KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 30 listopada, 2024   I   07:44:44 AM EST   I   Andrzeja, Maury, Ondraszka
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Za co należy się pomnik Lechowi Kaczyńskiemu

09 kwietnia, 2011

Niektórzy uważają, że za nic. „Z punktu widzenia historii, zasług i prawdy o polityce, Lech Kaczyński nie jest politykiem, któremu w pierwszej kolejności należałoby stawiać pomniki\" - zauważył Rafał Grupiński.

Dlaczegóż to? Bo, zdaniem posła Platformy, nie był dobrym prezydentem, a to, że zdaje się lepszym, niż był, wynika z tego, że stał się ofiarą tragicznej katastrofy.

Z jednej strony trudno się dziwić. Żyjemy w Polsce, w kraju, w którym emocje polityczne silniejsze są niźli śmierć. Z drugiej wszelako dziwić się należy i wypada. A przede wszystkim warto odpowiedzieć na te wątpliwości. Nie, proszę się nie martwić, nie jestem na tyle naiwny, bym dufał, że ktokolwiek taką odpowiedzią się przejmie. W końcu politycy doskonale odnajdują się w obecnej sytuacji powrotu do epoki plemiennej. Tu nie ma miejsca na ważenie zasług, dostrzeganie zalet przeciwnika. Po prostu wali się wroga jak najmocniej w najsłabsze miejsce. Byle bolało. Kto trafi lepiej ten jest gościem (słówko to pozwolę sobie pożyczyć od Adama Małysza), kto da się podejść – kpem. Ale dość jeremiad. Ad rem.

Czy to prawda, że zmarły tragicznie prezydent nie miał wielkich zasług dla polskiego państwa? Otóż miał jedną, podstawową. Jedną, której nikt mu nie może, tuszę, odebrać. Niezbywalną. Lech Kaczyński polskie państwo traktował poważnie. Wbrew niektórym swoim dzisiejszym wyznawcom, wbrew apologetom klęski właśnie w jego umocnieniu, w przywróceniu mu siły, w trosce o to, by nie było to państwo drugiej kategorii, państwo pariasów i nieudaczników, widział główny sens polityki. Zabiegał o państwo, którego Polacy by się nie wstydzili i które mogłoby wziąć ich skutecznie w obronę. Myślę, że to była istota. Dlatego pytanie, czy sam Kaczyński w swej politycznej praktyce zawsze do tego ideału dorastał, zdaje się drugorzędne. Zapewne nie. Łacno wykazać, że się mylił. Łatwo sprowadzić jego prezydenturę do serii porażek, niekiedy śmiesznostek – tak patrzono na niego za życia i tak wielu spogląda nań dziś. Tyle że to pójście na łatwiznę.

Ludzka wielkość zawsze miesza się z małością. I gdyby stawiać pomniki tylko nieskazitelnym politykom, to zapewne żadnych by nie zbudowano. Zasługa Kaczyńskiego jest tym większa, tym bardziej bezsporna, tak, czy to się komuś podoba czy nie, powtarzam, bezsporna, że jego wizja państwa musiała się zderzać nie tylko z owego państwa faktyczną niewydolnością, czego złowieszczym zwieńczeniem stała się wyprawa do Smoleńska, ale z duchową atmosferą współczesnej Polski. Z powszechną narodową apostazją, z kpiną i szyderstwem wobec wielkich słów. Z atmosferą, w której na poniżaniu polskości i patriotyzmu kariery robią szarlatani, pseudokomedianci i hucpiarze od siedmiu boleści.

Nie mam wątpliwości, że prędzej czy później taki pomnik Lecha Kaczyńskiego powstanie. To tylko kwestia czasu.

Paweł Lisicki
Rzeczpospolita, rp.pl