KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 5 października, 2024   I   04:30:08 PM EST   I   Flawii, Justyna, Rajmunda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

To największe święta chrześcijan

23 kwietnia, 2011

Gdyby Chrystus nie umarł i nie zmartwychwstał, właściwie nic by się więcej nie wydarzyło

Na czym polega istota świąt wielkanocnych?  Dlaczego są tak ważne?

Kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski: To największe święta dla chrześcijan. To święta, bez których nic by nie było. Gdyby Chrystus nie umarł i nie zmartwychwstał, to właściwie nic by się więcej nie wydarzyło. I nie chodzi tu o reanimację ciała. Chodzi o istotę życia.

Czy ludzie o tym pamiętają? Coraz częściej można odnieść wrażenie, że w świętach najważniejsza jest oprawa?

Ci, którzy przeżywają wszystkie święta kościelne roku w sposób świadomy, głęboko wierzący, pamiętają o tym bardzo dobrze. Tym, którzy zatrzymują się na powierzchni zwyczajów, tradycji, zawsze będzie bliżej do świąt Bożego Narodzenia. Są bardziej sentymentalne, rodzinne. Tym ludziom warto pokazywać którędy i dokąd prowadzi droga Zmartwychwstania.

Ale dla tych, którzy na święta patrzą spoza perspektywy wiary, Wielkanoc pozostaje już tylko zbiorem zwyczajów i tradycji, które warto czy wypada zachować. Jak koszyk ze święconym.

Ale ja bym nie lekceważył tego, co u tych ludzi jeszcze jest. Bo to jest punkt zaczepienia, z którego można się odbić. Nigdy nie wiadomo, kto i kiedy powróci do głębokiej wiary. Czasami może to sprawić niespodziewane pytanie dziecka, które wyciągnie z człowieka dotąd uśpione pokłady.

Warszawskim kościołem ksiądz kardynał kieruje już cztery lata. Czy ten kościół wyróżnia się na tle Polski?


Na pewno kościół w Warszawie jest inny od kościoła w diecezjach, w których wcześniej byłem. A mam porównanie i z południa, i z północy Polski. Ale nie jest ani gorszy, ani jakiś lepszy. W Warszawie ci, którzy systematycznie chodzą do kościoła,  praktykują w bardziej pogłębiony sposób. Próbują odpowiedzieć sobie na pytanie: po co, czy dlaczego wierzę. To jest charakterystyczne dla religijności archidiecezji warszawskiej.

Ten kościół daje też dużo możliwości. Takich możliwości zbliżonych do „wojtyłowych" klimatów, czyli związków Kościoła z nauką, kulturą, sztuką. Tych przestrzeni w Warszawie jest ogromnie dużo. Karol Wojtyła nigdy nie bał się spotkania wiary z rozumem. Doskonale wiedział, że rozum nieoświecony wiarą ma jakieś braki. Z kolei wiara niepodparta rozumem bardzo łatwo wpada w niebezpieczeństwa fideizmu, czyli bezwzględnego prymatu wiary nad rozumem.

Czy Kościół, zwłaszcza ten hierarchiczny, jest gotowy na taką współpracę?

Kardynał Wojtyła, a później papież Jan Paweł II spotykał się z ludźmi nauki, z ludźmi kultury. Robił to w Krakowie, w Castel Gandolfo i w innych miejscach. Myślę, że duże miasta, zwłaszcza te mające potężne ośrodki akademickie, dają możliwości spotkania wiary z rozumem. I to jest wyzwanie dla Kościoła, dla hierarchii.

Ważne, żeby Kościół w Polsce nie bał się środowiska intelektualistów, żeby nie bał się środowisk twórczych, kulturalnych. Bo bez otwarcia na nie, bez obecności w tych środowiskach byłby pozbawiony czegoś bardzo istotnego. Łatwo mógłby stać się Kościołem aintelektualnym albo nawet antyintelektualnym.

A są takie pokusy. Wielu jest zwolenników Kościoła ludowego.

W Kościele zawsze jest potrzebne to, co podnosili kardynał Karol Wojtyła i kardynał Stefan Wyszyński. Prymas Wyszyński bardzo mocno w komunizmie stawiał na Kościół oparty na masach, na prostych, zwyczajnych nabożeństwach. I mocno to akcentował. Ale nie znaczy, że nie był otwarty na grupy intelektualistów czy na nowe ruchy.

Bardziej jednak otwarty i liczący na wymiar elitarnego działania, na dopełnianie katolicyzmu ludowego inteligencją gromadzącą się w parafiach, był Wojtyła.


I oni byli komplementarni. Co było zbawienne w latach  1960 – 1980, kiedy obaj  prowadzili Kościół w Polsce.  I do tych wzorów trzeba ciągle wracać.

A czy dziś ksiądz kardynał dostrzega następców Wojtyły, Wyszyńskiego, którzy by łączyli Kościół w Polsce? Przecież wiadomo, że jest bardzo podzielony.

Jest bardziej podzielony w mediach niż w rzeczywistości. Gdy czasami czytam o Kościele w Polsce, to myślę, że to nie jest artykuł o polskim Kościele czy episkopacie. Jestem w tym episkopacie 23 lata i wiem, jaka jest dyskusja, jaka jest wymiana poglądów, jak się dochodzi do konkluzji. Kościół w Polsce różni się, a pluralizm, zwłaszcza mądry, jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Teraz największym wyzwaniem dla kardynała jest beatyfikacja Jana Pawła II?

Raczej to, co będzie po beatyfikacji. Sama beatyfikacja będzie pięknym, wspaniałym przeżyciem. Benedykt XVI,  znając miłość wiernych do Jana Pawła II, zrobi na pewno wszystko, żeby i w kazaniu, i we wszystkim to podkreślić. Na to nakłada się wyjątkowość daty: 1 maja i Niedziela Miłosierdzia. Ale ważne będzie, jak potem beatyfikację wykorzystamy, jak będziemy korzystać z naszego wielkiego błogosławionego, z jego spuścizny.

Jak będzie wyglądać podziękowanie za beatyfikację Jana Pawła II?

Tak to rozłożyliśmy w czasie roku, żeby papież i jego nauka były przypominane cały czas, żeby to nie zakończyło się 1 maja. Będą miejsca, gdzie dziękczynienie będzie miało charakter ogólnopolski. Pierwsza będzie procesja  8 maja na Skałce w Krakowie, potem 5 czerwca odbędzie się msza z udziałem episkopatu na Polach w Wilanowie poprzedzona spotkaniem z młodzieżą archidiecezji warszawskiej i okolic. Będzie też dziękczynienie ogólnopolskie – 26 czerwca w Częstochowie z udziałem całego episkopatu oraz 16 października w Przemyślu, na rocznicę wyboru papieża.


rozmawiały Janina Blikowska i Monika Górecka-Czuryłło
Rzeczpospolita, rp.pl