KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 4 lipca, 2024   I   12:34:39 PM EST   I   Aureli, Malwiny, Zygfryda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Nie myślałam o dymisji

18 stycznia, 2011

Przygotowując decyzję dotyczącą PGE brałam pod uwagę tylko merytoryczne przesłanki - mówi w rozmowie z „Rz\" prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów

Zakończyła się kilkumiesięczna epopeja wokół transakcji. Urząd był konsekwentny i wydał ostatecznie zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wydał decyzję negatywną. Skończyły się naciski ze strony rządowej?

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel: To faktycznie byłą szczególna sprawa z uwagi na szereg dodatkowych okoliczności i także jej skalę. Faktycznie pojawiały się głosy na różnych szczeblach co powinniśmy zrobić, ale przygotowując decyzję brałam pod uwagę tylko merytoryczne przesłanki. Dlatego decyzja jest negatywna, ale po naprawdę bardzo gruntownej analizie dokumentów, także uzupełnianych przez PGE po prostu nie mogła być inna.

Prezesa UOKiK powołuje premier, który zapowiadał nawet spotkanie się z Panią w sprawie tej transakcji. Ostatecznie do tego nie doszło, ale czy nie obawia się Pani konsekwencji personalnych?

Nadzór merytoryczny nad orzecznictwem UOKiK sprawuje Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, więc PGE ma dwa tygodnie na złożenie ewentualnego odwołania. Decyzje zakazując wydajemy w wyjątkowych sytuacjach do tej pory SOKiK nie zakwestionował tego rodzaju decyzji. Dlatego nie mam zastrzeżeń do jakości pracy Urzędu.

A nie obawia się Pani dymisji?

Na stanowisko powołał mnie premier, który może mnie też z niego odwołać. W takiej sytuacji zawsze jest taka możliwość, ale nie mogę z tego powodu nie stosować się do litery prawa, które jednoznacznie określa co Urząd ma badać przed wydaniem decyzji. Podpisując tę decyzję nie myślałam o dymisji.

Rząd sygnalizował, że transakcja nie powinna być rozpatrywana w kontekście tylko polskiego, ale europejskiego rynku energii. Dlatego powinniśmy premiować powstawanie dużych grup, które mają szansę na włączenie się do konkurencji na wspólnym rynku.

Faktycznie tak było, ale samo PGE we wniosku zdefiniowało rynek, na który transakcja będzie miała wpływ jako krajowy. Oczywiście braliśmy to pod uwagę, ale teraz ani w najbliższej przyszłości trudno jest mówić o powstaniu europejskiego rynku energetycznego, więc jest zakaz konsolidacji. Zresztą zgodnie z orzecznictwem Komisji Europejskiej w tym zakresie wszystkie transakcje rozpatrywane były w odniesieniu do wąsko zdefiniowanych rynków krajowych. Nawet w przypadku Czech i Słowacji, które jednak przez długi czas funkcjonowały, jako jedno państwo.

W przyszłości może się to zmienić?

Być może, ale trudno powiedzieć, w jakiej. Dzisiaj w przypadku Polski nie ma w zasadzie możliwości importu dużych ilości energii, nie istnieją też sieci transgraniczne, co mogłoby wpłynąć na poziom konkurencji. Teraz import stanowi jedynie 2-3 proc. mocy wytwórczych krajowych firm, więc zdecydowanie niewiele. Trudno więc brać to pod uwagę jako element pozytywny i zgadzać sie na ograniczanie i tak stosunkowo niewielkiej konkurencji na rynku.

Zdaniem rządu tylko PGE wzmocnione przejęciem Energi będzie w stanie zbudować w Polsce elektrownie atomowe. To było brane pod uwagę?

Rozważaliśmy także wydanie zgody w trybie szczególnym w związku z jej znaczeniem dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Analizowaliśmy wiele elementów, ale ostatecznie spodziewane negatywne konsekwencje transakcji przeważyły nad pozytywnymi. Tym bardziej, że według wniosku pozytywny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne wynikał przede wszystkim ze zwiększenia możliwości inwestycyjnych PGE, utożsamianych z możliwościami inwestycyjnymi całego sektora. Mało radykalnego zwiększenia, trzeba od razu dodać, które można osiągnąć niekoniecznie poprzez szkodliwe zwiększenie koncentracji, której finalizowanie miałoby bezsprzecznie negatywny wpływ na rynek a ostatecznie na wszystkich konsumentów poprzez możliwy wzrost cen. Z naszymi wieloma wnioskami zgodził się też Urząd Regulacji Energetyki czy stowarzyszenia tak branżowe jak i konsumenckie. Już w 2009 r. przeprowadziliśmy szerokie badanie rynku energetycznego, ale po złożeniu w ubiegłym roku 20 października przez PGE wniosku zrobiliśmy to jeszcze raz, aby opierać się na aktualnych danych.

Wnioski są takie same?

Tak - ta transakcja zbyt mocno ograniczyłaby konkurencję, zniknąłby jeden ze znaczących konkurentów PGE, które już ma ok 26 proc. udziału w sprzedaży detalicznej energii. Energa ma kolejne ok 15 proc. więc ich połączenie mogłoby wpłynąć bardzo negatywnie na poziom cen, a ostatecznie na wszystkich konsumentów. Mieliby też znacznie mniejszy wybór dostawcy energii.

A brana była pod uwagę opcja zgody warunkowej?

Oczywiście że tak, choć PGE w złożonym wniosku takiej ewentualności nie uwzględniło. Jednak aby taka ewentualność miała sens musiałoby dojść do znacznego ograniczenia jej negatywnego wpływu na rynek. W tym przypadku trudno o tym mówić. Spółki działają w tych samych segmentach rynku - produkcja, obrót hurtowy, detaliczny oraz dystrybucja energii, więc znalezienie takiego warunku okazało się niemożliwe.

Piotr Mazurkiewicz
Rzeczpospolita, rp.pl