KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 20 września, 2024   I   02:56:08 AM EST   I   Eustachego, Faustyny, Renaty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Minister pozwany przez uczniów

06 listopada, 2011

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister edukacji narodowej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, profesor filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim Ryszard Legutko stanął przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych wytoczyła mu dwójka wrocławskich licealistów, których nazwał \"rozpuszczonymi smarkaczami\", kiedy złożyli petycję o usunięcie symboli religijnych ze swojej szkoły.

Prof. Legutko wyraził gotowość przeproszenia powodów, "o ile oni sami czują się obrażeni". Do zawarcia ugody nie doszło z powodu nieobecności powódki. Sąd przesłuchał strony i świadka.

"W listopadzie 2009 roku ówcześni uczniowie klasy maturalnej XIV LO we Wrocławiu (obecnie studenci warszawskich uczelni - PAP) złożyli dyrektorowi szkoły petycję, w której prosili o usunięcie symboli religijnych z terenu szkoły. W szkole odbyła się debata na ten temat, ale symbole religijne pozostały na swoich miejscach. Natomiast były minister edukacji, obecny europoseł z okręgu wrocławskiego prof. Ryszard Legutko w publicznych wypowiedziach nazwał uczniów <rozpuszczonymi smarkaczami>, a ich działania <typową szczeniacką zadymą>. Mówił też o <rozwydrzonych i rozpuszczonych przez rodziców smarkaczach> - napisała w depeszy Polska Agencja Prasowa.

Dwoje uczniów uznało, że doszło do naruszenia ich dobrego imienia oraz godności osobistej poprzez publiczne określenie mianem "smarkaczy" oraz "szczeniaków" i pozwało prof. Legutkę do sądu, domagając się od niego przeprosin na łamach dwóch gazet, w których wypowiedział się o nich, a także wpłaty 5 tysięcy złotych na cele społeczne.

Pozwany zeznał, że był oburzony uczniowską petycją i dlatego nazwał działania jej autorów agresywnym, arbitralnym oraz bezprawnym.

- Dotyczyło to bardzo agresywnego zachowania, ponieważ nie chodziło o  wypowiedź, a o działanie. Sprawa obecności krzyży w szkołach jest uregulowana rozporządzeniem MEN, więc było to działanie sprzeczne z prawem. Ponadto wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Lautsi przeciwko Włochom, na który powoływali się licealiści, dotyczył kraju z innym systemem prawnym - mówił przed Sądem były minister (wszystkie cytaty za depeszą PAP).

Pytany, czy jego oburzenie wynikało także ze względów światopoglądowych,  wyjaśnił:

- Ta sprawa jest sprzeczna z moimi poglądami, ale ona nie dotyczy poglądów, tylko konkretnego działania. W Polsce usuwanie krzyży ze szkół kojarzy się jak najgorzej co najmniej od 150 lat.

Wytłumaczył także, że dla niego słowa o "rozpuszczonych smarkaczach" oznaczają "kogoś takiego, który mówi: ja to chcę i to chcę natychmiast".

Sąd zapytał go, czy uważa wypowiedziane przez siebie słowa za dopuszczalne w debacie publicznej.

- Nie jest to sprawa debaty publicznej, to jest kwestia dotycząca oceny pewnych działań. Czym innym są wypowiedzi publiczne, a czym innym debata publiczna, np. co do problemu neutralności światopoglądowej państwa. Działanie zmierzające do usunięcia krzyża w formie petycji nie jest debatą - odpowiedział prof. Legutko.

Stwierdził także, że w debacie publicznej wyraziłby się inaczej i podał przykład: "przepraszam pana, ale to co pan proponuje, ma charakter postawy smarkaczostwa".

Europoseł wyraził opinię, że "człowiek w pewnym wieku cieszy się tym przywilejem, że może mówić dosadniej do dużo młodszych ludzi", a on, z racji pełnienia funkcji publicznych, jest zobligowany do wypowiedzi ocennych, w których stara się wartościować pewne kwestie.

Na pytanie strony przeciwnej, co było złego w złożeniu petycji, odpowiedział:

- Jest to szkodnictwo, dlatego że to brutalizuje życie szkoły. W ogóle walka z krzyżem jako symbolem związanym bardzo ściśle z polską tradycją zawsze przynosiła złe skutki i to nie ma nic wspólnego z tym, czy ktoś jest chrześcijaninem czy nie, czy wierzy w Boga, czy nie, czy jest lewicowy czy prawicowy.

Tomasz Chabina, jeden z autorów petycji, wyjaśnił sądowi, że według niego symbole światopoglądowe w szkole naruszają zasadę neutralności państwa, a słowa prof. Legutki sprawiły mu przykrość, ponieważ uważał go za wybitną postać.

- Uznałem je za stwierdzenie, że nie mamy prawa do zabierania głosu w tej sprawie, tylko wyrażone w formie obraźliwej i wykraczającej poza normę - powiedział.

Sąd odroczył kolejną rozprawę do 5 kwietnia 2012 roku. Sprawa jest objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Jerzy Bukowski
\"\"