KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 28 czerwca, 2024   I   04:18:55 AM EST   I   Florentyny, Ligii, Leona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Białe karty III RP, czyli idee mają konsekwencje

17 października, 2010

III RP jest przedłużeniem PRL-u i jak tamto komunistyczne państwo jest zjawiskiem zupełnie nieopisanym. Trafiają się wprawdzie ludzie, którzy ryzykując konflikt z establishmentem, a więc wszelkiego typu szykany, a nawet wyroki sądowe, usiłują pokazać prawdę o naszych czasach, ale z wymienionych powodów jest ich niewielu i siłą rzeczy tylko punktowo oświetlają otaczającą nas rzeczywistość.

Co więcej, na każdą próbę jej odsłonięcia przypadają setki produkcji propagandowych, które fałszują ją ze szczętem. Tak więc przed przyszłymi badaczami stanie przede wszystkim obowiązek przebicia się przez piętra manipulacji, deformacji i zwykłych kłamstw. Jedno wiadomo: jeśli prawda o III RP zacznie ujawniać się na szerszą skalę, oznaczać to będzie, że epoka ta dobiegała końca.

Do plątaniny zagadnień, w których pogrążą się przyszli badacze III RP, chciałbym dorzucić jeszcze jedno. Sprawa ta stanowić może wymowną ilustrację uniwersalnej zasady, mówiącej, że idee mają konsekwencje. W Polsce wyszło właśnie drugie wydanie książki o tym tytule autorstwa klasyka amerykańskiego konserwatyzmu Richarda M. Weavera. W realiach III RP zjawisko to proponuję zobaczyć na przykładzie "Gazety Wyborczej".

Dziś jest to m.in. organ rewolucji kulturalnej. Zgodnie z jej ideologią społeczeństwo to agregat wszelkiego typu mniejszości, które winny uzyskać wszelkie możliwe prawa. Podstawowe prawo człowieka to aborcja, homoseksualiści winni wchodzić w związki małżeńskie, a heteroseksualiści w związki partnerskie; państwo powinno kontrolować rodzinne relacje, a homoseksualiści adoptować dzieci; chrześcijaństwo powinno zostać zamknięte w sferze prywatnej, a ateizm stać się państwowym wyznaniem; państwo drogą sądową ma nadzorować wszelkie sfery życia, aby wyplenić zeń tradycyjną nietolerancję, a systemy kwotowe kreować nowy ład polityczny itd, itp.

Otóż, śmiem twierdzić, że ideologia ta nie jest bliska demiurgowi "Gazety Wyborczej", Adamowi Michnikowi. W imię swoich politycznych interesów uruchomił on jednak siły, nad którymi nie jest w stanie zapanować, pozostaje mu więc robić dobrą minę i dbać, aby dynamika uruchomionych przez niego procesów nie zagroziła mu osobiście.

"Wyborcza" od początku była projektem politycznym, który miał zapewnić władzę Michnikowi i jego środowisku. Wprawdzie nigdy nie udało się im osadzić na najważniejszych stanowiskach w państwie swoich nominatów, to "Wyborcza" była na tyle silna, że współtworzyła polityczną strategię poszczególnych ekip politycznych. Afera Rywina osłabiła ją wyraźnie, a za rządów PiS-u utraciła wpływ na polityczne władze, nic dziwnego, że była jedną z głównych sił walki z "kaczyzmem". Dziś znowu stała się ważnym elementem oligarchii kontrolującej III RP.

Od początku głównym sztandarem "Wyborczej" była walka z dekomunizację i lustracją. W ten sposób Michnik osłaniał swoich nowych sojuszników czyli dawną nomenklaturę PRL, a także blokował procesy demokratyzacyjne, które siłą rzeczy musiałyby pozbawić jego i jego środowisko uprzywilejowanej pozycji. Po to jednak, aby przeciwstawić się przywróceniu elementarnego ładu etycznego czym byłoby choćby symboliczne nazwanie i rozliczenie zła PRL-u, należało podważyć samą idę sprawiedliwości. Trzeba było uznać prawo za arbitralny system regulacji pozbawiony fundamentu sprawiedliwości. Trzeba było zakwestionować zasadę odpowiedzialności, a w konsekwencji zrelatywizować samą ideę prawdy, za czym postępować musiało unieważnienie tradycyjnych norm i wartości. Itd, itp.

Nie miejsce tu na analizę tych strategii, którym poświęciłem swojego czasu dużo miejsca. W tym kontekście ważne jest, że ich akceptacja musiała zmienić podejście do całości zjawisk polityczno-społecznych. Oczywiście, ideologia III RP pełna jest paradoksów i sprzeczności, ale musiała tworzyć określone postawy, którym bliska jest kulturalna rewolucja kwestionująca zasady, na których zbudowana została nasza cywilizacja. A Michnik mógł się temu tylko przyglądać. Nie twierdzę, że wprawiało to go w jakieś szczególne rozterki, zresztą mało mnie to interesuje. Chodzi mi tylko o pokazanie konsekwencji idei, które rozwijają się zgodnie ze swoją wewnętrzną logiką, a wskazana przeze mnie historia jest tego doskonałym przykładem. Nie wątpię, że kiedyś zostaną o tym napisane tomy.