KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 20 września, 2024   I   12:02:43 AM EST   I   Eustachego, Faustyny, Renaty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Podhale jak Alpy?

01 października, 2011

Co pewien czas ukazują się w mediach informacje, że ktoś ma nowy, rewelacyjny pomysł na takie narciarskie zagospodarowanie Podhala, w wyniku którego będzie ono przypominać alpejskie rejony, połączone wyciągami i trasami zjazdowymi na ogromnych przestrzeniach (tzw. huśtawka).

"Polska-Gazeta Krakowska" właśnie poinformowała, że znany zakopiański architekt Stanisław Karpiel - przy współpracy wybitnych olimpijczyków z Zakopanego, m.in. Andrzeja Bachledy-Ałusia - wymyślił nowatorski plan pt. "Resort narciarski kurortu tatrzańskiego", w którym wskazane zostały najlepsze miejsca w regionie pod stacje i ośrodki mające służyć "białemu szaleństwu".

"- To zaspokoiłoby potrzeby Polaków, których 7,5 mln uprawia narciarstwo. Dziś już nie zatrzymamy narciarza na jednym wyciągu" - powiedział gazecie architekt, który potraktował całe Podhale jak jedną dolinę.

Jego koncepcja zakłada utworzenie dwóch stref połączonych ze sobą wyciągów: północną - od Jurgowa we wschodniej części powiatu tatrzańskiego aż do Witowa na jego zachodniej rubieży (po drodze narciarz mógłby skorzystać z wyciągów w Czarnej Górze, skąd przez Gliczarów dostałby się do Białego Dunajca i Witowa) oraz południową -  obejmującą rejon Kasprowego Wierchu, gdzie należy m.in. wykorzystać także Świński Kocioł oraz Halę Kondratową.

"- Pozwoli to na długie zjazdy na różnych trasach, bez podchodzenia w jedną i drugą stronę" - wyjaśnił Karpiel na łamach "P-GK".

Nie mam nic przeciwko zrealizowaniu tak śmiałej i zakrojonej na szeroką skalę koncepcji, ale obawiam się, że narciarskie lobby spotka się z oporem wielu "hamulcowych".

Więcej będzie ich oczywiście stawało w obronie Kasprowego Wierchu, wokół którego od dawna nie można poszerzyć narciarskiej infrastruktury. Strefa północna byłaby łatwiejsza do zagospodarowania, zwłaszcza gdyby pomysł Karpiela wsparli lokalni samorządowcy. Jej atrakcyjność dla kogoś, kto jeździł już wcześniej w Alpach lub choćby na Słowacji bądź na Kasprowym, nie jest jednak zbyt duża. A rodziny z dziećmi nie wyruszają raczej na wielokilometrowy, kilkugodzinny objazd, chyba że chodzi o słynną Sella Rondę w Dolomitach.

Mój sceptycyzm nie oznacza bynajmniej zasadniczej krytyki propozycji Karpiela i  jego przyjaciół. Przeciwnie: z radością witam plany każdej nowej inwestycji w narciarstwo w polskich górach, ale trzeba sobie zdawać sprawę nie tylko z finansowych wyzwań oraz protestów osób i instytucji rzucających kłody pod nogi (czy raczej pod narty) pomysłodawcom, zwłaszcza występującym z niezwykle oryginalnymi projektami, ale także z rozbudzonego tuż po 1989 roku pędu Polaków do szusowania po trasach zjazdowych Alp, Dolomitów, a ostatnio także Pirenejów. A z nimi może konkurować - i to od biedy - wyłącznie Kasprowy Wierch.

Jerzy Bukowski
\"\"