KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   07:13:36 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Tajemnica polskiej czarnej skrzynki

30 marca, 2011

Biegli kończą badanie rejestratora Tu-154. Prawnik rodzin ofiar chce dostępu do zapisu parametrów lotu

Z informacji "Rz" wynika, że eksperci odczytali informacje zapisane w rejestratorze ATM-QAR. – Wykonanie ekspertyzy zleciliśmy biegłym z polskiej firmy ATM, która jest producentem rejestratora. Niebawem zakończą prace. Ich opinia powinna być gotowa w najbliższych dniach – mówi "Rz" płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Na rejestratorze szybkiego dostępu z Tu-154 zapisywały się odczyty z urządzeń maszyny (dwie skrzynki, które nagrywały dźwięki w kokpicie, wciąż są w Rosji i polscy eksperci nie mają do nich dostępu).

Polska czarna skrzynka ATM-QAR z rozbitego pod Smoleńskiem Tu-154 wróciła do kraju w połowie kwietnia 2010 r., razem z polskimi ekspertami badającymi katastrofę.

Polscy prokuratorzy dopiero w październiku 2010 r. powołali biegłych i zlecili wykonanie ekspertyzy fachowcom z ATM.

Wiadomo, że wcześniej w tej sprawie konsultowali się z ekspertami z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych w Warszawie oraz ze znawcami tej materii ze szkoły oficerskiej w Dęblinie.

Biegli mieli odczytać zapisy i wykonać ich analizę na potrzeby śledztwa.

– To wszystkie dane dotyczące parametrów lotu, które są zapisane w rejestratorze, takie jak prędkość, z jaką w poszczególnych fazach poruszał się samolot, wysokość, na jakiej leciał, jakie było jego przechylenie – wylicza "Rz" Paweł Jajkowski, ekspert z firmy ATM.

Biegli mają także szczegółowo opisać, jakie były obroty silników i np. jaką wysokość podawał radiowysokościomierz. To ostatnie jest szczególnie ważne. Bowiem – jak się przypuszcza – kiedy samolot leciał nad wąwozem przed pasem lotniska, piloci, kierując się wskazaniami radiowysokościomierza, mogli mylnie odczytać wysokość.

Z kolei przeanalizowanie obrotów silnika może ułatwić odpowiedź na pytanie, dlaczego w ostatniej fazie lotu pilotom prezydenckiego tupolewa nie udało się poderwać maszyny po wydaniu komendy "odchodzimy".

Jak mówi "Rz" Jajkowski, samo odczytanie zapisów z rejestratora nie jest trudne, czasochłonne jest natomiast opisanie wszystkich wskazań i postawienie wniosków.

Tymczasem dostępu do odczytów rejestratora domaga się mec. Stefan Hambura, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

– Nie chcę opinii biegłych, ale umożliwienia mi zapoznania się z zapisami rejestratora szybkiego dostępu ATM-QAR, na którym są utrwalone techniczne parametry lotu – tłumaczy "Rz" Hambura. – Złożyłem wniosek w tej sprawie do wojskowej prokuratury.

Mecenas zaznacza, że techniczny zapis to jeden z kluczowych dowodów w śledztwie, które mogą umożliwić wyjaśnienie przebiegu i przyczyn katastrofy.

Kpt. Robert Zawada, były pilot wojskowy, uważa, że pełny obraz lotu dadzą dopiero zapisy ze wszystkich trzech rejestratorów z Tu-154M.

– Jeżeli się odczyta zapisy ze wszystkich trzech czarnych skrzynek, skoreluje wszystkie dane, zestawi je w czasie, to będziemy mieli lot jak na dłoni – mówi "Rz" kpt. Zawada. – Będzie wiadomo, jak pracowały urządzenia, jakie były obroty silnika, czy wzrastały i w jakim tempie np. po komendzie "odchodzimy".

Grażyna Zawadka
Rzeczpospolita, rp.pl