KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   09:52:46 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Czy prezydent Komorowski jest człowiekiem honoru?

01 grudnia, 2010

List skierowany do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego przez Prezesa Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89, Pana Krzysztofa Bzdyla.

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Bronisław Komorowski

Szanowny Panie Prezydencie!

Jestem zmuszony zwrócić się do Pana z przypomnieniem danej przez Pana 9 lat temu,  podczas konferencji prasowej, obietnicy odejścia z życia publicznego, jeżeli Romuald Szeremietiew, fałszywie oskarżany przez Wojskowe Służby Informacyjne,  wtedy Pana zastępca  i wiceminister obrony narodowej, okaże się niewinny. Powiedział Pan wtedy, że jako człowiek honoru nie mógłby się inaczej zachować. Dziś już wiemy na pewno, że Romuald Szeremietiew  był niewinny, co stwierdził Warszawski Sąd Okręgowy po 9 latach procesów.

Panie Prezydencie, postawił Pan na szali swój honor i nadszedł czas wywiązania się z danego słowa, czyli ogłosić rezygnację z piastowanego urzędu. Jest to nie tylko najwyższy urząd, ale i związana z nim najwyższa odpowiedzialność, a honor wymaga dotrzymywania danego publicznie słowa. Nie powinien Pan zasłaniać się przed Sądem faktem, że jest najwyższym przedstawicielem władzy wykonawczej.

Mimo, że jest Pan z zawodu historykiem, zdążył już Pan popełnić szereg poważnych błędów, które trudno tłumaczyć inaczej, jak  sprzyjaniem i odbudowywaniem siły ludzi z dawnego aparatu terroru i ich popleczników. Podam tu tylko 3 przykłady.

W czerwcu tego roku, a więc jeszcze, kiedy wykonywał Pan obowiązki Prezydenta RP, mianował Pan Jarosława Spyrę, byłego funkcjonariusza SB na ambasadora w Peru.

W listopadzie odznaczył Pan Orderem Orła Białego Adama Michnika, którego poeta Zbigniew Herbert nazywał kłamcą, oszustem politycznym, manipulatorem i człowiekiem złej woli. Adam Michnik dla społeczeństwa polskiego budował gmach zakłamania, polegający na utajnianiu i zakłamywaniu historii, zamazywaniu różnic miedzy ofiarami i oprawcami. Michnik w ostatnich 21 latach zasłużył się, ale tylko jako obrońca Jaruzelskiego i Kiszczaka i innych morderców komunistycznych.

Wkrótce potem zaprosił Pan do swojej siedziby głównego żyjącego zbrodniarza komunistycznego i agenta sowieckiego Wojciecha Jaruzelskiego, aby wziął udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.  Nie sądzę, żeby Pan nie wiedział, kim był ten sowiecki namiestnik i od 1946 r. agent Informacji Wojskowej o pseudonimie "Wolski".     

Ze względu na to, że ten list upublicznię, dodam trochę więcej szczegółów o życiu Jaruzelskiego, który został wybrany na prezydenta głównie głosami komunistów. Zaczynał karierę w LWP od pisania donosów na żołnierzy AK i w dowód zaufania został wytypowany na rezydenta Informacji. W listopadzie 1967 r. jako szef Sztabu Generalnego stanął na czele tzw. Komisji odżydzającej wojsko i to on: janczar moskiewski podpisywał rozkazy usuwające z armii osoby pochodzenia żydowskiego. To on dał rozkaz Wojsku Polskiemu wkroczenia w 1968 r. do Czechosłowacji i rozpoczęcia jej okupacji. W dwa lata później w 1970 r., jako minister obrony narodowej, wydał rozkaz oddziałom LWP strzelania do robotników i przypadkowych przechodniów na ulicach miast Wybrzeża. Zginęło wówczas 46 osób. W 1981 r. Jaruzelski wprowadził stan wojenny w PRL. Jego rezultaty to około 100 osób zastrzelonych lub zamordowanych skrytobójczo, 40 tysięcy uwięzionych, setki tysięcy bitych podczas manifestacji, aż do końca roku 1989.

Jaruzelski zostawił zrujnowany gospodarczo kraj, zdeptany naród, zhańbioną armię, złamane życia ludzkie, spowodował ogromną - w większości polityczną - emigrację.

Chciałbym wiedzieć, czym można usprawiedliwić zaproszenie takiego człowieka. Uważam, że niczym. Historia Pana oceni, stosownie do pańskich czynów.

Pozwolę sobie zaapelować jeszcze raz do Pana honoru, bo Prezydent RP musi mieć zdolność honorową, o jak najszybsze złożenie rezygnacji z piastowanej funkcji.  W duszy Pan chyba wie, że takim prezydentem nie wolno być.

Prezes Związku Konfederatów
Polski Niepodległej 1979-89
Krzysztof Bzdyl