KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 19 września, 2024   I   07:30:21 PM EST   I   Januarego, Konstancji, Leopolda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zbrodniczy nalot Amerykanów na niemieckie ziemie

01 lipca, 2011

O tym, do czego mogą prowadzić źle pojęte polityczne słuszniactwo (political corectness) oraz moralny i historyczny relatywizm przekonujemy się, czytając artykuł pt. \"Kontrowersje wokół pomnika amerykańskich żołnierzy\" w \"Nowej Trybunie Opolskiej\". Gazeta poinformowała, że w Kędzierzynie-Koźlu ma powstać monument ku czci ponad 130 lotników 15. armii powietrznej Stanów Zjednoczonych, którzy bombardowali to miasto w 1944 roku i zostali zestrzeleni przez Niemców. Ale niektórym starszym kędzierzynianom się to nie podoba. Dlaczego?

Wprawdzie celem nalotów były zakłady chemiczne produkujące m. in. syntetyczną benzynę, niezbędna dla niemieckiej armii prowadzącej wojnę na wielu frontach, to jednak część bomb spadła na budynki mieszkalne.

"- W 1944 roku miałem 6 lat. Gdy amerykańskie bombowce nadlatywały, uciekałem z domu w pole z kartoflami i modliłem się do Boga, żeby bomba nie trafiła w miejsce, gdzie się schroniłem. Dla mnie Amerykanie byli wrogiem, z rąk którego zginęli moi bliscy, gdy nie uciekli z domu zburzonego przez bombę. Słyszałem już o tym pomniku i nie wiem, czy to dobry pomysł, aby go stawiać - powiedział "NTO" pan Walter, mieszkaniec osiedla Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu, na którym znajdowały się niemieckie zakłady chemiczne.

Pomnik ma stanąć właśnie na tym osiedlu z inicjatywy stowarzyszenia "Blechhammer 1944". Tamtejszy park już nosi imię Lotników 15. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych.

"- Ci żołnierze, którzy byli zazwyczaj bardzo młodymi ludźmi, oddali swoje życie w walce z faszyzmem. Zasługują więc na to, aby uczcić ich pamięć. W miarę upływu lat zapominamy, że celem bombardowań były zakłady produkujące paliwo dla celów armii hitlerowskiej a nie fabryki zabawek" - wyjaśnił na łamach gazety Kamil Nowak, sekretarz stowarzyszenia.

Władze miasta nie widzą w pomyśle postawienia takiego pomnika niczego kontrowersyjnego.

Norbert Rasch, przewodniczący Mniejszości Niemieckiej na Opolszczyźnie, jest innego zdania. Zaznacza wprawdzie, że co do idei budowy pomnika nie ma zastrzeżeń, ale dodaje, iż w nauczaniu historii "trzeba być ostrożnym". I wypowiada kuriozalną tezę:

"- Na forum tego stowarzyszenia znalazłem wypowiedzi, że Amerykanie wyzwalali te ziemie. To nieprawda, bo prawowicie należały one do Niemiec. Jeśli nie będziemy przekręcać historii, to nie będzie ona nas dzielić, tylko łączyć."

Nie wiem, czy tymi słowami Rascha nie powinny się zainteresować polskie władze. Rozumiem, że Mniejszość Niemiecka walczy o dobre imię reprezentowanej przez siebie narodowości, ale są pewne granice, poza którymi kończy się tolerancja dla wypowiedzi podważających integralność terytorialną Rzeczypospolitej.

Z tego, co powiedział Rasch można wysnuć jeszcze jeden wniosek: amerykańskie naloty miały taki sam zbrodniczy charakter jak te dokonywane przez Luftwaffe. Czyżby przewodniczący Mniejszości Niemieckiej na Opolszczyźnie uczył się historii II wojny światowej z innych podręczników niż jego szkolni koledzy? Czy nigdy nie słyszał o omyłkowych bombardowaniach lub o ostrzale artyleryjskim własnych pozycji? Owszem, zdarzały się celowe naloty na niemieckie miasta, jak choćby na Drezno, ale co to ma wspólnego z atakiem na kędzierzyńskie zakłady chemiczne, w czasie którego parę bomb po prostu nie trafiło w cel, jak to zdarza się na wojnie?

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Norbert Rasch usiłuje - zgodnie z panującą dzisiaj postmodernistyczną modą na relatywizację wydarzeń historycznych - za wszelką cenę zrehabilitować swoich rodaków, którzy wywołali w 1939 roku do spółki z Sowietami wojnę i popełnili w trakcie jej trwania mnóstwo zbrodni, określonych przez Trybunał Norymberski jako ludobójstwo.

Na takie sformułowania należy reagować natychmiast i zdecydowanie. Bardzo smutne jest natomiast, że przyłączają się do nich niektórzy Polacy. No ale skoro dla części z nich komunizm nie był wcale czymś z gruntu złym i tęsknią za epoką PRL, to mniej dziwi, że walczących z Niemcami Amerykanów, którzy potem prowadzili zimną wojnę z sowieckim imperium, logicznie uważają za wrogów.

Jerzy Bukowski
\"\"