KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   07:48:50 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Poseł Deptuła dzwonił do żony w chwili katastrofy smoleńskiej

02 listopada, 2010

Z 57 tomów akt śledztwa smoleńskiego, do których dotarł tygodnik \"Wprost\" wynika, że poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Leszek Deptuła w momencie katastrofy zadzwonił do swojej żony, nagrywając się na pocztę głosową.

"Między godziną 9.00 a 9.30 na mój telefon przyszła poczta głosowa, na której było zarejestrowane nagranie głosu mojego męża, który krzyczał: <Asia, Asia>. W tle słychać było trzaski, a właściwie to głos mojego męża był w tle. Słychać było też głosy ludzi, jakby głos tłumu. Nie rozpoznałam słów, był to krzyk ludzi. Nagranie trwało 2-3 sekundy. Trzaski były krótkie, ostre dźwięki. Tak jakby łamał się wafel lub plastik plus dźwięk przypominający hałas wiatru w słuchawce telefonu" - takie zeznanie Joanny Krasowskiej-Deptuły w prokuraturze wojskowej zacytował "Wprost".
   
Żona posła nie odebrała połączenia, odsłuchała tę wiadomość dopiero wtedy, gdy usłyszała o katastrofie w telewizji. Potem nagranie się skasowało. Dzień później  poinformowała o tym Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała je odnaleźć  i  zbadać.
   
"Wprost" rozmawiał z wdową po pośle Deptule.
   
" - Jestem na sto procent pewna, że to był głos męża i że nagranie pochodziło z chwili katastrofy. Niestety, nie znam wyniku ekspertyzy ABW" - powiedziała.
   
Dziennikarze tygodnika zastanawiają się, czy to oznacza, że ktoś mógł przeżyć zderzenie samolotu z ziemią, przywołując informację o tym, jakoby trzy osoby zostały tylko ciężko ranne, która rozeszła się kilkadziesiąt minut po katastrofie tupolewa.
   
"Dotarła do nas informacja, że w stanie ciężkim przewieziono je do szpitala" - zeznał w śledztwie jeden z funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, obecnych na lotnisku Siewiernyj.
   
Inny BOR-owiec stwierdził jednak w prokuraturze, że "nic takiego nie miało miejsca", a pogłoska miała pochodzić z polskich mediów, które podały, że z lotniska odjechały trzy karetki. Negatywnie zweryfikowali ją BOR-owcy i jeden z konsulów Ambasady RP w Moskwie.

Jerzy Bukowski
\"\"