KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   06:59:58 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Szaleniec zabił działacza PiS

19 października, 2010

- Nie ma Kaczyńskiego, to wy poniesiecie odpowiedzialność - krzyczał mężczyzna, który w łódzkim biurze PiS zabił jedną osobę, a drugą ciężko ranił. Sprawca jest w rękach policji.

Ofiara śmiertelna to Marek Rosiak, asystent i bliski współpracownik europosła PiS Janusz Wojciechowskiego. Ranny został 39-letni Paweł Kowalski, asystent posła Jarosława Jagiełły. Jak dowiedziała się "Rz", jego stan jest ciężki, ale stabilny.

Ziemkiewicz: To nie wypadek, to rezultat

Marek Rosiak został trafiony czterema kulami - wynika z relacji wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi Czesława Telatyckiego. Napastnik wystrzelił w jego kierunku wszystkie naboje.

 

Sprawca pytał o prezesa

- Siedziałem w pokoju, nagle do sekretariatu ktoś wszedł. Oddał sześć do ośmiu strzałów. Zrobiło się od razu wielkie zamieszanie - powiedział obecny w biurze pracownik PiS.

O sprawcy wiadomo, że jest to starszy, 62-letni Ryszard C. z Częstochowy. Został zatrzymany przez straż miejską. - Chciałem zabić Kaczyńskiego, tylko za małą broń miałem - mówił zaraz po zatrzymaniu 62-letni Ryszard C. - Jestem przeciwko PiS-owi i chciałem go zamordować.

Według nieoficjalnych informacji, Ryszard C. do zabójstwa użył broni palnej, którą jakiś czas wcześniej kupił na bazarze w Częstochowie. Nie wiadomo dokładnie, od jakiego czasu przebywał w Łodzi. Informatorzy "Rz" mówią, że dzień przed morderstwem zameldował się w jednym z łódzkich hoteli. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji twierdzi, że C. przebywał w Łodzi od czterech dni. Jak ustaliła "Rz", w lipcu Ryszard C. opuścił swoje mieszkanie w Częstochowie, wymeldował się i wyjechał z miasta. Niewykluczone, że krążył po Polsce szukając miejsca na atak.

Mężczyzna nigdy nie był notowany. Ryszard C. nie jest znany w biurze PiS w Częstochowie, ani na Śląsku.

Według specjalisty od patologii społecznych dr hab. Jacka Kurzępy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, napastnik mógł być chory psychicznie lub chciał w ten sposób załatwić swoje porachunki.

- Są trzy możliwe warianty tego, jakie motywy kierowały napastnikiem. Każdy z nich, z uwagi na świeżość wydarzeń i brak szczegółowych informacji, jest w tej chwili prawdopodobny - ocenił Kurzępa.

Jego zdaniem, przyczyną ataku mógł być brak równowagi psychicznej. - Jeśli wyeliminujemy chorobę, możliwe jest, że ten mężczyzna dokonał zbrodni z powodu jakiegoś osobistego konfliktu. Mógł to być zdradzony mąż lub konkubent, mogła go z ofiarami ataku łączyć jakakolwiek inna relacja, której efektem były porachunki rodzinne, osobiste lub towarzyskie tak zaognione, że doprowadziły do wybuchu - powiedział Kurzępa.

 

Kaczyński: zginęli za mnie

- Ta straszliwa wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. W dalszym ciągu nie znam szczegółów ani bliższych okoliczności. Wiem, że zginął jeden z moich najbliższych współpracowników, z mojego biura poselskiego w Łodzi - oznajmił Janusz Wojciechowski dziennikarzom.

- Przemysł nienawiści wobec PiS, wzywanie do nienawiści wobec naszej partii, mówienie, że trzeba nas wyeliminować przynosi efekty - komentuje poseł Joachim Brudziński, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS.

Jarosław Kaczyński winą za całe zdarzenie obarczył premiera Donalda Tuska. Czytaj więcej.

 

Manifestacja przed kancelarią premiera

We wtorek o godz. 18 przed kancelarią premiera odbędzie się "spontaniczna i pokojowa" - jak podkreślają organizatorzy - manifestacja przeciwko "kampanii nienawiści". Pikietę koordynuje "Gazeta Polska". - Na pewno pojawią się obrońcy krzyża, w końcu oni też są ofiarami kampanii nienawiści - mówi Anita Czerwińska, organizatorka manifestacji. Przeczytaj rozmowę

Także na godzinę 18 została zapowiedziana modlitwa i uczczenie minutą ciszy pamięci ofiary ataku przez pracowników i posłów we wszystkich biurach PiS.


Rzeczpospolita, rp.pl