KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 23 czerwca, 2024   I   04:14:11 PM EST   I   Albina, Wandy, Zenona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Niepochlebnie o gen. Błasiku

02 listopada, 2010

Z akt śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, do których dotarł \"Wprost\" wynika, że dowódca Sił Powietrznych Wojska Polskiego generał broni Andrzej Błasik często siadał za sterami pilotowanych przez swoich podwładnych samolotów, a także był w konflikcie z dowódcą załogi Tu-154, lecącego 10 kwietnia do Smoleńska.

Serwis internetowy tygodnika powołał się na zeznania wdowy po techniku chorążym Andrzeju Michalaku (ofierze upadku tuplewa), wedle której gen. Błasik "zmusił" pilotów do szkolenia survivalowego w Zakopanem.
   

"Zdaniem męża zajęcia z przetrwania w trudnych warunkach nie miały sensu dla załóg samolotów transportowych, które nie mają szans na katapultowanie się, a co za tym idzie na przeżycie" - powiedziała Małgorzata Michalak dodając przy okazji, że kapitan Arkadiusz Protasiuk (dowódca rozbitego tupolewa) był zwolniony ze szkolenia ze względu na zły stan zdrowia, co wywołało niezadowolenie generała.
   
Wdowa po dowódcy załogi tupolewa miała natomiast zeznać:
   
"Z rozmów z mężem wiem, że generał miał trudny charakter, był rozkazujący i apodyktyczny".
   
Zeznania Agnieszki Grzywny, wdowy po drugim pilocie TU 154, potwierdzają, że obecność gen. Błasika w kokpicie musiała działać na pilotów deprymująco.
   
"Wydaje mi się, że mój mąż byłby na tyle silny, że nie uległby naciskom, jednakże taka sytuacja musiałaby być bardzo obciążającą" - powiedziała.
   
W podobny sposób miał zeznawał przyjaciel Protasiuka, także były pilot, który odszedł z 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego, ponieważ bał się o własne życie.
   
"Jeżeli on tam był (gen. Błasik w kabinie pilotów rządowego tupolewa - JB), na pewno im nie pomagał, a jedynie przeszkadzał w koncentracji i podejmowaniu decyzji. Z mojego doświadczenia wiem, że do kabiny pilotów wchodzili w różnej fazie lotu pasażerowie, pozwalał im na to pułkownik Pietrzak (były dowódca 36 pułku)" - powiedział anonimowy oficer lotnictwa.
   
"Błasik wchodził na pokład, po czym mąż zwalniał na jego polecenie miejsce drugiego pilota i gen. Błasik leciał już jako drugi pilot (…). Taka sytuacja miała miejsce z pewnością kilka razy" - zeznała wg serwisu wprost.pl wdowa po Arturze Ziętku, który był nawigatorem w rozbitym tupolewie.
   
Jedną z niewielu osób, które broniły generała, była wdowa po nim Ewa Błasik, wedle której wykazywał on dużą pryncypialność w sprawach bezpieczeństwo lotów.
   
Jej zdaniem, nawet jeśli generał Andrzej Błasik 10 kwietnia wszedł do kokpitu, to na pewno nie po to, by wywierać presję na pilotów. Wręcz przeciwnie, pewnie chciał być zderzakiem chroniącym załogę przed naciskami i pytaniami w stylu: "czy wylądujemy o czasie?", "czy zdążymy?".

Jerzy Bukowski

\"\"