KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 5 października, 2024   I   04:36:44 PM EST   I   Flawii, Justyna, Rajmunda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wędrować jak Karol Wojtyła

23 kwietnia, 2011

W Polsce rośnie popularność papieskich szlaków. Czy przełoży się to na zyski z turystyki?

– Turystów zawsze tutaj ciągnęło, także ze względu na papieża. Tymczasem teraz każdy kajakarz może się poczuć jak przestępca. To jakiś absurd – denerwuje się Jan Balcerzak z pilskiego oddziału PTTK.

Rurzyca to jedna z najbardziej malowniczych rzek północno-zachodniej Polski. W lipcu 1978 r. pływał po niej kajakiem kard. Karol Wojtyła. Tak spędził ostatni urlop, zanim został Janem Pawłem II. Na pamiątkę na Rurzycy wytyczono papieski szlak. Dostęp do niego jest jednak utrudniony.

– Kilka lat temu w Dolinie Rurzycy powstał rezerwat przyrody. Dopóki nie będzie miał planu ochrony, obowiązuje tam zakaz organizowania spływów kajakowych, imprez krajoznawczych czy turystycznych. Każde takie przedsięwzięcie wymaga administracyjnej decyzji – wyjaśnia Łukasz Dąbrowski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu.

Prace nad planem ochrony mają się zakończyć do 2013 r.

Zakaz nie wszystkich zniechęca. – Tydzień po beatyfikacji organizujemy w Dolinie Rurzycy kajakowy i rowerowy rajd śladami Jana Pawła II – zapowiada Wiesław Puzio z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Jastrowie. – Mamy już wymaganą zgodę. Nie chcemy rezygnować z imprezy, tym bardziej że zainteresowanie miejscami, w których bywał papież, w ostatnich latach jeszcze wzrosło.

Wie coś o tym Urszula Własiuk z Krakowa. Osiem lat temu wpadła na pomysł powołania Społecznego Komitetu Organizacyjnego Szlaków Papieskich, który potem przerodził się w fundację. Działa pod patronatem kard. Stanisława Dziwisza.

– Inspiracją dla nas stały się słowa "pilnujcie mi tych szlaków". Ojciec Święty wypowiedział je kiedyś do ratowników GOPR. A ja pomyślałam, że w Polsce jest mnóstwo miejsc, w których jako zapalony turysta bywał, i że warto, by ludzie o tym wiedzieli – wspomina Własiuk.

Pierwszy szlak papieski powstał w Tatrach w Dolinie Jarząbczej jeszcze w latach 80. Potem z inicjatywy lokalnych społeczności wyznaczono kilka kolejnych. Dopiero jednak działalność krakowskiego komitetu sprawiła, że trasy wędrówek Karola Wojtyły zaczęły być oznaczane na wielką skalę. Własiuk podkreśla, że dziś papieskie szlaki są prawie we wszystkich polskich górach. Każdy ma charakterystyczne logo, zastrzeżone w urzędzie patentowym.

– Karol Wojtyła preferował czynny wypoczynek, podczas jego wypraw panowała luźna, przyjazna atmosfera. Zawsze jednak wiązały się one z modlitwą i doskonaleniem duchowym. Dziś wędrówki po papieskich szlakach mogą mieć podobny wymiar – zaznacza Urszula Własiuk.

Ale papieskie szlaki mogą przynieść także materialne zyski. – Zdarzało mi się rozmawiać z właścicielami sklepów czy pensjonatów, którzy przekonywali, że po oznaczeniu trasy turystów przybyło – mówi Własiuk.

O tym, że papież może działać niczym magnes, przekonał się też Sławomir Aleksandrowicz, dyrektor Żeglugi Augustowskiej. W 1999 r. podczas pielgrzymki do Polski Jan Paweł II odbył rejs jednym z jej  stateczków. Przepłynął z Augustowa do Sanktuarium Maryjnego w Studzienicznej i dalej do Gorczycy. – W roku papieskiej pielgrzymki mieliśmy 65 tys. pasażerów, czyli o jakieś kilkanaście tysięcy więcej niż zwykle. Teraz liczba ta dobija do 100 tysięcy. Budujemy właśnie kolejny statek – tłumaczy Aleksandrowicz.

W augustowskim porcie stanęła figura Jana Pawła II, przy której turyści chętnie robią sobie zdjęcia. Na jednym ze statków mogą też obejrzeć papieską kabinę i fotografie z pamiętnego rejsu.

Na zyski z papieskiego szlaku liczą także na Pomorzu. Kilka lat temu oznaczono tam trasę kajakowego spływu, w którym brał udział Karol Wojtyła.

– Dążymy do tego, by szlak stał się markowym produktem turystycznym – podkreśla Anna Szemraj, dyrektor biura Związku Miast i Gmin Dorzecza Rzeki Słupi i Łupawy.

– Popularność papieskich szlaków będzie przekładała się na pieniądze, tyle że w niewielkiej skali. Pewnego pułapu nie uda się przeskoczyć – uważa Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki. – Samorządy i organizacje turystyczne musiałyby zdecydować się na  szeroką współpracę z wyspecjalizowanymi firmami. Krótko mówiąc, musiałyby te przedsięwzięcia w większym stopniu skomercjalizować, a do tego z reguły się nie kwapią.


Łukasz Zalesiński
Rzeczpospolita, rp.pl