KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 28 czerwca, 2024   I   04:18:46 AM EST   I   Florentyny, Ligii, Leona
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Czy generał Błasik pilotował tupolewa podczas lądowania w Smoleńsku?

17 października, 2010

Najpierw Radio RMF FM, a następnie Telewizja TVN 24 ujawniły, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie bada, czy dowódca Sił Powietrznych Wojska Polskiego śp. generał broni Andrzej Błasik mógł 10 kwietnia przejąć stery drugiego pilota TU 154 M 101 lub nakazać załodze lądowanie mimo złej pogody.

"Ustaliliśmy, że oskarżyciele z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w trakcie przesłuchań pilotów z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego pytają o podatność na naciski dowódcy załogi z 10 kwietnia kpt. Arkadiusza Protasiuka i drugiego pilota - mjr. Roberta Grzywny" - czytamy na stronie internetowej TVN 24.
   
Jak dowiedzieli się dziennikarze tej stacji, w wątku ewentualnych nacisków na załogę śledczy rozpatrują dwie hipotezy:
   
- gen Błasik zastąpił za sterami Tu 154 M 101 drugiego pilota majora Roberta Grzywnę;
- gen. Błasik przekonał kpt. Protasiuka, by podjął ryzyko i wylądował we mgle na lotnisku Siewiernyj.
   
Spytany o te hipotezy pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, nie zaprzeczył, że są one rozpatrywane. Zaznaczył jednak:
   
- W pytaniach tych zawarta jest sugestia, co do określonego zachowania określonych osób, która uniemożliwia prokuraturze jednoznaczne odniesienie się do tych pytań. Niemniej informuję, iż Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w toku śledztwa bada wszystkie okoliczności, które mogą doprowadzić do ustalenia przebiegu zdarzenia w kokpicie samolotu, zwłaszcza te, które mogły mieć wpływ na zaistnienie katastrofy.
   
Informacje TVN 24 o tych hipotezach potwierdzają przesłuchania wojskowych pilotów, do których udało się dotrzeć dziennikarzom. Piloci mówili, że szef Sił Powietrznych miał zwyczaj wchodzenia do kabiny pilotów i zajmowania ich miejsca.
   
- Były takie sytuacje, iż podczas lotu z gen. Błasikiem, wyżej wymieniony przychodził do kabiny i mówił do mnie „Panie poruczniku, Pan siedzi na moim miejscu. Ja będę leciał." Ja takich sytuacji miałem około trzech. Nie jestem w stanie powiedzieć, co robił gen. Błasik, po tym jak ja opuściłem fotel II pilota. Ja w tym czasie siedziałem w przedziale pasażerskim. Gen. Błasik kazał mi opuścić fotel II pilota jeszcze przed startem. I siedział na moim miejscu do momentu lądowania. Takie zdarzenia miały miejsce w 2008 i 2009 roku. Były to loty do Dęblina i Malborka - zeznał w wojskowej prokuraturze jeden z pilotów z 36 pułku.
   
Dodał, że gen. Błasik zachowywał się tak też w trakcie innych lotów. Wymienił nazwiska dwóch innych pilotów, których też wyganiał z miejsca drugiego pilota.
   
- Tak zachowywał się tylko i wyłącznie generał Błasik – powiedział pilot.
   
Właśnie po jego zeznaniach, prokuratorzy zaczęli badać ten wątek. Planowali przesłuchać kolejnych pilotów.
   
Z ujawnionego stenogramu rozmów z kabiny Tu 154 M 101 wynika, że o godz. 8.39 (czas polski) odnotowano głos, zidentyfikowany jako gen. Błasika. Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych pułkownik Edmund Klich twierdzi, że dowódca Sił Powietrznych spędził w kabinie pilotów kilka minut i był w niej do samego końca.
   
Czy to możliwe, aby gen. Błasik mógł zasiąść w fotelu mjr. Grzywny?
   
- W kabinie Tu 154 M 101 było pięć miejsc siedzących: cztery dla załogi i jedno dodatkowe. Przy każdym powinien być zestaw słuchawek z mikrofonem. Piąta osoba mogła takiego radia używać - powiedział TVN 24 kapitan Grzegorz Pietruczuk, często pilotujący tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.
   
W programie "Kropka na i" tej stacji były szef szkolenia Sił Powietrznych pułkownik rezerwy Piotr Łukaszewicz stwierdził, że w jego ocenie załoga nie miała warunków do prawidłowego przeprowadzenia podejścia do lądowania i podejmowania racjonalnych decyzji.
   
- Nagle w tej kabinie zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ta kabina zamienia się w salę konferencyjną - stwierdził.
   
Pytany o obecność gen. Błasika w kabinie, Łukaszewicz podkreślał, że miał on do tego prawo, ale trzeba spytać, dlaczego się tam pojawił.
   
- Pierwsza rzecz, najważniejsza, to że musiał wejść wezwany do tej kabiny nie przez kapitana, ale przez dysponenta samolotu (...), być może przez dyrektora Mariusza Kazanę - podkreślił.
   
Zdaniem Łukaszewicza, gen. Błasik "pojawił się tam w momencie, kiedy było wiadomo, że są kłopoty".
   
- Tylko po co? Może chciał pomóc? - zastanawiał się, ale w jego ocenie trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jego obecność w kabinie pilotów była dla załogi pomocą.
   
Czy rzeczywiście drugi pilot mógł ustąpić miejsca gen. Błasikowi? Jego dobrego imienia bronią żyjący koledzy.
   
- Moja prywatna ocena jest tego rodzaju, że nie wyobrażam sobie, aby w trakcie feralnego lotu Robert mógł ulec jakimś naciskom. Robert był mniej doświadczony w lotach na tupolewie, w związku z tym nie mógł podejmować samodzielnie ryzykownych decyzji. Zawsze ostateczna decyzja należy do kapitana - zeznał inny żołnierz z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
   
Pełniejszą  odpowiedź na te pytania dadzą polskie ekspertyzy nagrań z kabiny pilotów.

Jerzy Bukowski
\"\"