KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 7 lipca, 2024   I   05:26:08 AM EST   I   Estery, Kiry, Rudolfa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Płyn Lugola błyskawicznie znika z aptek

19 marca, 2011

Po awarii elektrowni atomowej w Japonii Polacy wykupują preparaty z jodem. Eksperci: – To nie ma sensu

Płynu Lugola, czyli roztworu wodnego jodu i jodku potasu podawanego Polakom po katastrofie w Czarnobylu w 1986 r., zaczyna brakować w aptekach i hurtowniach farmaceutycznych. To efekt strachu przed promieniowaniem.

– Boję się, że władze nie mówią nam prawdy o skażeniu powietrza – twierdzi 60-letnia pani Danuta z krakowskiej Nowej Huty, która przez godzinę szukała w piątek płynu Lugola. – Jak znajdę, kupię kilka, to tylko 6 zł.

– Płynu nie znalazłem w aptece św. Jana w Katowicach ani w aptece Pod Orłem w Rudzie Śląskiej, gdzie mieszka córka – żali się Andrzej Kowalczyk, zainteresowany "zapasem dla rodziny". – W dodatku sprzedają tylko na receptę.

Aleksandra, studentka matematyki z Warszawy, próbowała załatwić płyn Lugola dla znajomych z Japonii, którzy goszczą w Polsce i chcieliby go zabrać do swego kraju. Nie mogą go jednak dostać bez wizyty u lekarza.

– Płynu zaczyna brakować w hurtowniach, a ludzie od kilku dni kupują także więcej jodyny – potwierdzają farmaceuci z aptek na krakowskim Kazimierzu. I ostrzegają: – Żadnego z tych środków nie należy pić, służą do zewnętrznej dezynfekcji. Po wypiciu płyn Lugola może wywołać m.in. alergię.

Większe zainteresowanie – nawet o kilkaset procent – preparatami z jodem odnotowały też apteki w Warszawie, w Lublinie i na Śląsku, do których dzwoniła "Rz".

Dobrze sprzedają się nawet liczniki Geigera do pomiaru promieniowania, choć to wydatek ok. 1300 zł. W sklepie wysyłkowym Multisort.pl z Łodzi mówią, że pytają o nie m.in. importerzy żywności, a popyt jest tak duży, że na zakup trzeba czekać do 30 dni. Liczników i płynu Lugola szukają też klienci Allegro.

– Zakupy płynu są niepotrzebne. Nawet Japończycy nie zdecydowali się na szeroką dystrybucję preparatów z jodem – uspokaja dr Stanisław Latek, fizyk i rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki. – Te środki mają chronić tarczycę przed promieniotwórczym jodem. A on ulega rozpadowi i gdyby nawet chmura za kilkanaście dni dotarła do Polski, zawartość jodu będzie w niej niewielka. Mamy zapasy odpowiednich środków, ale nie ma potrzeby ich dystrybucji, bo nie ma zagrożenia.

– Skażenia radioaktywnego nie ma nawet w Tokio. Tabletki z jodem dostają tylko pracownicy japońskiej elektrowni. Nie ma powodu, by gromadzić zapasy płynu Lugola. Na szczęście ta histeria nie jest kosztowna, bo to tani preparat – mówi prof. Paweł Olko, wicedyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.

– To bezsensowna panika. Nie ma wskazań, by zażywać preparaty z jodem – wtóruje im dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. –Takie środki zażywane na własną rękę mogą być szkodliwe. Gdyby pojawiło się zagrożenie, poinformujemy o nim i dla nikogo nie zabraknie leków.

Ewa Łosińska
Rzeczpospolita, rp.pl