Rozmowa z prezeską Związku Polaków na Białorusi, Angeliką Borys
Młoda, ładna kobieta. Zdecydowanie ładna, ładniejsza niż w telewizyjnych przekazach. Trochę przypomina urodą sienkiewiczowskie dziewczyny z Trylogii, czy „Krzyżaków”, ale odwagą i dzielną postawą wszystkie je przewyższa. Angelika Borys, przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi.
- Wiem, że pytanie skąd tyle odwagi i hartu ducha w kontaktach z władzami w Mińsku, to zapewne standard, ale to musi budzić podziw i uznanie...
Istotnie, bardzo często słyszę to pytanie: czy się boję. Trudno mówić o strachu, bo jeżeli naprawdę bym się bała, to w ten sposób wewnętrznie sama bym się osłabiała. Nie mogę się bać i się nie boję. Wiem, że za mną stoją ludzie, których reprezentuję, którzy są ze mną na dobre i na złe i dzięki nim trwam. Oni na mnie patrzą, a to dodaje mi sił i nie myślę o strachu.
- Co kieruje pani odwagą, tymi działaniami, jakie pani podejmuje, aby utrzymać polskość na Białorusi...
Przede wszystkim pewne wartości. Zależy mi, aby nie miały one podłoża ideologicznego i nie były przez władze wykorzystywane przeciwko Polsce. Jestem obywatelką Białorusi, ale jednocześnie jestem Polką. Urodziłam się w Grodnie, w polskiej rodzinie. W Polsce ukończyłam studia i dla mnie istotne są te wartości, jakie otrzymałam od rodziców. Naród bez tych wartości nie funkcjonuje, a skupisko ludzi, określających się co prawda jako Polacy, ale nie mających narodowej tożsamości, przegra z totalną władzą. I dlatego zależy mi, aby narodowe, polskie wartości były nadrzędne w postawie Polaków w tym kraju. Polska także przeżywała trudne chwile, o te wartości trzeba było mocno walczyć, ale Polacy je wywalczyli.
My, na Białorusi żyjemy w innych warunkach, jesteśmy tu mniejszością, aczkolwiek znaczącą na terenach, które kiedyś należały do Rzeczypospolitej. I według władz stanowi to jakieś zagrożenie i stąd tyle wobec nas niechęci i wrogości. Ale powiem także, że te władze wszystkiego się właściwie boją. Boją się, na przykład, że przez nasze działania Polska będzie tu dominowała, że skupisko Polaków mających poparcie macierzy, powiązania ze światem i mocne więzy z Unią Europejską jest zagrożeniem.
- Słowa o tradycji, polskości, przywiązaniu do języka polskiego, brzmią dumnie i patriotycznie...
Łatwo być Polakiem, kiedy ma się wszystko, można swobodnie wypowiadać swoje myśli i przekonania i nikt za to nie prześladuje i grozi więzieniem. Zupełnie inaczej wygląda to tam, gdzie o wartości trzeba walczyć i nadstawiać głowę.
- Czuje pani w swoim działaniu poparcie Polaków?
Tak, bardzo mocno. Ale mam jednocześnie także poparcie Białorusinów i Litwinów. Powiedziałam głośno, na cały świat o łamaniu praw człowieka na Białorusi, a świadczą o tym choćby takie fakty, jak skłócanie między sobą mniejszości etnicznych, a mam tu na myśli przede wszystkim Polaków, gdzie się zmusza ludzi do przyjmowania zasad, które są im obce i wrogie. Kiedy inwigiluje się obywateli, wkracza w ich prywatne życie i narzuca przekonania.
- Obecna sytuacja Polaków na Białorusi jest trudna. Jest pani prezeską Związku Polaków na Białorusi, organizacji której władze nie uznają. I jest jednocześnie inny prezes, wskazany przez władze w Mińsku i im całkowicie posłuszny...
Naznaczony przez władze prezes urzęduje i działa tak, aby władze były z niego zadowolone. Ale to jest sytuacja bardzo sztuczna i zapewne długo nie przetrwa. Ja nie urzęduję, ale mam za to zaufanie i poparcie ludzi, którzy mi wierzą. Prowadzimy działalność, organizujemy uroczystości z okazji świąt narodowych, dbamy o polskie szkoły. Nas widać.
- Czy Polacy na Białorusi odczuwają poparcie, jakiego udziela im społeczeństwo polskie, czy ma pani poparcie polskiego rządu?
Dzięki temu, że Polska i rząd polski nas wspiera i my to poparcie czujemy, dzięki temu w ogóle możemy istnieć i działać. Ponieważ polskie media i media światowe nagłaśniają obecną sytuację Polaków na Białorusi, to w ten sposób nie jest tak łatwo nas zniszczyć i całkowicie ograniczyć naszą pracę. O tym wszystkim wie społeczność międzynarodowa. Byłoby o wiele gorzej, gdyby o nas było cicho. A tymczasem dziś każda poważniejsza sprawa dotycząca Polaków na Bialorusi jest szybko przekazywana w świat i to w poważnym stopniu nas chroni. Nie działamy incognito, mówimy otwarcie, że dla nas priorytetem są sprawy polskie, walka o przestrzeganie praw człowieka, To wszystko można streścić w trzech słowach: byliśmy, jesteśmy i będziemy. Polacy na Białorusi. Tu nie ma cienia konspiracji, jest działalność na rzecz promowania polskiej kultury, języka, szkoły.
- Do tej pory znałem panią i jej poglądy jedynie z radia i z telewizji, cieszę się, że poznałem osobę, która w obronie polskości na Białorusi wypowiedziała wojnę dyktaturze. To dzielne i godne uznania.
Rozmawiał Zbigniew Ringer
- Wiem, że pytanie skąd tyle odwagi i hartu ducha w kontaktach z władzami w Mińsku, to zapewne standard, ale to musi budzić podziw i uznanie...
Istotnie, bardzo często słyszę to pytanie: czy się boję. Trudno mówić o strachu, bo jeżeli naprawdę bym się bała, to w ten sposób wewnętrznie sama bym się osłabiała. Nie mogę się bać i się nie boję. Wiem, że za mną stoją ludzie, których reprezentuję, którzy są ze mną na dobre i na złe i dzięki nim trwam. Oni na mnie patrzą, a to dodaje mi sił i nie myślę o strachu.
- Co kieruje pani odwagą, tymi działaniami, jakie pani podejmuje, aby utrzymać polskość na Białorusi...
Przede wszystkim pewne wartości. Zależy mi, aby nie miały one podłoża ideologicznego i nie były przez władze wykorzystywane przeciwko Polsce. Jestem obywatelką Białorusi, ale jednocześnie jestem Polką. Urodziłam się w Grodnie, w polskiej rodzinie. W Polsce ukończyłam studia i dla mnie istotne są te wartości, jakie otrzymałam od rodziców. Naród bez tych wartości nie funkcjonuje, a skupisko ludzi, określających się co prawda jako Polacy, ale nie mających narodowej tożsamości, przegra z totalną władzą. I dlatego zależy mi, aby narodowe, polskie wartości były nadrzędne w postawie Polaków w tym kraju. Polska także przeżywała trudne chwile, o te wartości trzeba było mocno walczyć, ale Polacy je wywalczyli.
My, na Białorusi żyjemy w innych warunkach, jesteśmy tu mniejszością, aczkolwiek znaczącą na terenach, które kiedyś należały do Rzeczypospolitej. I według władz stanowi to jakieś zagrożenie i stąd tyle wobec nas niechęci i wrogości. Ale powiem także, że te władze wszystkiego się właściwie boją. Boją się, na przykład, że przez nasze działania Polska będzie tu dominowała, że skupisko Polaków mających poparcie macierzy, powiązania ze światem i mocne więzy z Unią Europejską jest zagrożeniem.
- Słowa o tradycji, polskości, przywiązaniu do języka polskiego, brzmią dumnie i patriotycznie...
Łatwo być Polakiem, kiedy ma się wszystko, można swobodnie wypowiadać swoje myśli i przekonania i nikt za to nie prześladuje i grozi więzieniem. Zupełnie inaczej wygląda to tam, gdzie o wartości trzeba walczyć i nadstawiać głowę.
- Czuje pani w swoim działaniu poparcie Polaków?
Tak, bardzo mocno. Ale mam jednocześnie także poparcie Białorusinów i Litwinów. Powiedziałam głośno, na cały świat o łamaniu praw człowieka na Białorusi, a świadczą o tym choćby takie fakty, jak skłócanie między sobą mniejszości etnicznych, a mam tu na myśli przede wszystkim Polaków, gdzie się zmusza ludzi do przyjmowania zasad, które są im obce i wrogie. Kiedy inwigiluje się obywateli, wkracza w ich prywatne życie i narzuca przekonania.
- Obecna sytuacja Polaków na Białorusi jest trudna. Jest pani prezeską Związku Polaków na Białorusi, organizacji której władze nie uznają. I jest jednocześnie inny prezes, wskazany przez władze w Mińsku i im całkowicie posłuszny...
Naznaczony przez władze prezes urzęduje i działa tak, aby władze były z niego zadowolone. Ale to jest sytuacja bardzo sztuczna i zapewne długo nie przetrwa. Ja nie urzęduję, ale mam za to zaufanie i poparcie ludzi, którzy mi wierzą. Prowadzimy działalność, organizujemy uroczystości z okazji świąt narodowych, dbamy o polskie szkoły. Nas widać.
- Czy Polacy na Białorusi odczuwają poparcie, jakiego udziela im społeczeństwo polskie, czy ma pani poparcie polskiego rządu?
Dzięki temu, że Polska i rząd polski nas wspiera i my to poparcie czujemy, dzięki temu w ogóle możemy istnieć i działać. Ponieważ polskie media i media światowe nagłaśniają obecną sytuację Polaków na Białorusi, to w ten sposób nie jest tak łatwo nas zniszczyć i całkowicie ograniczyć naszą pracę. O tym wszystkim wie społeczność międzynarodowa. Byłoby o wiele gorzej, gdyby o nas było cicho. A tymczasem dziś każda poważniejsza sprawa dotycząca Polaków na Bialorusi jest szybko przekazywana w świat i to w poważnym stopniu nas chroni. Nie działamy incognito, mówimy otwarcie, że dla nas priorytetem są sprawy polskie, walka o przestrzeganie praw człowieka, To wszystko można streścić w trzech słowach: byliśmy, jesteśmy i będziemy. Polacy na Białorusi. Tu nie ma cienia konspiracji, jest działalność na rzecz promowania polskiej kultury, języka, szkoły.
- Do tej pory znałem panią i jej poglądy jedynie z radia i z telewizji, cieszę się, że poznałem osobę, która w obronie polskości na Białorusi wypowiedziała wojnę dyktaturze. To dzielne i godne uznania.
Rozmawiał Zbigniew Ringer
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Święto Dziękczynienia – Historia, Tradycja i Wdzięczność w Sercu Ameryki
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
zobacz wszystkie