KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   11:42:23 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dubieniecki o podejrzeniu zamachu na prezydenta

07 stycznia, 2011

Pod koniec stycznia adwokat Marcin Dubieniecki, pełnomocnik Marty Kaczyńskiej, zamierza złożyć wniosek o możliwości popełnienia zamachu na prezydenta - poinformował portal internetowy Wirtualna Polska.

Jak powiedział Dubieniecki w rozmowie z WP, chodzi mu o dwie kwestie: zeznania rosyjskiego lekarza - naocznego świadka katastrofy oraz brak analizy biochemicznej próbek gruntu, która mogłaby potwierdzić lub zaprzeczyć teorii, że mogło dojść do rozpylenia przez rosyjski samolot sztucznej mgły. Obie te sprawy poruszała już w swoich artykułach "Gazeta Polska".

- Na razie toczy się postępowanie, w którym prokuratura mówi, że zajmuje się tą sprawą w ramach czynności sprawdzających. Chciałbym jednak, by wątek badania kwestii zamachu był bardziej uwypuklony. Boję się jednak, że prokuratura szybko wyłączy wątek zamachu do odrębnego postępowania i umorzy je raz na zawsze. Mam więc wiele obaw co do konsekwencji złożenia takie zawiadomienia. Po prostu mam obawy co do funkcjonowania prawidłowo w tym zakresie organów a mówiąc konkretnie ich samodzielności procesowej. Jeśli nasza prokuratura jeszcze nie wszczęła z urzędu postępowania dowodowego w zakresie tego, o czym pisała "Gazeta Polska", a więc kwestii niewykonania do tej pory analizy próbek gruntu, to będę chciał złożyć wniosek w tej sprawie. Badanie to mogło być bowiem kluczowe dla sprawy i jeśli go nie wykonano oznacza to, że mogło dojść do poważnych błędów procesowych w dowodzeniu. Upływ czasu może powodować, że nie da się już ustalić prawdy i odnieść się do zarzutów co do Iła, który mógł rozpylać sztuczną mgłę - mówił Dubieniecki.

WP przypomina, że o tym, iż po katastrofie rządowego tupolewa nie przeprowadzono analizy biochemicznej próbek gruntu, a oparto się jedynie na obserwacji meteorologicznej z ostatnich 30 lat, pisała w najnowszym numerze "Gazeta Polska”. Jej dziennikarze zastanawiali się, czy Ił-76 mógł przyczynić się do pogorszenia warunków pogodowych w Smoleńsku.

"Techniczną możliwość takiego zabiegu potwierdził w rozmowie z nami E. W. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), polski fizyk. Środki wiążące fizycznie lub chemicznie tlen w atmosferze, a także środek wytwarzający sztuczną mgłę, mogły zostać rozpylone przez iła w dwóch warstwach w osi pasa"- czytamy w artykule na łamach "GP", która podała, że jak na razie analizy nie zrobiono, opierając się jedynie na ekspertyzie biegłych z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Według nich "mgła 10 kwietnia była naturalna, bo... tak wynika z obserwacji meteorologicznych w Smoleńsku z ostatnich 30 lat".

W teorię sztucznej mgły nie wierzy polski akredytowany przy MAK, pułkownik Edmund Klich. W rozmowie z WP tłumaczył, że "nie sądzi, by Rosjanie chcieli spowodować wypadek swojego samolotu, który przed tupolewem dwukrotnie podchodził do lądowania, bo już wtedy była mgła".

Dubieniecki powołuje się też na zeznania świadka, którego przesłuchała rosyjska prokuratura: Nikołaja Bodina, lekarza posiadającego działkę niedaleko miejsca katastrofy. O nim również pisała w jednym z artykułów "GP". Mówił on, że panowała gęsta mgła, a widoczność wynosiła w linii prostej około 30 metrów. Tłumaczył, że w momencie zderzenia z drzewem nie zauważył, "aby na skutek tego zahaczenia o drzewo odpadły jakiekolwiek części samolotu", który "kontynuował lot w kierunku zachodnim, przy czym w linii prostej i idąc na obniżenie lotu".

Jerzy Bukowski
\"\"