapobiec dalszemu rozlewowi krwi i rozszerzenia się konfliktu na kraje ościenne, głównie Polskę. Pokojowy podział Czechosłowacji na Czechy i Słowację winien być dla Ukrainy przykładem. W tym momencie wraca sprawa, nazywana dzisiaj „Kompromisem w Monachium” do jakiego doszło 30 września 1938 między Chamberlainem i Hitlerem, w czasie którego Chamberlain zgodził się na oddanie Sudetów Czeskich Hitlerowi i cofnął swe poparcie dla rządu czechosłowackiego, który się gotował do walki. Rok później Hitler wydal wojnę Polsce i konsekwencje tej wojny wszyscy znamy. Mówiąc o Monachium i Hitlerze, niektórzy z wojennych zapaleńców zarówno w Polsce jak i w USA porównują Putina do Hitlera i Umowy w Mińsku do Umowy z Hitlerem w Monachium. W sumie takich fotelowych generałów, jak można by ich nazwać, świerzbi ręka albo tyłek, aby rozprawić się z Rosją, którą uważają za agresora.

Wgląda na to, że jedynym oponentem w rządzie amerykańskim do rozszerzenia wojny na Ukrainie jest sam prezydent Obama, który mimo nacisków jest przeciwny wysłaniu na Ukrainę ofensywnego uzbrojenia w postaci rakiet przeciwpancernych, helikopterów i instruktorów, którzy nauczą Ukraińców jak się taką bronią posługiwać. Obama boi się, że lokalny konflikt na Ukrainie może wciągnąć US i NATO do dużej wojny z Rosją.

Powstaje pytanie, czy w interesie USA jest taka wojna i jakie będą jej koszty? W chwili obecnej US jest zaangażowane militarnie w Afryce Północnej i w Afganistanie. Na dłuższą metę Chiny naciskają na kraje pobliskie, takie jak Wietnam czy Filipiny, z zamiarem kontrolowania ich wód terytorialnych. Wgląda na to, że Chiny chcą wypchnąć Stany Zjednoczone z Pacyfiku i stać się dominującym mocarstwem w tamtym rejonie. Ze strategicznego punktu widzenia Chiny są ważniejszym przeciwnikiem dla USA niż Rosja i jej zaangażowanie na Ukrainie.

Do tego wszystkiego, USA ma kłopot ważniejszy niż zbrojny konflikt, z którym wiadomo jak sobie radzić. Problem jest ekonomiczny i polega na dominacji dolara, jako tak zwanej waluty rezerwowej. Zaletą takiej waluty, jest możliwość „bezkarnego” drukowania pieniędzy (dolarów) w postaci obligacji pożyczkowych, które kupują różne kraje z Chinami i Japonią włącznie. Taka sytuacja istniała od roku 1971, kiedy to Prezydent Nixon unieważnił wymianę dolara na złoto, co spowodowało zastąpienie złota papierowym dolarem. Ostatnio jednak szereg krajów, ale głównie Chiny i Rosja chcą obalić ten system i handlować miedzy sobą we własnych walutach. Jeśli rola dolara, jako waluty rezerwowej zostanie podważona, to trudno nam będzie prowadzić kosztowne wojny bez podwyższenia podatków. W konsekwencji nasz standard życiowy zostanie obniżony i można się spodziewać społecznej rebelii. Tego na pewno obawia się nasz rząd i robi wszystko, aby uniemożliwić próby podważenia dolara, jako waluty rezerwowej.

Następne pytanie jest, czy frakcja w rządzie USA, która pali się do wojny z Rosja, wymusi taką wojnę, w ramach NATO, na Obamie? Z uwagi na bliskość terytorialną, Rosja ma dużą przewagę nad USA w konflikcie na terenie Ukrainy. Jeśli wojna z Rosją wybuchnie, to Polska będzie krajem, który poza samą Ukrainą, ucierpi najwięcej. Czy Polska jest gotowa do takiej ofiary w ludziach i zrujnowanych miastach? Jak zwykle w każdej wojnie, przeciętni ludzie nie będą mieli wiele do powiedzenia. O nich kilkadziesiąt lat później będzie się mówiło, że Polacy walczyli i umierali za „Słuszną i Szlachetną Sprawę”, albo „Za Naszą i Waszą Wolność”.